Wszędzie było pusto i cicho tylko nasz śmiech roznosił się po korytarzu, no bo w sumie była nadal lekcja. W pewnym momencie z gabinetu wyszła pani White, nasza dyrektorka.
- Evelyn..? Ty tutaj..? - westchnęła z rezygnacją. - Co znowu zrobiłaś?
- Wyraziła swoje zdanie - zachichotał rozwalony obok na krześle Ash.
- Jeżeli ty też tutaj jesteś to chyba zdaję sobie sprawę z tego co mogła powiedzieć..
Jej brązowe oczy nas lustrowały. Rudo-brązowe włosy sięgały łopatek. Miała na sobie przyległą szarą spódnicę do kolan i żakiet do kompletu. Miała może z góra czterdzieści pięć lat lub na tyle tylko wyglądała. Szczerze mówiąć była ładną i sympatyczną kobietą.
- Chodź ze mną Evelyn a z tobą Ash - wskazała palcem na chłopaka - porozmawiam później.
Weszłyśmy do jej gabinetu. Znałam go dość dobrze, bo dość często tu trafiałam. Gabinet był w beżowym kolorze. Na ścianie po lewej stronie wisiały oprawione w ramkę dyplomy za zasługi pani dyrektor dla młodzieży a na półce stało parę pucharów, bo nie mieściły się już w gablocie na korytarzu. Usiadła na swoim miejscu za biurkiem a ja zajęłam miejsce po jego przeciwnej stronie.
- To co tym razem zrobiłaś? - powiedziała zmęczona.
- Wyraziłam tylko swoje zdanie..
- Evelyn - zaczela wzdychając - wiesz, że tak nie wolno.. Nie możesz być dalej tak bezczelna wobec nauczycieli.
- Ale ja nie jestem bezczelna - mruknęłam osuwając się na krześle.
- Jesteś już tutaj piąty raz.. Wiesz, że nie mam innego wyjścia..
- Tak, wiem.. Domyślam się.. To na ile jestem zawieszona?
- Na pięć dni. Potem normalnie możesz wrócić do szkoły.
- Rozumiem.. To.. Dowidzenia - powiedziałam wstając.
- Evelyn, zrozum mnie..
- Rozumiem i nie jestem zła naprawdę - powiedziałam po czym opuściłam znużona gabinet.
Ash przestał się śmiać, gdy zobaczył moją minę. Ze zmarszczonymi brwiami podszedł do mnie i mnie objął.
- Wszystko gra?
- Tak.. Teraz twoja kolej - skinął głową i odsunął się ode mnie by wejść do pokoju a ja usiadłam na krześle. Nie musiałam czekać długo, bo wyszedł po niecałych pięciu minutach. - I jak? - zapytałam.
- Pouczenie a ty? - powiedział z rozbawieniem.
- Zawieszenie. To ty leć na lekcje a ja do domu. Narazie - podeszłam do chłopaka i go przytuliłam, po czym poszłam do szatni po swoje rzeczy by wrócić do domu.
Opuściłam ogromny szary budynek. Nie przypominał szkoły, lecz jakiś porąbany zakład karno-opiekuńczy. Zakratowane okna, łazienki zamykane na klucz tak samo drzwi wyjściowe. Ogrodzenie jak w więzieniu. Nie można było wyjść bez uzasadnienia. Z westchnieniem przymknęłam powieki i podniosłam głowę ku niebu. Pozwoliłam wiatru, aby rozwiewał moje długie włosy na każdą możliwą stronę. I jak ja powiem rodzicom o moim zawieszeniu? Będą na mnie wściekli. Nie obchodzi ich to, że od miesiąca jestem pełnoletnia. No tak.. Wielcy wykształceni.. Dla nich nauka to podstawa.
Nie mam pojęcia ile dokładnie tak stałam, lecz moje rozmyślania przerwało zimne muśnięcia na mojej twarzy. Otworzyłam szeroko oczy. Na moim policzku wylądowała kolejna kropla. Takie są skutki jesiennej pogody, ale lubię oddychać tym chłodnym i orzeźwiającym powietrzem. Uspokaja mnie. Opuściłam głowę i wciągnęłam na nią kaptur. Uroczo.. Do domu mam niecałe dziesięć minut więc nie powinnam aż tak zmoknąć.
