VII

759 89 22
                                    

(Listopad)

Minął miesiąc odkąd Niall ostatni raz rozmawiał z Harrym. Niby powinien zapomnieć, bo przeciecież chłopak miał dziewczyne, ale nie było to proste.

-Witaj bezdomny dzieciaczku! - usłyszał znane dobrze głosy. Nie mial dziś siły na kolejne prześladowania i przemoc, ale nie mógł z tym nic zrobić.

Powiedzieć matce? Nie. Nie chciał jej zamartwiać jeszcze sobą.

Mógł jedynie zastanawiać się co dziś wymyślili.

Kiedy jeden z chłopców zaczął się do niego zbliżać usłyszał niski głos:

-Daruj sobie Lou.

Napastnik obrócił się w stronę głosu i zaczął się głośno śmiać.

-Styles? Bronisz go? - zakpił - Nie przesadzaj chłopie, to tylko zabawa. Nie pamiętasz już jak go nazywałeś? - poklepał go po ramieniu. Blondyn spojrzał dziękującym spojrzeniem na Harrego, który kiwnął głową, dając mu do zrozumienia, że powinien jak najszybciej iść.

Lecz to co powiedział 'nie pamiętasz jak go nazywałeś?' Bolało. Bardzo.

Korzyatając z chwili nieuwagi Louisa? Louisa. Tak chyba mówił na niego Harry, Niall cicho wstał, zabrał kubek wypełniny samymi groszami i szybkim krokiem zaczął iść w stronę zakrętu.

-Tak tak uciekaj! - usłyszał za sobą kpiący śmiech, lecz nie odwracał się. Po prostu jak najszybciej szedł przed siebie.

Po policzkach niebieskookiego mimowolnie zaczęły płynąć łzy. Nie radził już sobie. Tego było za wiele. Przygryzł mocno wewnętrzną stronę policzka, aby się trochę opanować, ale niestety bezsilność wygrała, a Niall zaczął płakać jeszcze mocniej.

Chłpak zatrzymał się i usiadł jak zwykle na krawężniku, tylk, że innym niż zwykle, i schował twarz w dłonie. Gdy otworzył oczy jego obraz był rozmazany przez ogromną ilość łez napływających bezustannie do jego oczy, lecz zdołał zauwarzyć leżącą obok niego rozbitą butelkę po alkoholu.

Bez zastaniwienia wygrzebał z kawałków szkła, jeden największy, i podwinął rękaw. Listopadowy chłód padający na jego gołą rękę od razu przyprawił go o dreszcze.

Niall nigdy nie robił czegoś takiego. Tak naprawdę zawsze uważał, że to głupie i nie rozumiał osób, które to robią.

Może teraz już zrozumiał? Nawet jak nie to wiedział, że potrzebuje tego. Ludzie mówią, że pomaga. To prawda?

Mocno przyłożył ostry przedmiot do wewnętrznej części ręki, i przesunął nim kilka centymetrów w górę.

Mocno zacisnął oczy. Ból, który temu towarzyszył był najgorszym bólem jaki kiedykolwiek czuł, a do tego sam sobie go sprawiał.

Pewnie pytacie czy pomogło?

Chłopak po skończonej pracy czuł się lepiej. Chociaż ręka bolała go niemiłośiernie, czuł małą satyswakcję.

Może, rówież dlatego, że na jego nadgarstu widniała wielka, czerwona, ociekająca krwią literka 'H'.

CZEEŚĆ!
Wracamy do w miare regularnego wstawiania rozdziałów! Mam nadzieje, że rozdział - choć bardzo smutny - podobał wam się.

Licze na komentarze i gwiazdki ♡☆

My poor boy |n.s| (WOLNO PISANE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz