10

12 3 2
                                    

Wtedy zawołasz, a Pan odpowie, wezwiesz pomocy, a On [rzeknie]: „Oto jestem!"
Iz 58:9

* * *

To, co w Biblii najbardziej mnie inspirowało to fakt, że Apostołowie mieli tak silną więź z Bogiem, że dosłownie mówił im wprost co mają robić, do kogo podejść, gdzie iść a gdzie nie iść. Jak czytamy chociażby w dziejach apostolskich: „«Wstań i idź około południa na drogę, która prowadzi z Jerozolimy do Gazy: jest ona pusta» - powiedział anioł Pański do Filipa" (Dz 8:26). Bóg posyła anioła, by ten wskazał drogę Filipowi, by ten „przypadkiem" natrafił na dworzanina etiopskiego, który akurat głowił się nad Księgą Izajasza. Jeszcze bardziej widzimy to, gdy Duch Święty osobiście przemawia do Kościoła, wysyłając Barnabę i Pawła w podróż misyjną na Cypr (Dz 13).

Można się więc zastanawiać, dlaczego dzisiaj nie mamy tak otwartej i bezpośredniej relacji z Bogiem, skoro Biblia to właśnie pokazuje? Czemu Bóg milczy w naszym życiu? Dlaczego te wszystkie modlitwy wydają się jak ścianą o groch?

Postarajmy się znaleźć przyczynę.

* * *

„Kto nie wyrzeka się wszystkiego, co posiada, nie może być moim uczniem" (Łk 14:33).

„Jeśli ktoś przychodzi do Mnie, lecz bardziej miłuje swego ojca i matkę, żonę i dzieci braci i siostry, a także swoje życie, nie może być moim uczniem" (Łk 14:27).

Te cytaty to jeden z hard to swallow pills, ale jeśli ich nie przełkniemy, to właściwie nic nie będzie miało sensu. Może właśnie dlatego nie słyszymy Boga, bo... tak naprawdę nie chcemy go słyszeć? I wcale nie chcemy być Jego uczniami i nie przyjmujemy Jego nauki taką, jaka jest. Tymczasem sprawa jest zero-jedynkowa – albo w nią wierzymy, albo nie. Nie ma dobierania sobie z Biblii tego, co nam się podoba a odrzucania niewygodnej reszty. Nie ma wierzenia „po swojemu". W końcu nie można cieszyć się Jego bliskością, a jednocześnie żyć w grzechu. Nie można mieć dobrej i żywej relacji z Bogiem, a tym samym stawiać własne plany ponad Niego, żyć w odłączeniu od wspólnoty wierzących, obgadywać innych i plotkować, wspierać zabijanie dzieci nienarodzonych, czy nie chcieć naprawić wyrządzonych przez siebie szkód. Byłaby to hipokryzja. Z grzechem nie ma żadnego kompromisu i gdy na taki idziemy, to już przestajemy wierzyć w prawdziwego Jezusa, ale tworzymy sobie jakieś swoje własne, wygodne dla nas wyobrażenie. Innymi słowy, wierzymy w siebie, a nie w Boga.

I w sumie o to też chodzi w tych cytatach – o wyrzeknięcie się własnych przywiązań do świata i do grzechu, by po prostu puścić to wszystko. Nie chodzi oczywiście o dosłowne rzucenie wszystkiego, wygaszenie całego życia i wyruszenie nago na bezludną wyspę, ale po prostu o brak przywiązań. Musimy oddać Jezusowi całe swoje życie i wszystko to, co posiadamy, bo i tak nie mamy tu niczego na własność (i za kilkadziesiąt lat i tak to wszystko ulegnie rozkładowi razem z wszelką pamięcią o nas na tym świecie).

Przypomnij sobie też fragment z Biblii o bogatym młodzieńcu, który zapragnął dołączyć do Jezusa (Mt 19, 16:22). Zastanów się – jakie masz przywiązania na tym świecie? Czego tak kurczowo się trzymasz? Pomyśl o tym i... pozwól temu odejść. Oddaj to Bogu. Nie chodzi o to, by z tego zrezygnować (jeśli jest to pozytywne), ale ustawić sobie odpowiednią hierarchię wartości.

* * *

„Słowo to bowiem jest bardzo blisko ciebie: w twych ustach i w twoim sercu, byś je mógł wypełnić" (Pwt 30:14)

W oczekiwaniu [Adwent 2024]🎄Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz