*WŁĄCZCIE MUZYKĘ :3 + NOTKA NA DOLE*
Słyszałam tylko urywki rozmów. Pojedyncze zdarzenia. Budzę się. Słyszę telefon, kilka słów. Potem znów ciemność. Czuję go przy sobie. Obejmuje mnie. Znów ciemność. Trzyma mnie za rękę. Staram się nie zasnąć po raz kolejny. Otwieram oczy i widzę chłopaka siedzącego na krześle.
-Stiles-szepczę.
Wciąż śpi, ale może to i lepiej. Podnoszę się i opieram na łokciach. Czuję, że dzisiaj stanie się coś złego. Mam przeczucie, że wydarzy się coś złego. Sięgnęłam po szklankę wody, stojącej na szafce i upiłam łyk. Dopiero teraz zorientowałam się jak sucho miałam w ustach. Słyszałam głosy. Szeptały coraz wyraźniej, ale nie mogłam zrozumieć ani jednego słowa. Usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Szybko wstałam z łóżka i otworzyłam drzwi do mojego pokoju. Stał tam Scott. Ucieszyłam się na jego widok i rzuciłam się mu na szyję. Chłopak delikatnie pogładził mnie po plecach.
-To się skończy. Damy radę. Śmierć nas nie dopadnie. Musimy trzymać się razem. Kira i Liam już jadą do Beacon Hills.
Odsunęłam się i pokiwałam głową.
-Co powiedziałeś?-usłyszeliśmy głos Stilesa. Podniósł się z krzesła i już grzebał w moim laptopie- Powtórz mi.
-Powiedziałem, że musimy trzymać się razem i...
-Nie to. To wcześniej.
Scott wyglądał na nieco zagubionego, ale ja doskonale wiedziałam, że Stiles wie co się dzieje.
-"Śmierć nas nie dopadnie" to powiedział- powtórzyłam.
-Cholera jasna, że też nie wpadłem od razu, że trzeba potraktować jako osobę. Jak on się nazywał? Ach tak już wiem.
Szukał czegoś w laptopie aż w końcu odwrócił go w nasza stronę. Patrzyliśmy że Scott'em po sobie. W końcu zobaczyliśmy duże, czarne litery układając się w jedno imię.
Tanatos.
-Bóg i uosobienie śmierci w mitologii greckiej- dopowiedziałam.-I to on zabija?- zapytał Scott.
-Możliwe, ale nie jestem co do tego przekonana. Wydaje mi się, że to jest zaplanowane kto umrze. To musi mieć jakiś głębszy sens.
Patrzyliśmy po sobie szukając odpowiedzi na niezadane pytania.
Z każdą sekundą. Z każdą minutą. Z każdym oddechem czuję, że wydarzy się coś złego. Zamykam oczy i widzę ciemność. Czuję ją jakby była materialna. Mogę jej dotknąć. Kiedy znowu otwieram oczy czuję się jakbym straciła urywek ze swojego życia. Stoję przed Jeep'em Stilesa. Pojechaliśmy do szkoły. Czułam narastający stres przed czymś co miało nadejść. Weszłam do środka i czas się zatrzymał. Dosłownie. Patrzyłam na otaczających mnie ludzi, ale oni znieruchomieli. Zupełnie jakby byli figurami z wosku. Oddychali, mieli równy puls. I wtedy wszystko zaczęło dziać się jak w jakimś przyśpieszeniu. Zobaczyłam moją mamę, która biegnie w moją stronę. Zatrzymała się otworzyła szeroko oczy. Zobaczyłam tylko złoty sztylet wbity w jej brzuch. Stałam jak zamurowana. Nie mogłam krzyczeć ani płakać. Tylko patrzyłam. Patrzyłam jak chłopak z korytarza, którego widziałam ostatnio pochyla się nad nią i obcina jej kawałek włosów. Potem dostrzegam drugiego chłopaka, którego wcześniej nie widziałam. Pstryka palcami, a na szafce pojawia się jakieś słowo. Nie mogę go teraz rozszyfrować. "Tom" odchodzi od mojej matki i idzie do swojego towarzysza. Potem czuję jakbym odzyskała panowanie nad ciałem. Nie widzę już nikogo i niczego. Biegnę do mamy. Trzyma się za ranę. Wiem, że umrze. Głosy mówią "Natalie". Jestem obok niej, jedną dłonią trzymam jej rękę, a drugą próbuję zatamować krwotok.
-Mamo, proszę nie zostawiaj mnie. Mamo proszę. Kocham cię, mamo- mówię przez łzy.
Głos zaczyna mi drgać, a w gardle czuję ogromną gulę.
-Lydia, pamiętaj zawsze będę cię kochać- po jej policzku spływa ostatnia łza i umiera.
Czuję jak jej dusza się oddala.
-Mamo, proszę. Obudź się, proszę- zanoszę się szlochem, a potem przeradza się on w krzyk. W krzyk pełen emocji. Pełen bólu i rozpaczy.
I wtedy wszyscy się budzą. Ktoś krzyczy, inni szeptają, ktoś inny woła pielęgniarkę i dyrektora. Słyszę swój płacz, ale wszyscy inni pozostają cicho. Czuję czyjeś silne dłonie na swoich ramionach, a potem ktoś oplata mnie swoim ciałem. Czuję ciepło, ale nie jestem w stanie się ruszyć. Wszystkie mięśnie odmawiają mi współpracy. Kiwam się tylko w przód i tył, ale ta osoba skutecznie mi to uniemożliwia. Słyszę jak ktoś woła żeby mnie stąd zabrać, ale ja krzyczę.

CZYTASZ
Little Agony
FanfictionA co jeśli ktoś kto zawsze był przyjacielem teraz będzie kimś więcej? Co jeśli będzie musiała znaleźć sposób, by ochronić to co dla niej najważniejsze? Co jeśli będzie musiała dokonać niemożliwego? Co jeśli coś straci, by zyskać coś cenniejszego? ~S...