Pov Gabriel
Kawałki szkła spadały wraz ze mną na ziemię. Rozłożyłem skrzydła i zacząłem lecieć. Potrzebowałem ciszy.. Spokoju.. Samotności.. Potrzebowałem pomyśleć.. Co mam zrobić..? Wiem co powinienem i wiem czego oczekuje ode mnie Bóg.. Ale czy ja wiem czego chcę..? Czy wiem czego chce moje serce..? Czy będę ją ratował z obowiązku, czy może z miłości..? Hah..! Miłość.. Przecież praktycznie jej nie znam.. Ani ona mnie.. Więc dlaczego mi tak zależy..? Dlaczego na niej..? Czy moje serce nie mogło wybrać sobie kogoś innego..? Normalnego..? Chociażby jakąś podrzędną anielicę..? Zaakceptowałbym to bez problemu, ale dlaczego.. Dlaczego wybrało dziewczynę, która sprawi więcej kłopotów niż pożytku..? Westchnąłem i z roztargnieniem zmieniłem kierunek muskając piórami szklane okna wieżowca. Jeszcze tego by mi brakowało.. Poranienia się.. Wzbiłem się wyżej w niebo.. Zacząłem lecieć między puszystymi chmurami. W końcu przysiadłem na jednej i spuściłem nogi delikatnie nimi machając. Zimny wiatr rozwiewał moje włosy i chłodził rozpalone ciało z gniewu. Co jest w niej takiego niezwykłego, że mnie do siebie przyciąga..? Czemu akurat to ona musi być mieszańcem..? Co przyjdzie, gdy będzie musiała wybrać czy chce być demonem, czy aniołem..? Byłbym w stanie się pogodzić z jej decyzją..?
Tyle myśli huczało mi w głowie, ale nie dostałem żadnej konkretnej odpowiedzi. No bo od kogo miałbym ją dostać..? Kto mógłby mi powiedzieć co mam robić..? Jeżeli ona jest teraz w piekle to jak mam ją uratować..? Stanę przed tysiącami demonów i powiem "przepraszam, ale ona wraca ze mną do nieba"? Muszę obmyślić plan.. Byłbym idiotą schodząc do piekła bez niego.. Chociaż co to za różnica.. Z planem czy bez i tak jestem udupiony.. Wyczułem w pobliżu czyjąś obecność.. Skupiłem się i rozpoznałem osobę zbliżającą się do mnie.. To był Rafał.. Nie podobało mi się to.. Nie miałem ochoty na jakąkolwiek rozmowę, a szczególnie z nim.. Zsunąłem się i pozwoliłem ciału spadać. Wiatr wystarczająco zagłuszał wszystkie dźwięki i po części moje myśli.. Potrzebowałem czegoś co mnie otępi.. Potrzebowałem spokoju.. Albo.. Bójki..? Tak.. Potrzebowałem się wyładować.. Spadałem dalej i patrzyłem jak wszystko zaczyna rosnąć.. Drzewa, budynki, woda.. Woda..? Rozłożyłem skrzydła w ostatniej chwili przed wpadnięciem do jeziora. Mokre skrzydła utrudniają lot. Wylądowałem na brzegu i wygiąłem się w łuk chowając skrzydła i przybierając ludzką postać. Wsadziłem dłonie do kieszeni dżinsowych spodni. Wyczarowałem kurtkę i zacząłem iść przed siebie. Ulice były puste. Pogoda zrobiła się pochmurna i zaczął wiać zimny wiatr. On już wie, co się stało.. Znając jego zaraz zacznie lać deszcz. Wolałem na razie do nieba nie wracać i nie narażać się na Jego gniew. Byłby zawiedziony moją porażką.. Patrzyłem tępo przed siebie szurając jedną nogą za drugą. Mój chód był sztywny, jakby nieobecny. Zimna kropla wody kapnęła mi na czubek nosa. Skrzywiłem się wzdrygając. Mijałem kolejne ulice, aż natrafiłem na szyld z kociołkiem. Złotą farbą były krzywo napisane litery tworzące wyraz "zielarstwo". Zamrugałem parokrotnie, a literki na szyldzie zaczęły znikać ustępując miejsca innym i tworząc nową nazwę "witchcraft". Doprawdy ciekawe.. Kto by pomyślał, że nadal można spotkać pub o nazwie "czary". Kiedyś było mnóstwo ukrytych barów dla nadnaturalnych takich jak ja, a teraz..? Jak się znajdzie jeden to już jest coś. Lekko popchnąłem obdrapane drzwi. Skrzypienie nie naoliwionych zawiasów sprawiła, że na sali zapadła grobowa cisza. Na środku stał półokrągły drewniany bar z przejściem na zaplecze. Po jego prawej był parkiet z czymś co miało imitować scenę, na której grała słaba kapela. Natomiast po lewej stronie poustawiane były okrągłe stoliki przy których siedziały zarówno anioły jak i demony. Podszedłem do lady za którą stała dość ładna barmanka wycierająca kufle. Blond włosy miała zaczesane w wysokiego kucyka. Kiedy odchrząknąłem podniosła swoje zielone oczy i spojrzała na mnie wyniośle. Jest demonicą. Zdradzała ją jej własna energia, tak zwana aura.- Czego ci potrzeba kochanie? - wymruczała pochylając się w moją stronę i odsłaniając sporych rozmiarów biust wraz z koronkowym stanikiem wychodzących spod białej obcisłej podkoszulki. Wzdrygnąłem się na ten widok, ale to nie oznacza, że jest nie pociągający. Po prostu nie kręcą mnie lubieżne demonice.
- Potrzebuję wypić coś mocnego - mruknąłem lokując się na stołku naprzeciwko niej.
- Już się robi, aniele - przy ostatnim słowie zachichotała i się odwróciła. Patrzyłem jak wlewa składniki do metalowego opakowania. Mocno nim wstrząsa po czym spod lady wyjmuje duży kieliszek do drinków. Trochę przypominał mi te, z których pije się wino. Wlała do niego zielono-niebieską ciecz i wetknęła na krawędź plasterek pomarańczy. Ujrzała moją skwaszoną minę. - Coś nie tak? - zapytała stawiąc przede mną gotowy napój.
- Nie prosiłem o kobiecego drinka - mruknąłem, co ona skomentowała fuknięciem.
- To nie jest kobiecy drink. Chciałeś coś mocnego to masz płonące piekło - mówiąc to podpaliła napój, na co lekko odskoczyłem do tyłu. - Jeszcze mi za to podziękujesz, przystojniaku - odeszła, by obsłużyć kolejnego klienta.
Przykryłem dłonią kieliszek co sprawiło, że po chwili ogień zgasł. Odsunąłem ciepłą dłoń i wzdychając przyłożyłem kieliszek do ust, by jednym haustem wypić napój. Spływał mi po gardle sprawiając uczucie palenia i powodując kaszel. Czułem jak do mojego ciała uderza ciepło, a w głowie zaczyna szumieć.
- Marnie stary.. By po jednym drinku już być wstawionym.. Chlip.. - usłyszałem obok siebie. Zesztywniałem zdając sobie sprawę, że nawet nie zauważyłem kiedy się przysiadł do mnie demon z czym się wcale nie ukrywał, bo miał złożone ale nie schowane czarne skrzydła. Widać po nim było, że jest kompletnie wstawiony. Ledwo się trzymał w pionie. Zaczęło mi szumieć w głowie.
- Jeszcze jednego poproszę - powiedziałem zwracając się do barmanki.
- Leyla - powiedziała gdy mi dolała do kieliszka.
- Słucham? - mruknąłem zdezorientowany.
- Tak mam na imię - powiedziała z drwiącym uśmiechem. Też się uśmiechnąłem i wypiłem kolejnego drinka. Szum w mojej głowie narósł i dołączyły zawroty. Czułem się wstawiony, a nawet można by było powiedzieć, że upity, a to dopiero był początek.
- Dziękuję - powiedziałem czując, że język zaczyna mi się plątać. Zsunąłem się z krzesła i skierowałem w stronę wyjścia. Zanim do nich doszedłem oberwałem w twarz. Moja głowa odskoczyła a ciepła krew zaczęła ściekać z nosa. Odwróciłem się patrząc na swojego napastnika. Był nim koleś, który się do mnie przysiadł. Uśmiechnąłem się drwiąco, zacisnąłem dłoń w pięść i mu oddałem. Demon runął na ziemię, a ja opuściłem bar. Na zewnątrz już się nie dość, że ściemniło to i strasznie rozpadało. Rozłożyłem skrzydła i wzbiłem się w niebo. Ciężko mi było lecieć, bo na siłę musiałem się skupiać, aby machać skrzydłami. Zaraz będę w niebie.. Jeszcze chwilę.. Przeleciałem przez barierę i z ledwością wylądowałem na nogach. Alkohol już całkiem zapanował nie tylko nad moimi myślami, ale i ciałem. Otworzyłem wrota, które z hukiem odbiły się od ścian. Wszedłem chwiejnie i oparłem się o potężne drzwi.
- Gabriel! Co ci się stało na anioła? - usłyszałem przerażenie w głosie Michała.
- Idziemy na dół - mruknąłem nie wyraźnie.
- Że co? - powiedział stając przede mną zaniepokojony i delikatnie kładąc dłoń na mym ramieniu.
- Idziemy do piekła - powiedziałem niewyraźnie i się osunąłem, bo ogarnęła mnie ciemność.
CZYTASZ
Na granicy wiary
Teen FictionBohaterką jest zwykła dziewczyna o ciętym języku i często pakująca się w tarapaty. Co się stanie, gdy na jej drodze pojawi się anioł, który ma za zadanie ją uśmiercić? Co się z nią stanie?