10

8.3K 720 35
                                    

Susanne POV.
- Na pewno wszystko zabrałaś? - upewnił się Nick.
- Umm, tak, chyba wszytko. Chodźmy już stąd, mam dosyć tego miejsca.
Powoli podniosłam się z łóżka, ponieważ moje żebra nadal bolały jak diabli. Ale to nic, najważniejsze, że mogę już opuścić szpital. Nick do jednej ręki zabrał niewielką torbę z moimi rzeczami. Później podstawił mi drugie ramię, abym mogła się wesprzeć, ponieważ moja noga trochę boli.
Gdy przekroczyliśmy drzwi szpitala wzięłam głęboki wdech nareszcie czując świeże powietrze. Promienie słoneczne przyjemnie grzały moją twarz. Już koniec września, aż dziwne, że jest taka piękna pogoda. Doszliśmy do samochodu Nicka, który był zaparkowany niedaleko wejścia. W trakcie jazdy uśmiech nie schodził mi z twarzy.
- Co Cię tak cieszy? - zapytał brunet zerkając na mnie kątem oka.
- Wreszcie wszystko zaczyna się powoli układać. - westchnęłam z ulgą, ponieważ teraz mogę być spokojna o swoje życie.
- Nie byłbym tego taki pewien.
- Dlaczego? - zapytałam.
- A co z Zaynem? To chyba najważniejsza rzecz jaką musisz teraz załatwić. - Takim oto sposobem Nick Lopez potrafi wysłać twój dobry humor w diabły.
- Już mówiłam co chce... - zjechał gwałtownie na pobocze, przez co mną szarpnęło i aż się skrzywiłam z bólu, gdy pasy wbiły mi się boleśnie w żebra.
- Przemyślałaś to dokładnie? Chcesz nas wszystkich zostawić i wyjechać do obcego kraju, gdzie nie znasz nikogo?
- Nie wiem. - westchnęłam - To jest trudne. Jestem zagubiona, nie wiem co mam robić. - Oparłam głowę o chłodną szybę.
- Kochasz go? - zadał pytanie.
- Ja... Tak, bardzo.
- Więc w czym problem? - zapytał włączając się do ruchu.
- Sama już nie wiem. Masz racje zachowuje się jak rozkapryszony dzieciak. - przyznałam krzywiąc się przy tym.
- Wreszcie zrozumiałaś! - zaśmiałam się, gdy wyrzucił rękę w górę, ale chyba zapomniał, że zaraz nad sobą ma dach i w niego przywalił.
- Chwila, gdzie my jedziemy? - zapytałam, gdy zdałam sobie sprawę, że znajdujemy się w całkiem innej części miasta niż gdzie znajdowało się mieszkanie Nicka. Gdy zobaczyłam znajomy budynek mialam ochotę go udusić.
- Skoro już sobie wszystko wyjaśniliśmy, trzeba zacząć działać. - powiedział parkując pod apartamentowcem.
Spojrzałam na niego jak idiotę, którym w gruncie rzeczy jest.
- No już wysiadaj. - pogonił mnie.
- Nigdzie nie idę! - zaprotestowałam krzyżując ręce. Nick wyszedł z samochodu i już po chwili był przy moich drzwiach.
- Wysiadaj. - warknęłam na niego poczym wysiadłam. Zatrzasnął drzwi, po czym z tylnego siedzenia zabrał moją torbę.
- Wie, że się u niego pojawimy? - zapytałam idąc w kierunku drzwi wejściowych.
- Nie, właśnie wpadłem na ten pomysł. - wzruszył ramionami otwierając przede mną drzwi. Weszłam do hallu kuśtykając.
- I co ja mam mu niby powiedzieć? - zapytałam.
- Skąd ja mam to wiedzieć. Po prostu macie pogadać i się pogodzić. - powiedział jakby to była najprostsza rzecz na świecie. On chyba nie wie jakie jest to dla mnie stresujące. Z jednej strony chcę wrócić do Zayna, a z drugiej obawiam się, że on mnie już nie chce.
- Podeszłam do lady, za którą siedział Hank - ochroniarz.
- Susanne! Jak dobrze cię znowu widzieć. Jak się czujesz?
- W porządku Hank. Jest Zayn? - zapytałam. W duchu liczyłam, że może jednak gdzieś wyszedł i mogłabym przełożyć nieuniknione na inny raz.
- Tak, nie dawno wrócił. Był na spacerze z mała, rozkoszną masz córeczkę. - Jak widać Zayn podzielił się z Hankiem każdym szczegółem, chociaż to było do przewidzenia. Ten mężczyzna musi wiedzieć WSZYSTKO. Jest jak sprzedawczyni z osiedlowego.
- Okej, dzięki. - powiedziałam poczym odeszłam w stronę windy. Co z tego, że to pierwsze pietro? Nie mam zamiaru się tłuc schodami.
Nick był niezmiernie zadowolony z siebie o czym świadczył szeroki uśmiech, który nie opuszczał jego ust. Ja za to byłam koszmarnie zestresowana. Ręce trzęsły mi się niemiłosiernie, miałam ochotę stąd zwiać.
- Będzie dobrze. Nie masz się czym przejmować. - powiedział Nick tuląc mnie do siebie. Winda otworzyła się na piętrze Zayna. Oderwałam się do przyjaciela byśmy mogli wyjść z windy.
- Wejdziesz tam ze mną? Prawda? - zapytałam kiedy stanęliśmy pod drzwiami. Mój przyjaciel położył torbę obok moich nóg.
- Wybacz kochanie, umówiłem się z Lou. - I nim zdążyłam się zorientować wcisnął dzwonek, dał mi całusa w policzek i odbiegł w kierunku schodów krzycząc "Powodzenia, resztę rzeczy przywiozę jutro.". Przeczesałam ręką włosy, nie wiedząc co ze sobą zrobić, gdy drzwi długo się nie otwierały. Po jakichś dwóch minutach drewniana powłoka uchyliła się, a w drzwiach stanął Zayn. Nadal wyglądał pięknie chodź miał na sobie zwykłe czarne dresy, biała koszulkę, zmierzwione włosy, a na jego twarzy widoczne było zmęczenie pomieszane w tej chwili z dezorientacją.
- Sue? - zapytał zachrypniętym głosem. - Co ty tu robisz? - przesunął wzrokiem po mojej sylwetce, by później przenieść go na torbę leżącą obok moich nóg.
- Ja... Bo Nick... Eeemm. - odchrząknęłam dając sobie mentalnego policzka za to, że nie potrafię sklecić jednego zdania.
- Ty co? - dopytywał.
- Ja... Och, pieprzyć to! - powiedziałam robiąc krok w jego kierunku. Ignorując ból w nodze i żebrach stanęłam na palcach by przyciągnąć go do siebie i złączyć nasze usta.
•••••••••••••••••••••••••••••
Czołgiem!
 Mówiłam, że koniec dram :D
#Zae powraca do akcji!
Jejku dziś 5 rocznica chłopców. Jak ten czas szybko leci. Niestety w takich chwilach najbardziej odczuwam brak Zayna. W każdym razie i tak zawsze będzie 1/5.
Mam dla was zadanie! Piszcie za co kochacie chłopców! Dziś wieczorem lub jutro rano dodam rozdział z waszymi komentarzami na ten temat. <3
Kocham was trole xD :*

Mistakes ▼ z.m ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz