Rozdział 18

1.1K 48 1
                                    

    Pamiętajcie by zostawić gwiazdkę! ⭐️

Tik tok: autorkalie/ fortiblexs

Melissa:

Gabriel spojrzał na mnie jeszcze raz, zanim wstał
z łóżka. Oparłam się na łokciu, śledząc go wzrokiem, gdy przeciągnął się leniwie i przesunął dłonią po swoich włosach. Wyglądał na zmęczonego, ale w jego ruchach była jakaś determinacja, która przyprawiała mnie o dreszcze.

– Muszę iść do pracy – oznajmił nagle, przerywając ciszę, która od kilku chwil wypełniała pokój. Jego głos był niski, niemal zachrypnięty, a ja czułam, jak coś ściska mnie w środku na myśl o tym, że zaraz zostanę sama.

– W takim razie ja też się zbieram – powiedziałam.

Gabriel uniósł brew, spoglądając na mnie spod lekko zmarszczonego czoła.

– Nie – odpowiedział krótko, niemal stanowczo.

– Nie? – zapytałam, unosząc głos. – Gabriel, nie możesz mi rozkazywać.

Przysiadł na skraju łóżka, pochylając się tak, że jego twarz znalazła się blisko mojej.

– Możesz zostać tutaj. Zjedz śniadanie, zrób cokolwiek, ale nie wychodź – powiedział twardo, a jego spojrzenie było tak przenikliwe, że nie mogłam mu się przeciwstawić.

– Ale po co? – rzuciłam, próbując brzmieć zadziornie, choć wiedziałam, że nie ma sensu z nim walczyć.

– Bo dzisiaj nie wracamy do gabinetu – odparł, a w jego głosie zabrzmiała nuta czegoś, co trudno było mi określić. – Zabiorę cię w jedno miejsce po pracy.

Nie pytałam, gdzie. Było coś w jego tonie, co mówiło mi, że to ważne. Że to coś więcej niż kolejna terapia.

**
Kiedy wyszedł, cisza w domu wydawała się przytłaczająca. Przez chwilę siedziałam na łóżku, zastanawiając się, co ze sobą zrobić. W końcu podniosłam się i zaczęłam krążyć po pokoju. Zajrzałam przez okno, widząc, jak samochód Gabriela znika za rogiem, a potem przeszłam się po korytarzu, wchodząc do przestronnej kuchni.

Postanowiłam zrobić kawę, ale nawet gorący napój nie rozgrzał mnie w taki sposób, jak jego obecność.

Minęło kilka godzin, zanim usłyszałam odgłos kluczy przekręcanych w zamku. Gabriel wszedł do domu, wciąż ubrany w formalny strój, choć jego krawat był już poluzowany, a włosy wyglądały na jeszcze bardziej zmierzwione niż rano.

– Gotowa? – zapytał, nawet nie próbując ukrywać zmęczenia.

Skinęłam głową, wstając z krzesła.

– A teraz powiesz mi, dokąd mnie zabierasz?

– Zobaczysz – odparł z tajemniczym uśmiechem, który jednocześnie mnie irytował i fascynował.

**
Wieczór był chłodny, a powietrze przesycone zapachem morza, które rozbijało się o skały kilkadziesiąt metrów poniżej. Gabriel zaprowadził mnie na klif, który zdawał się istnieć poza czasem i przestrzenią. Było w nim coś majestatycznego, coś, co sprawiało, że czułam się jednocześnie maleńka i częścią czegoś większego.

Siedziałam obok niego na krawędzi, otulona jego kurtką, którą zarzucił na mnie kilka minut wcześniej. Niebo nad nami malowało się w odcieniach różu i złota, jakby samo chciało być świadkiem tej chwili.

– Jak to miejsce odkryłeś? – zapytałam, przerywając ciszę.

Gabriel westchnął, przesuwając dłonią po swojej twarzy.

Shadow HairedWhere stories live. Discover now