Rozdział 1

528 47 11
                                    

Co za palant! Nie minęły nawet dwa tygodnie od naszego rozstania a on śmie obściskiwać się z inną i to na moich oczach! No co jak co.. Zniosę wiele, ale czemu mam się pogodzić z tym, że zostałam zastąpiona plastikiem?!

Stary, ty lepiej uważaj, bo ciężko ci będzie wyklepać wgniecenia na tandetnej podróbce lalki Barbie. Parsknęłam śmiechem przy okazji kręcąc gwałtownie głową z niedowierzaniem. Myślałam, że chociaż w jakiejś części płeć męska wysila swój mózg, ale chyba nie ten w czaszce.

Patrząc na mojego byłego w objęciach Jenny wcale nie było mi żal, bo jak mogłoby być mi żal dziewczyny z platynowymi włosami, toną tapety na twarzy, biustem na wierzchu i tym, że w jej łóżku co tydzień jest inny facet. No co..? Niezdecydowana z niej kobieta w sprawach seksualnych. Ble..

- Eve! Moja kochana Eve! - zanim zdążyłam się odwrócić czyjeś ręce oplotły moje ramiona a usta złożyły pocałunek na moim policzku. I to nie jest byle jaka osoba.

- Ash! - pisnęłam i okręciłam się w jego ramionach, by wtulić się w dobrze zbudowaną klatkę piersiową chłopaka. Na moją reakcję zacmokał i przyciągnął bardziej do siebie przytulając.

- Och skarbie.. Nadal nie pozbyłaś się Jonesa z głowy? - powiedział całując mnie w czubek głowy.

- Tso nie takie ploste jak myślis, żeby zaplomnieć o Trlevoze - wymruczałam niewyraźnie w jego czarną bluzę. Na moje słowa zachichotał.

- Mogłabyś powtórzyć? Chociaż nie.. Z tego co zrozumiałem stwierdziłaś, że nie jest tak łatwo zapomnieć o Trevorze prawda? - skinęłam głową nadal schowana w jego ubraniu. - A tak a propo Drew cię obserwuje - drgnęłam niespokojnie.

- Drew? Andrew? Andrew McCarter? - podniosłam głowę i spojrzałam w zielone oczy mojego przyjaciela.

- Nie kto inny jak bóg seksu we własnej osobie - mrugnął do mnie porozumiewawczo za co go walnęłam. Parsknął śmiechem zwracając uwagę paru pierwszoroczniaków.

Odwróciłam głowę i napotkałam wzrok chłopaka. Stał oparty o ścianę z założonymi na piersi rękoma. Jego czarny podkoszulek opinał muskularne ciało. Czarne adidasy dopełniały jego czarny strój. Niebieskie oczy lustrowały każdy mój ruch. Jego dłuższe brązowe włosy ładnie wyglądały w nieładzie i były wygolone po bokach. Pochodził z bogatej rodziny i w takim towarzystwie się również obracał, więc nie było opcji by to na mnie zwrócił uwagę, bo ja do tej klasy nie należałam. Spojrzałam z powrotem na Ash'a.

- To nie możliwe.. Nie jestem dziewczyną, która jest w jego typie - mruknęłam.

- Oj no przestań.. Tylko dlatego, że nie topisz się przy grzejniku czy w upalne dni na słońcu robiąc z siebie szopa pracza po kąpieli? - parsknęłam śmiechem na jego słowa. - Bierz się za niego. Gdybym był gejem sam bym się pewnie wziął za niego.

- Primo balerino weź przystopuj - zachichotałam. - Po pierwsze nie jesteś gejem, po drugie nie przeżył byś tygodnia bez kobiety a po trzecie chodzisz z moją najlepszą przyjaciółką..

- Hej! Mam być zazdrosna o was kochani? - dźwięczny głos zabrzmiał obok nas. Ash podskoczył i odsunął się ode mnie na krok.

- Maddie! - krzyknął mój przyjaciel przyciągając ją do siebie i mocno całując w usta. - No jak możesz być zazdrosna o moją siostrę - zacmokał z niezadowolenia na co dziewczyna się zaśmiała.

Jej rude kręcone włosy sięgały połowy pleców i chyba żyły własnymi zasadami, bo za żadne skarby nie można ich ułożyć. Brązowe oczy nas lustrowały i patrzyły z zaciekawieniem. Miała na sobie beżowe legginsy, błękitną koszulę do połowy ud i botki. Madeline.. Wygląda jak jedna z tych modelek z czasopism dla nastolatek. Długie zgrabne nogi, płaski brzuch i nawet jest dość wysoka czego zazdroszczą jej inne dziewczyny. W skrócie idealna kandydatka na wybieg, chociaż jest przeciwna tym rzeczom. A ja? Jak wygląda Evelyn Evans? Cóż.. Wyglądam jak przeciętna dziewczyna.. Mam metr sześćdziesiąt wzrostu, brązowe niesforne włosy do pasa i niebieskie oczy po obojgu rodzicach. Ale nie mam długich nóg. Taa.. Jestem mała i niedoskonała. Miałam na sobie czarne legginsy i białą sukienkę w czarne kropki. Była na ramiączka i przylegała do mojego ciała, tylko przy biodrach się rozchodziła i sięgała do połowy ud. Do tego czarne baleriny.

- Od kiedy to jesteście rodzeństwem? - zapytała rozbawiona. Ash prychnął.

- Od kiedy ja tak mówię - powiedział z oburzeniem w głosie.

- Ale zdajesz sobie sprawę, że nie jesteście prawnie rodzeństwem? - aha przyszła prawniczka nam się szykuje.

- Oj kuźwa no.. Nie możemy być rodzeństwem, bo nie mamy tego pobazgranego papierka? Jest tyle samo warty co nasza matura.. Czyli do podtarcia sobie tyłka, bo nawet pracy nie znajdziemy w tym zacofanym kraju.. - już nie mogłam się powstrzymać i wybuchnęłam śmiechem a ta powaga na jego twarzy, gdy to mówił sprawiła, że się dodatkowo popłakałam. Maddie zareagowała tak samo. - No jasne.. Wy się śmiejecie a ja tutaj sobie włosy z głowy wyrywam, bo temat jest pierwszej wagi. A ty moja Eve jako siostra mogłabyś mnie wesprzeć co?

- Jakbyś.. Miał.. Co.. Wyrywać.. - wykrztusiłam między napadami śmiechu.

- No ja bym nie miał? Spójrz na moją zacną i bujną czuprynę - mówiąc to przejechał dłonią po swoich krótkich blond włosach.

- Hahaha.. Może i zacna, ale nie bujna, bo nawet nie ma za co złapać skarbie - powiedziała w miarę spokojnie Madeline. Przejechała palcami po jego włosach. Kosmyki muskały jej palce i między nimi uciekały, gdy próbowała je złapać. Ja już w miarę ochłonęłam i wzięłam głęboki wdech.

- Lepiej już chodźmy Ash, bo znowu będziemy musieli zostać po godzinach w kozie. Pa Maddie - złapałam chłopaka za rękaw i cmoknęłam koleżankę w policzek. Zaciągnęłam go pod salę wykładowczą, czyli tak zwaną aulę. Mój przyjaciel jęczał całą drogę, że jaka to jestem zła i niedobra.

Gdy zadzwonił dzwonek wślizgnęliśmy się po cichu do środka i zajęliśmy miejsca w ostatniej ławce. Pan Black wszedł do środka z jakąś kobietą z lekko zaokrąglonym brzuszkiem. Ocho no i widać jak się bawią. Pan Black jest nauczycielem biologii. Ma może z czterdzieści lat, ale przez ciągły stres jego włosy osiwiały. Nawet można by było uznać go za całkiem przystojnego, ale ja nie bawię się w romanse typu nauczyciel-uczennica. Jego lekko piwny brzuch opinał niebieską koszulę.

- Po co płaski brzuch skoro jestem dumnym posiadaczem bojlera - mruknął mi do ucha Ash przez co zachichotałam. Nauczyciel spiorunował mnie wzrokiem zza swoich okularów.

- Chcę wam przedstawić panią Smith. Została tutaj zaproszona by z wami porozmawiać o możliwości zakażeniem wirusem HIV..

- I zabezpieczeniach - dodała miękko kobieta na co wszyscy się zaśmiali. Jest ładna i młoda. Czarne włosy miała upięte w kok. Ubrana była w biały podkoszulek wciśnięty w jeansy i adidasy.

- Noo.. Jak mamy się zabezpieczać tak jak pani to chyba podziękuję, bo na tym dobrze nie wyjdę - cała klasa pokładała się ze śmiechu a najbardziej mój kolega z ławki, który płakał wyciągnięty na blacie. Nauczyciel zrobił się czerwony a kobieta spojrzała na mnie spokojnie. - A poza tym mamy takie wykłady co dwa miesiące. Pani dyrektor ma nadzieję, że skoro nie zatrzyma zapędów młodzieży to chociaż wykład nas czegoś nauczy. Ale jakoś rezultatów nie widać.

- EVANS..! - wrzask profesora rozniósł się po sali.

- No co? - mruknęłam. - To już swojej opinii wyrazić nie mogę? Sam pan powiedział, że dzisiejsza młodzież skupia się nie na tym co trzeba..

- Jak śmiesz..! - powiedział już purpurowy na twarzy. - Zostajesz dziś w kozie po lekcjach na dwie godziny!

- Ale no za co? Za własne zdanie? - Ash tak jak większość klasy ledwo wytrzymywał ze śmiechu.

- Nie igraj ze mną Evelyn - powiedział już spokojniej.

- Dla pana panno Evelyn..

- Dosyć! Marsz do dyrektora! - wrzasnął wskazując drzwi wyjściowe.

- To kiedy pani dyrektor zmieniła płeć? Jest chociaż przystojna? - Ash spadł z krzesła i tarzał się po ziemi czerwony niczym tyłek pawiana.

- Wynoś mi się z tąd! Ale to migiem!

- Już się robi Mr. Bojler - warknełam pakując swoje rzeczy.

- Brawo.. Mała.. - wykrztusił blondyn podnosząc się z ziemi i przybijając mi żółwika.

- Oboje wynocha! I nie chcę was widzieć do końca zajęć..! - powiedział z westchnieniem rezygnacji. Zabraliśmy oboje swoje rzeczy i wyszliśmy siadając pod pokojem dyrekcji.

Na granicy wiaryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz