Czerwony trunek łagodnie wirował w przeźroczystym kielichu, którym bawiła się Ivy. Odbijał się od szklanych ścianek powodując mały sztorm. Jeszcze przed chwilą było go znacznie więcej, lecz Chandler nie zamierzała jedynie podziwiać jego intensywnego koloru. Przyszła do hotelowego baru z jednym zamiarem - upicia się do tego stopnia, że nie dane jej będzie trzeźwo oceniać sytuacje.
Miejsce, w którym się znajdowała kipiało blaskiem i elegancją. Ciemna lada przecinała długie pomieszczenie na pół oddzielając tym samym strefę przeznaczoną dla obsługi jak i tę, do której wstęp mieli goście. Kelnerzy ubrani w idealnie skrojone koszule, w efektowny sposób podawali różnorakie drinki ubarwiając czas samotnych klientów. Cicha, klasyczna muzyka łaskotała ekstrawaganckie umysły przybyszów z wysublimowanymi gustami, a przytłumione, ciepłe światło otulało ich piękne stroje, które wydawały się kosztować sporą fortunę. Wszystkich traktowano z taką samą kulturą i należną godnością, bo wszyscy byli tak samo bogaci i próżni. Otoczenie, choć niezaprzeczalnie olśniewające, odpychało swoją sztucznością i grą w pozory, a ludzie tam przebywający przypominali bardziej woskowe figury niż żywe istoty.
I nawet Ivy, leniwie błądząca lśniącym paznokciem po krawędzi kryształowej popielniczki, zdawała się nie zachwycać tak jak zazwyczaj. Przyodziana w chabrowy kostium z odkrytymi plecami, wydawała się być jedynie kolejną napuszoną, znudzoną przepychem kobietą, w życiu której tak wiele zdążyło się wydarzyć, że nic nie było w stanie sprawić jej niespodzianki. Bawiąc się puklem perfekcyjnie skręconych włosów tylko dodawała swojej postaci wyrazu zepsucia wszystkimi udogodnieniami, które zesłał na nią los.
Jasper za to idealnie pasował do tego plastikowego świata - zarówno ciałem jak i duszą. Wmaszerowując do środka obszernej knajpy, nie sprawiał wrażenia ani trochę przytłoczonego maksymalnym progiem luksusu. Co więcej, doskonale zdawał sobie sprawię, że nie przystoi mu zachwycać się tym wszystkim, co zobaczy, że powinien uznawać to za zwyczajną codzienność, bo tak właśnie robili ludzie mający przyjemność gościć w takich miejscach.
Przybył tam jednak nie dla rozrywki, ani chwili odetchnienia. Zaraz po zakończonym koncercie, przyodziewając się w najlepszy garnitur, zapragnął znaleźć swój cel. Dubaj był przecież ich ostatnim przystankiem przed miesięczną przerwą, w której nie przewidziano ich ponownego spotkania. Miał widzieć się z nią kolejny raz dopiero po powrocie na trasę. Musiał dać jej wolną rękę, pozwolić aby sama nawiązała więź z chłopakami i choć ani trochę mu się to nie podobało, nie miał wyboru. Nie była jego i nigdy być nie miała - nieważne jak bardzo by tego pragnął.
Ale tej jednej, jedynej nocy nie potrafił zapanować nad własnymi pragnieniami. Instynkt zwycięzcy przejął kontrolę i w bardzo niewybredny sposób zamierzał dopiąć swego. Nie bez powodu przygotowywał się przez godzinę w swoim pokoju chcąc wyglądać jak najbardziej pociągająco, ćwiczył przed lustrem różne chwytliwe gadki i poprosił swoją asystentkę, aby przez moment udawała dziewczynę, którą chciał uwieść. Denerwował się jak diabli, kiedy tylko przekroczył próg baru.
Ostatnią kobietą, którą udało mu się zdobyć była jego żona. Od tamtego czasu nie musiał starać się o względy nikogo, dlatego tym bardziej obawiał się, że zostanie spławiony w przeciągu kilku sekund. Nie mógł konkurować z tysiącami facetów, którzy zapewne ją adorowali. A przede wszystkim nie mógł konkurować z czwórką rozwydrzonych gwiazdorów, którzy mieli do zaoferowania znacznie więcej niż on. Ale postanowił spróbować - mimo, że to zagranie było wbrew kodeksowi etyki pracy, pozbawione wszelkich moralnych treści i zagrożone natychmiastowym zwolnieniem. W tamtym momencie liczyła się tylko piękna postać popijająca swoje wino przy ladzie.
Prawie bezszelestnie zajął wolne miejsce obok niej. Był prawie pewien, że właśnie odprawiła z kwitkiem jakiegoś żenującego mężczyznę, który liczył na szybki numerek w toalecie. Jej mina daleka była od radosnej, a w lekko przymkniętych oczach mógł z łatwością dostrzec znudzenie. Położył więc swoje dłonie na szklanej powłoce i z udawanym luzem zamówił szkocką, rzucając kelnerowi spojrzenie pełne pogardy.
![](https://img.wattpad.com/cover/43780729-288-k857934.jpg)
CZYTASZ
WELCOME IVY - 1D
Fanfic„Szukali tylko i wyłącznie kozła ofiarnego, kogoś kto odwróciłby nieprzychylną uwagę i ściągnąłby na siebie wszelką krytykę. Myśleli, że jestem idealną kandydatką, bo niczego się nie domyślę, bo jestem przecież głupią dziewczyną z baru. Podejrzewam...