Gdy minęłam furtkę mżawka zamieniła się w ulewę. Dróżka zamieniła się w błotnisty szlak a ja jak zwykle ubrudzę sobie buty. Skrzywiłam się i bardziej opatuliłam się kurtką. Kaptur bluzy mi przesiąkł wodą i przestał mnie chronić od deszczu, który zacząć mi ściekać na twarz. Przez krople wpadające w oczy ledwo widziałam. A mogłam wziąć kurtkę z kapturem, gdyby tylko te ładne pogodynki zapowiedziały deszcz.. Odbiłam się od czegoś ciepłego i twardego. Niewiele brakowało a wylądowałabym tyłkiem w kałuży, gdyby nie czyjaś potężna dłoń, która złapała moje przedramię i mnie podtrzymała.- Uważaj jak chodzisz - usłyszałam męski obcy głos. Wolną ręką odchyliłam kaptur i spojrzałam w te niezwykłe niebieskie oczy.. Ich właściciel uśmiechnął się drwiąco na co zadrżałam i wyszarpnęłam ramię z uścisku.
- Przepraszam - wykrztusiłam niepewnie i drżąc z zimna.
Chłopak na którego wpadłam miał z metr osiemdziesiąt. Miał krótko obcięte brązowe włosy i niezwykle intensywne oczy. Jego twarz.. Rysy twarzy miał delikatne, ale jednocześnie surowe. Co przyciągało pewnie każdą kobietę do niego. Obserwował mnie uważnie. Nie miał kurtki, ale za to jego czarny podkoszulek przykleił się do ciała uwydatniając mięśnie. Był dobrze zbudowany. Tyle mogłam powiedzieć.
- Następnym razem uważaj jak idziesz, mała - powiedział z rozbawieniem, po czym mnie ominął i dalej szedł w swoim kierunku.
- Jestem Eve nie mała - warknęłam cicho nie odwracając głowy.
- Ja wiem - do moich uszu dotarł dźwięczny chichot.
Odwróciłam się, lecz jego już nie było. Jakby rozpłynął się w tym deszczu. Wzruszyłam ramionami i zaczęłam iść dalej do domu. Cała droga przebiegła bez kolejnych niespodzianek. Otworzyłam drzwi wejściowe i od razu zaczęłam ściągać przemoczone rzeczy. Wzięłam z łazienki ręcznik i wytarłam się nim do sucha. Ubrana w spodnie dresowe i podkoszulek z radością opadłam na łóżko. Włączyłam telewizor i zaczęłam skakać po kanałach. Nic ciekawego nie było a wiadomości i serialów typu "dlaczego ja?" oglądać nie zamierzam. Postanowiłam uciąć sobie krótką drzemkę.
Brzęczenie telefonu wyciągnęło mnie z przyjemnego snu. Jak ja tego nie lubię. Z westchnieniem odblokowałam telefon, by odczytać wiadomość od nieznanego numeru, która brzmiała: "Bądź o osiemnastej w parku. Wiem, że lubisz biegać. Pomyślałem, że może zrobimy to razem. Gabe".
Kim u licha jest GABE??! Najlepsze jest to, że ja nikogo o takim imieniu nie znam.
Spojrzałam na zegarek. Była siedemnasta a do parku ode mnie jest kwadrans. Przejdę się z ciekawości zobaczyć kim on jest. Albo się pojawi, albo okaże się pomyłką i nikogo nie będzie. Jednak w sumie przydałoby mi się pobiegać tak czy tak. Nie bez powodu chodzę do szkoły sportowej. Usiadłam na łóżku i przeciągnęłam się z niezadowoleniem. Może to jednak jakaś pomyłka..? I poszłabym sobie dalej spać olewając sprawę, lecz pewnie moja ciekawość mi na to nie pozwoli. Wstałam i przebrałam się w strój sportowy, czyli czarne leginsy i podkoszulek w tym samym kolorze. Na szczęście przestało padać. Dziesięć minut przed planowanym spotkaniem założyłam granatową bluzę, związałam włosy w wysokiego kucyka, wsadziłam słuchawki do uszu i wyszłam z domu.

CZYTASZ
Na granicy wiary
Fiksi RemajaBohaterką jest zwykła dziewczyna o ciętym języku i często pakująca się w tarapaty. Co się stanie, gdy na jej drodze pojawi się anioł, który ma za zadanie ją uśmiercić? Co się z nią stanie?