Krwisto czerwona koszula ewidentnie próbowała uwolnić jej gołe piersi. Z całą pewnością nie była dobrym wyborem na świeżo zapowiedzianą, całonocną zabawę w jednym z londyńskich klubów, ale idealnie komponowała się z diabelsko obcisłymi, skórzanymi spodniami, które tak świetnie podkreślały te szczupłe i niebiańsko długie nogi. Kolejny raz wyglądała jak milion dolarów i nawet nie próbowała oszukiwać samej siebie fałszywą skromnością.
Muzyka wydobywająca się z dotykowego radia umieszczonego dokładnie po środku deski rozdzielczej czarnej terenówki, zagłuszała wszelkie wątpliwości, które mogły pojawić się podczas zabójczej podróży, a drogi szampan dodatkowo rozluźniał i tak już swobodną atmosferę. Zdawało się, że sunęli ponad asfaltem, lekko unosząc się w stanie nieważkości, a mijane neony były ich aurą rozprzestrzeniającą się na wszystkich mieszkańców Londynu.
Takich nocy właśnie pragnęła, o takim życiu właśnie marzyła. Postanowiła, że na zawsze zapamięta tę imprezę, aby w chwilach zwątpienia przypominać sobie jak wiele zyskała i jak wiele może stracić. Chciała czerpać z tego prezentu garściami, chłonąć blichtr każdą komórką ciała i już nigdy nie zasnąć we własnym łóżku. I pędząc kolejną aleją, wciąż nie mogła jeszcze uwierzyć, że naprawdę stała się częścią świata, który tak niedawno podziwiała przez szklany ekran, że w kryształowym kieliszku musuje alkohol, na który musiałaby poświęcić trzy tygodniówki, a obok siedzi człowiek, na którego koncert nigdy nie było jej stać. Przez chwilę miała wrażenie, że to jedynie pozorna iluzja, ale porządny łyk wysokoprocentowego napoju skutecznie podważył tę teorię.
- Ciekawa z Ciebie osobistość. - Niall wypił duszkiem całą zawartość swojego kieliszka i momentalnie otworzył kolejną butelkę. Wydawał się w ogóle nie zwracać uwagi na ilość alkoholu, którą już zdążył w siebie wlać i wręcz ze stoickim spokojem przybliżył gwint do ust. - Żadna z wcześniejszych nie miała ochoty na imprezy.
- Wiele się ich przewinęło? - zapytała z udawanym zdziwieniem, a potem odebrała mu szampan i sama opróżniła dosyć sporą zawartość.
- Mógłbym liczyć w dziesiątkach. Jedne były mądrzejsze, inne trochę mniej, ale każda chciała tego samego. - Wyjrzał przez okno i przymknął oczy. - Sława - szepnął ledwie słyszalnie. - Tylko tyle je obchodziło. A czy Ty jesteś inna?
Zaśmiała się pogardliwie. Nie różniła się od nich w żadnym stopniu. Pragnęła tego samego, ale w nieco inny sposób. Sława była jej najważniejszym celem, czymś co zaślepiało jej piękne tęczówki i tłumaczyło wszystkie nieczyste zagrania. Sława ją opętała.
- Zaliczyłeś wszystkie? - Na jej twarzy pojawił się cwaniacki uśmieszek. Założyła nogę na nogę i wlepiła swój wzrok w jego lekko wstawione ciało.
- Jeszcze się taka nie znalazła, żeby głupio nie marzyć o karierze przez łóżko - zarechotał, a kiedy tylko udało mu się opanować pijacką czkawkę, stuknął w szybę zwracając uwagę Ivy.
Klub do którego zmierzali mieścił się w samym centrum, a wejściówki kosztowały niemały majątek. Dokładnie pamiętała jak wiele razy przechodziła obok długiej kolejki ustawionej na czerwonym dywanie i udawała, że jest jednym z potencjalnych gości - wyobrażała sobie, że należy do wysublimowanego grona bogatej, bananowej młodzieży, która lubiła się tam bawić. Śniła o tym miejscu wiele razy, bo wydawało jej się, że to lokal, do którego nigdy nie będzie miała wstępu.
A teraz gangsterski Ford parkował dokładnie przy tej samej ulicy, którą tak często podziwiała. Bananowa młodzież stojąca w kolejce, zwróciła głowy w jej stronę oczekując, kto wyłoni się zza przyciemnych szyb, aby po chwili przeklinać w myślach fakt, że to nie oni dostąpili tego zaszczytu. Miała ochotę wybuchnąć im śmiechem w perfekcyjne twarze, wykrzyczeć, że w końcu role się odwróciły, że tym razem to oni będą pragnąć znaleźć się na jej miejscu i że ta chwila nigdy nie nadejdzie. Ale tego nie zrobiła - z gracją godną każdej szanującej się celebrytki, poczekała aż ochroniarz otworzy jej drzwi, a potem pochwyciwszy silne ramię Nialla Horana, postanowiła stopy na wilgotnym chodniku.
CZYTASZ
WELCOME IVY - 1D
Fanfic„Szukali tylko i wyłącznie kozła ofiarnego, kogoś kto odwróciłby nieprzychylną uwagę i ściągnąłby na siebie wszelką krytykę. Myśleli, że jestem idealną kandydatką, bo niczego się nie domyślę, bo jestem przecież głupią dziewczyną z baru. Podejrzewam...