Obudziłam się w środku nocy. Przypalenie na ręce dało o sobie znać, gardło mnie niesamowicie bolało, chciałam coś powiedzieć, ale nie mogłam wydusić z siebie ani słowa. Usiadłam na brzegu łóżka, rozejrzałam się dookoła i dostrzegłam Luciana siedzącego na fotelu. Przy zapalonym świetle, chłopak czytał książkę. Na sobie miał tylko szare dresy, był bez podkoszulka. Lampka nocna oświetlała połowę pomieszczenia, reszta była zanurzona w cieniu.
– Nie śpisz? – spytał, odkładając jakąś powieść.
Nie spuszczając z niego wzroku, pokiwałam przecząco głową. Chłopak wstał, ponownie wziął powieść i położył się obok. Nie wiedząc czemu, wtuliłam się w silne ramiona, a wtedy Lucian wziął lekturę do ręki, otworzył i zaczął czytać.
Cokolwiek by się nie stało, nie żałuję, że cię kochałam. Choćbyś miał umrzeć, kocham cię. Nie obchodzi mnie, co się stanie, jak się potoczą losy. Będę cię kochać, aż moje serce przestanie bić, aż zniknę z tego świata.
Zatrzymałam wzrok na tekście i nerwowo przełknęłam ślinę. W myślach miałam głos Hartmanna. To jest historia, w której miłość przekształca się w nienawiść, obsesję, a nawet zniszczenie.
Lucian kontynuował czytanie. Głos mężczyzny łagodnie brzmiał w półmroku pokoju, jednak w słowach, które wypowiadał, czułam coś niepokojącego. Moje serce przyspieszyło, gdy te same słowa, które wcześniej zrozumiałam tylko teoretycznie, teraz stawały się żywe, jakby dotyczyły mnie, jakby były o nas.
A więc nie zamierzam cię stracić, nie zamierzam cię porzucić! Przestań mówić, że nie zasługujesz na moje uczucie. Jeśli nie jesteś w stanie mnie kochać, to co za różnica, że ja cię kocham? Nie będę cię przekonywać, jeśli to ci nie wystarcza! Nie mam nic, ale w tej miłości, tej szalonej, przemożnej miłości, mam wszystko, co mi potrzeba, nawet jeśli mam umrzeć!
To było już za wiele, nie mogłam dłużej tego słuchać. Przerażała mnie myśl, że on rzeczywiście może kochać kogoś takiego, jak ja.
– Kiedy wróciłeś? Dlaczego nie zadzwoniłeś? – zapytałam.
Blondyn przestał czytać, książka opadła mu na klatkę piersiową. Wzrok zatrzymał na mojej twarzy. Pewnie zastanawiał się, czy naprawdę chcę usłyszeć odpowiedź, ale chciałam. Nie wiedziałam, dlaczego nie napisał żadnej wiadomości, nie wiedziałam, dlaczego się nie odzywał i gdzie do cholery był.
Prawa dłoń mężczyzny powędrowała w stronę moich włosów, po to, aby jeden z kosmyków przesunąć delikatnie za ucho.
– Byłem za miastem, u mamy. Nie odpisałem ci, bo byłem zajęty, a później myślałem, że będę się narzucał, więc się nie odzywałem, a gdy Trixie wysłała mi wiadomość, że jesteś w niebezpieczeństwie, rzuciłem wszystko i od razu wyruszyłem do bractwa.
Odsunęłam się od chłopaka, skierowałam się w jego stronę, usiadłam po turecku i spojrzałam na niego z niedowierzaniem.
– Trixie? – prychnęłam. – Przecież sama mnie w to wszystko wkopała, to ona powiedziała ojcu o walce, o tym, że mnie chronisz.
– Viv.. – wyszeptał, biorąc mnie za rękę.
Zaczęłam drżeć. Na samą myśl o tym, że moja była przyjaciółka jest powiązana z moim ojcem, było mi nie dobrze. Nie chciałam myśleć, że cokolwiek mogłoby ich naprawdę łączyć. Richard wprawdzie był przystojny, wysoki, lekko umięśniony, młody, ale to mój ojciec, a Trixie była moją przyjaciółką.
Odwróciłam wzrok od Luciana. Próbowałam odnaleźć odpowiedź w półmroku pokoju, miałam nadzieję, że wpatrując się w ciemność, sama znajdę rozwiązanie na nurtujące mnie problemy.

CZYTASZ
Bractwo #1 Zbyt zniszczeni, by uwierzyć w miłość. [ZAKOŃCZONE]
Mystery / ThrillerChciałam być idealną córką, wygrać mistrzostwa, osiągnąć to wszystko, o czym marzyli dla mnie inni. A potem... potem obudziłam się w świecie, który przestał mieć sens. Zrozumiałam, że zagubiłam siebie, że stałam w osamotnieniu, które rozdzierało mi...