9

7.6K 683 31
                                    

Właśnie jestem po rozmowie z lekarzem. Na całe szczęście April już nic nie jest. Okazało się, że ma uczulenie na truskawki. Zostanie na obserwacji jeszcze przez dwa dni. Nadal czuję jak wali mi serce. Nie wiem co bym zrobił, gdyby jej się coś stało. Znów muszę siedzieć w szpitalu mając świadomość, że obie tu są. Jestem już tym wszystkim zmęczony. Od dwóch miesięcy zajmuję się tylko zamartwianiem. Jestem pewien, że już zaczynam siwieć od tego stresu. Kiedy to się skończy? Czasem mam ochotę spasować, ale wiem, że tego nie zrobię. Nie byłbym w stanie zostawić żadnej z nich, chociaż możliwe, że to się zmieni, ponieważ ostateczna decyzja należy do Sue. Mam nadzieję, że wybierze dobrze. 
Wychodząc na korytarz stanąłem jak wryty. Przed drzwiami do sali Sue, stali jej rodzice. Nie pokazali się tu nawet raz, więc czego teraz szukają. Współczuje Jade i Susanne takich rodziców, ja bym się chyba zastrzelił.

- Dzień Dobry. - Przywitałem się niechętnie.
-Nadal jesteś z moją córką? - Zapytała zdziwiona Pani Monroe, jak zawsze milusia.
- Kochanie, miałaś iść do toalety. - Powiedział do niej mąż. Ta zacmokała zdegustowana, tym że musi odejść, ale na szczęście to zrobiła. Zdecydowanie wolałem Pana Monroe.
- Jak tam u mojej córki i wnuczki? - Zapytał, a we mnie aż zagotowało.
- Teraz dopiero Pana to interesuje? Jakoś nie widziałem nikogo z państwa, gdy wszyscy tutaj odchodziliśmy od zmysłów, ani w ogóle kiedykolwiek. 
- Jade zadzwoniła do nas dopiero dwa dni po wypadku. Moja żona nie chciała się tu pojawiać. Byłem tu, sam. Niestety późno w nocy, więc ty spałeś.  Później byłem tu także kilka razy, ale niestety nie trafiłem na nikogo z was. - wytłumaczył spokojnie. 
- Więc co sprowadza was tu dzisiaj? - zapytałem unoszą brew.
- Evelyn dała się namówić w końcu, abyśmy tu przyjechali, oboje. Chciałem także zobaczyć wnuczkę. Wiesz, że nie powiedziała nam, że jest w ciąży? Oczywiście, że wiesz, przecież jesteście razem. - Powiedział jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.
- Nie, nie jesteśmy razem. Rozstaliśmy się prawie rok temu. - Odpowiedziałem najbardziej obojętnym tonem, ale mój głos się trochę załamał. 
- Och, nie wiedziałem. Wrócicie do siebie? Ona sama nie poradzi sobie z dzieckiem. 
-Nie wiem, to jej decyzja. Ja bardzo bym tego chciał. Czas pokaże. - Powiedziałem ucinając temat. 
- Jak ona się czuje? - Zapytał Robert. 
- Niedawno dostała silne leki uspokajające. Niedawno była u niej policja, okazało się, że sprawcą wypadku był Adam, ten sukinsyn podciął jej hamulce. 
- Nie wiem nawet kto go wypuścił. - warknął. - Nie chcę o tym teraz rozmawiać. - westchnął kręcąc głową. - Jak tam u małej?
- Były dziś lekkie problemy. Okazało się, że ma uczulenie na truskawki i trafiła do szpitala. - Przetarłem twarz dłońmi. Mam już tego wszystkiego po dziurki w nosie. 
- Mogę ją zobaczyć? - zapytał niepewnie. Pokiwałem głową, po czym zacząłem kierować się w stronę sali, na której znajdowała się moja córka. Na całe szczęscie ta stara kutwa nie wróciła jeszcze z toalety.
W końcu dotarliśmy na miejsce. Robert podszedł do łóżeczka, w którym leżała mała. Była lekko czerwona i opuchnięta, ale dzięki szybkiej interwencji nie stało się nic poważnego. 
- Podobna do Ciebie. - powiedział głaszcząc rączkę małej. - Mam nadzieje, że wszystko się miedzy wami ułoży i mała będzie miała prawdziwy dom. 

____________________________________________________________________
Rozdziały są coraz gorsze, ale niedługo koniec :)
Chyba czas skończyć drama time? :D
Zapraszam na aska : darkhill_4ever

Mistakes ▼ z.m ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz