II

1K 85 12
                                    

WŁĄCZCIE MUZYKĘ <3 doda klimatu <3 miłego czytania

****

Obudziłem się. Czułem się... dziwnie. Jeśli mogę to tak określić. Miałem wrażenie jakby przejechał mnie walec. Każdy oddech sprawiał, że czułem pieczenie w płucach. Poruszyłem palcami. Byłem bardzo osłabiony, ale podniosłem się na łokcie. Zobaczyłem dziewczynę. Nie chciałem jej budzić, bo wyglądała bardzo uroczo. Niestety, na krótko po tym jak zacząłem się w nią wpatrywać, otworzyła oczy. Od razu wyprostowała się na fotelu i popatrzyła na mnie.

-Nie patrz na mnie tak jakbym był niepełnosprawny- uśmiechnąłem się do niej zachęcająco.

-Nastraszyłeś mnie, Stiles.

-Nastraszyłem samego siebie- mruknąłem-ale nie jestem niepełnosprawny.

-Martwię się o ciebie, jesteś moim przyjacielem, Stiles. Nie mam pojęcia dlaczego pamiętałeś tylko moje imię i dlaczego mi się śniłeś tego dnia kiedy miałeś wypadek. Nie mam pojęcia czemu widziałam w tym śnie kłótnię, twoją i Malii. I nie wiem dlaczego czuję, że powinnam się tobą opiekować i cię przed czymś chronić.

Powoli przeanalizowałem to co powiedziała.

-Śniłem ci się?

Lydia kiwnęła głową. Chciałem coś jeszcze powiedzieć, ale do sali wszedł lekarz.

-Jak się czujesz, Stiles? - zapytał.

-W porządku.

-To dobrze. Teraz zabieramy cię na tomografię i inne badania.

Przyszła pielęgniarka i posadziła mnie na wózek. Spojrzałem na Lydię. Uśmiechnęła się słabo, ale pokrzepiająco.

-Porozmawiamy jak wrócę - krzyknąłem do niej i już wyjechaliśmy z sali.

Odwróciłem się i zdążyłem tylko zobaczyć jak stoi przy szybie i patrzy w moim kierunku, a potem wjechaliśmy do sali tomografii. Leżałem w dziwnej maszynie. Bałem się o siebie, bałem się o nią. Niespokojnie obracałem się, ale w końcu upomniał mnie lekarz. Poczułem jak kilka łez wydostało się z mojego oka. Co się ze mną stało? Czuję jakbym tracił samego siebie. Wydaje mi się jakbym umierał w środku.

***

Lydia pov:

Żałowałam. Bardzo żałowałam tego dnia, a pamiętam go jakby to było wczoraj. Szkoda, że wtedy stchórzyłam, może wszystko potoczyłoby się inaczej.

Miałam już wchodzić do sali na matematykę, ale zobaczyłam ich. Całowali się. Przygryzłam wargę. Nie chciałam patrzeć. Czułam takie dziwne uczucie. Nagle znikąd pojawił się Scott. Spojrzał na mnie, a potem na nich.

-Wiesz, że potrafię to wyczuć -powiedział.

-Wyczuć co? - zapytałam.

-Zazdrość. Jesteś o niego zazdrosna, zawsze kiedy widzisz go z Malią.

-Co? Wcale nie.

Odwróciłam wzrok.

-On powinien wiedzieć.

-Nie, nie powinien. Tak będzie lepiej - odpowiedziałam i weszłam do sali.

Scott doskonale wiedział co się dzieje i wcale nie musiał używać do tego swoich nadzwyczajnych zdolności, gdybym go wtedy tylko posłuchała. Nie powinnam zagłuszać tego wszystkiego Parrishem. On mnie wykorzystał. Wykorzystał i zostawił. Był tchórzem. Przestraszył się tego kim jest. Przestraszył się walki o dobro innych. Dopiero teraz widzę jak silni jesteśmy. Jak jesteśmy silni chroniąc ludzi przed światem nadnaturalnym. Jakie silne tworzymy stado. Usiadłam na krześle na korytarzu i schowałam twarz w dłonie. Poczułam kilka łez w oczach.

Little AgonyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz