Rozdział 8 - źle, fatalnie, okropnie, katastrofalnie.

426 23 16
                                    

Podskoczyła przestraszona gdy w pokoju zaczęło coś brzęczeć. Odwróciła się poszukując źródła dźwięku. Był to jej telefon dotykający metalowej łyżeczki. Podeszła do niego szybko patrząc kto do niej dzwoni.

- Tak Jenny ? -

- Matko boska częstochowska, jak się czujesz ? Nic Ci nie jest ?! - Mindy na chwilę odsunęła słuchawkę od ucha gdy Jenny zaczęła krzyczeć do swojego telefonu.

- Ciii ... Jake śpi ...

- co ? - odezwała się blondynka zanim Mindy cokolwiek jeszcze powiedziała. - śpi u ciebie ? coście zrobili ?

- zamilcz zboczeńcu - już wyobraziła sobie jak Jenny przewraca oczami. - śpi przy biurku ... - powiedziała cicho zamykając już drzwi łazienki. - o matko ... - wymsknęło jej się gdy zobaczyła się w lustrze. Była sina , ale opatrzona, miała szwy na brwi oraz zalepiony kącik wargi.

- Co się stało ? Mindy jesteś ? Halo ....- jeszcze chwilę milczała ilustrując swoją twarz.

- Jestem ... matko jak ja wyglądam ...

- Jak ? co się stało ..

- Przyjdź i sama zobacz ... nie dam rady Ci tego opisać ..

- Już biegnę - i się rozłączyła. Odłożyła telefon na umywalkę przybliżając twarz do tafli szkła. Zaczęły ją piec oczy, lecz nie mogła się nawet wypłakać. Mimo tego ,że chciała płakać nie mogła. Oparła się o ceramiczny zlew spuszczając głowę w dół. Fala wspomnień zalała ją momentalnie. Ocknęła się dopiero gdy do drzwi łazienkowych usłyszała pukanie, lecz nie zareagowała.

- Mogę wejść ? - był to głos Jake'a . Wzięła głębszy wdech podnosząc głowę.

- Tak .. wchodź. - Wszedł powoli, jakby nie chciał narobić hałasu. Podszedł bliżej chowając ręce do kieszeni, przez co jego ramiona lekko się uniosły.

- Jak się czujesz ?

- Źle , fatalnie, okropnie, katastrofalnie ... mam coś jeszcze dodać ? - mówiła słabym głosem. Nie odpowiedział ... Za to poszedł bliżej przez co dzieliły ich tylko centymetry.

- Czy to był ON ? - zapytał prosto z mostu. Widać było ,że jest podenerwowany, zacisnął mocniej szczękę wpatrując się uporczywie w jej tęczówki.

- Jaki ON ? - zapytała nie wiedząc o co chodzi.

- Nie udawaj tylko głupiej Mindy ... ten koleś z którym przyszłaś do Jenny ? To on prawda ?

- Masz na myśli Nicka ?

- Jeszcze po tym wszystkim śmiesz go nazywać po imieniu ? - Mindy nie wytrzymała. Odwróciła się do niego popychając go rękoma o klatę.

- Nie wiesz o nim nic i nie wiesz co się stało ! to nie twoja sprawa ! a teraz łaskawie opuść mój dom zanim powiem coś gorszego co Cię mocno zaboli !! - Krzyknęła wypychając go z łazienki. Nie musiała czekać długo. Jake prawie ,że wybiegł mocno trzaskając drzwiami. Mrugnęła odruchowo oczami opadając ciężko na łóżku. Ach te wyrzuty sumienia. Było jej źle z tego powodu ,że go tak potraktowała. Był przy niej prawda ? To pewnie on ją zawiózł do domu a ona co ? Wygoniła go jak bezpańskiego psa. Mogła by pobiec za nim i przeprosić, ale nie wiedziała czy ma aż tyle siły.

- Jutro go przeproszę .. jutro - powiedziała cicho sama do siebie niemal płacząc. Miało być lepiej ... a jest gorzej . Zaczynało się pięknie a teraz ? To wszystko ją przytłaczało, robiła rzeczy, których nigdy by nie zrobiła i nie chciała. Robiła coś w brew sobie i to dlaczego ? By inni ją polubili ? Zasadniczym pytaniem było teraz to czy faktycznie ją lubią ? Boją się jej , nie tego chciała. Schowała twarz w dłonie w końcu czując ,że może płakać. Miała dosyć już tych swoich wewnętrznych sporów. Teraz nie była już pewna tego czego chciała. Otarła oczy wzięła głębszy wdech i zeszła na dól do kuchni.

ZmianaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz