Pov Gabriel
Szedłem chodnikiem.
Nie wierzę, że znowu się tutaj znalazłem.. Ludzie są skażeni.. Czuję ten mrok aż tutaj.. Zadrżałem ze wstrętem. Jestem wojownikiem.. Powinienem teraz stać na straży a nie pilnować jakiejś ludzkiej dziewczyny. "Pilnować".. Hahaha zabawne.. Ja mam ją zabić i sprawić by stała się jedną z nas. Po co nam człowiek w szeregach..? Podobno będzie mieć większe pojęcie na temat ludzi i ich zachowań. Prychnąłem z rozdrażnienia. Że też teraz mój uczeń przeszedł na stronę ciemności. Tak to on by odwalał za mnie całą robotę. Ale jeżeli Pan powiedział, że ta misja jest bardzo ważna, to ją wykonam. Na tym wszystko polega.. On rozkazuje a ja te rozkazy wykonuję.. Jestem tylko żołnierzem. Nigdy się nie sprzeciwiłem Jego woli..
Byłem niewidoczny dla ludzi. Nie schowałem ich. Tak czułem się sobą.. Tym kim jestem a nie jednym z nich.. Wyczułem jej obecność i się skrzywiłem, bo to oznacza, że będę musiał schować skrzydła i się ujawnić. Z trudem odchyliłem się do tyłu. Moje ogromne skrzydła zaczęły powoli się chować. Kiedyś śnieżnobiałe teraz lekko poszarzałe za sprawą mrocznych mocy.. Jeżeli przestanę się pilnować choć na chwilę, to zostanę przeciągnięty na złą stronę i stracę skrzydła. A tego nie chce żaden anioł. Ten ból przy wyrywaniu skrzydeł jest podobno nie do opisania. A to wszystko przez wojnę w anielskim wymiarze. Zacisnąłem zęby na to nieprzyjemne uczucie. To aż tak bardzo nie bolało. Ja ten ból byłem w stanie znieść. Nie lubię się ograniczać, bo nigdy nie wiadomo co ci wyskoczy zza rogu. Gdy całkiem zniknęły, ludzie zaczęli mnie dostrzegać i mi się przyglądać.
Jestem teraz taki jak wy! Więc co się gapicie?! Wrzasnąłem sfrustrowany w swojej głowie.
Krople deszczu moczyły moje ciało i to.. Ubranie.. Jak szybko u nich zmienia się moda. Kiedy ostatnio tu byłem? Kto go tam wie..
Poszedłem boczną uliczką na skróty. Szary chodnik prowadził do wielkiego szarego budynku. Wyczuwałem ją.. Jest gdzieś w jego pobliżu.. Muszę ją zobaczyć, by wiedzieć kogo chronię. Zacząłem iść powoli. Ostrożnie. W razie niebezpieczeństwa będę gotowy do walki. Z każdym kolejnym krokiem byłem bliżej budynku i niej. Gdy znajdowałem się z dwieście metrów od wejścia, ona opuściła teren i szła w moją stronę. Zatrzymałem się zdezorientowany. To nie możliwe.. Otrząsnąłem się z szoku. Teraz rozumiem, dlaczego jest taka ważna.. Przyglądałem jej się jak idzie mokra w moją stronę. Jest nie wysoka i piękna.. Jej brązowe włosy do pasa były całe mokre i przykleiły się do jej ciała. Opatuliła się szczelnie kurtką. Na głowie miała przemoknięty kaptur od deszczu. Miałem ochotę rozłożyć skrzydła i nimi ją osłonić od niego. Ciekawe kiedy zrobiłem się taki ckliwy i miękki. Uśmiechnąłem się pod nosem i zacząłem iść dalej. Jak mnie zaraz nie ominie to się zderzymy. Może to i lepiej? Pozna swojego "anioła stróża". Zderzyła się ze mną i by wpadła do kałuży, gdybym nie złapał jej za ramię.- Uważaj jak chodzisz - powiedziałem od niechcenia. Podniosła wolną rękę i zsunęła z oczu kaptur. Spojrzałem w te cudownie niebieskie oczy.. Miało się wrażenie, że można się w nich zatracić. Nie mogę teraz tracić głowy z powodu jednej dziewczyny. Szczególnie, że mam za zadanie ją uśmiercić i wciągnąć w szeregi. Uśmiechnąłem się drwiąco na tą myśl. Poczułem jak zadrżała i wyszarpnęła ramię z mojego uścisku.
- Przepraszam - wykrztusiła niepewnie. Obserwowałem każdy jej ruch uważnie. Widziałem jak mnie obserwuje z zainteresowaniem. Przełknęła z trudem ślinę a jej serce zaczęło bić szybciej.
- Następnym razem uważaj jak idziesz, mała - powiedziałem z rozbawieniem, po czym ją ominąłem i dalej szedłem przed siebie w nie znanym kierunku.
- Jestem Eve nie mała - warknęła cicho za moimi plecami.
- Ja wiem - zachichotałem z jej wojowniczego nastawienia.
Rozłożyłem z ulgą skrzydła i rozluźniłem zaciśnięte z bólu pięści. Byłem wolny.. I sobą.. Machnąłem skrzydłami wzbijając się w niebo. Szum wiatru mnie uspokajał a jego chłód na skrzydłach sprawił, że lekko zadrżałem. Manewrowałem z wprawą między chmurami. Wzbijałem się coraz wyżej i wyżej, aż przekroczyłem barierę tego wszechświata. Znalazłem się u siebie.. W domu.. Z ulgą wylądowałem na kamiennej posadce. Złożyłem skrzydła. Mój ludzki strój zniknął i miałem na sobie jedynie białe spodnie. Przemierzałem korytarze szybkim tempem. Moje bose stopy miękko stąpały po posadce. Przystanąłem przed wielkimi podwójnymi drzwiami. Z siłą je pchnąłem i wszedłem do środka. Wszystkie obecne anioły umilkły. Podszedłem do tronu i klęknąłem oddając pokłon Najwyższemu.
- Już rozumiem Panie, czemu ci tak na niej zależy.
- Tak sądzisz Gabrielu? - podniosłem się i spojrzałem na Uriel.
- Tak. Ona wygląda dokładnie jak ty siostro. Tylko, że jest mniejsza i bardziej krucha - przeniosłem wzrok na Stwórcę. Uśmiechnął się lekko.
Uri wciągnęła zaskoczona powietrze. Nie spodziewała się takiego obrotu sprawy. Zresztą ja też się tego nie spodziewałem. Jej biała suknia lekko sunęła po ziemi za nią. Stanęła pare metrów ode mnie i spojrzała mi w oczy.
- To nie możliwe - wyszeptała.
- A jednak - odpowiedziałem na jej stwierdzenie.
- Zauważyłeś też, że jej serce jest czyste? Niewinne..? - zapytał zwracając się do mnie a ja przeniosłem wzrok na tron.
- Tak.. Ona postawi nasz świat do góry nogami.. - stwierdziłem niepewny tego co przyniesie czas.
Po całym spotkaniu Najwyżsi, to jest rada złożona z Serafinów, którzy nadzorują od wielu wieków rodzaj ludzki i ich poczynania. Gdy musimy zejść na ziemię na dłużej, oni organizują nam wszystko co potrzebne, czyli nocleg, dokumenty i tego typu sprawy oraz uczą nas różnych rzeczy. Tak samo jak teraz siedziałem i uczyłem się obsługi pudełka zwanego telefonem. Nie wiem kto wynalazł to diabelskie ustrojstwo, ale powinien zostać wystrzelany za skomplikowaną obsługę tego badziewia.
Najwyżsi zorganizowali mi mieszkanie w pobliżu jej domu. Zdobyłem od nich jej numer i wysłałem dopiero nauczonego SMS'a: "Bądź o osiemnastej w parku. Wiem, że lubisz biegać. Pomyślałem, że może zrobimy to razem. Gabe".
Po tej nieudolnej próbie kontaktu spakowałem to co mi najbardziej było potrzebne i zszedłem na dół obejrzeć mieszkanie na najbliższy czas. Mieszkanie było małe i przytulne. Nawet mi się podobało. Spędziłem w nim czas a potem udałem się do parku na wyznaczone przeze mnie spotkanie.
CZYTASZ
Na granicy wiary
Teen FictionBohaterką jest zwykła dziewczyna o ciętym języku i często pakująca się w tarapaty. Co się stanie, gdy na jej drodze pojawi się anioł, który ma za zadanie ją uśmiercić? Co się z nią stanie?