Stiles wyszedł ze szpitala. Starałam się nim zajmować jak tylko mogłam. Byłam zmęczona tym wszystkim. Nie dawałam rady. Zawsze, gdy kładłam się spać miałam koszmary. Słyszałam głos, bardzo mroczny i ten śmiech. Bałam się go. Zawsze widziałam ciemną postać, chyba mężczyznę, miał czarne ogromne skrzydła i kruki zawsze mnóstwo kruków. Było to jakieś ciemne miejsce. Jego aura była mroczna i czułam śmierć. Były tam pochodnie, ale nie płonęły. Były jakby spalone i odwrócone do góry nogami. Było ich tam mnóstwo. Znowu widziałam mężczyznę ze skrzydłami i się budziłam.
Byłam u Stilesa. Wszyscy próbowaliśmy wrócić do normalnego funkcjonowania, ale można było wyczuć napięcie między nami. Ja ze Scottem i Deatonem próbowaliśmy odkryć co stało się się Stilesowi, bo podejrzewaliśmy, że ta amnezja nie jest wywołana tylko wypadkiem samochodowym. Stiles siedział na dole, a ja miałam przynieść kilka rzeczy z góry. Pomagałam mu w nauce. Sam o to prosił. Niedługo będą egzaminy i muszę pomóc nadrobić mu materiał. Schodząc na dół z kilkoma encyklopediami, usłyszałam, że ktoś jest ze Stilesem na dole. Cicho zeszłam po schodach i zobaczyłam ich. Stiles i Malia całowali się. Książki upadły na ziemię z głuchym trzaskiem. Czułam się dziwnie, jakby coś gniotło moje serce. Wydukałam ciche "przepraszam" i pobiegłam na górę. Wbiegłam do pierwszego lepszego pokoju i zamknęłam drzwi na klucz. Okazało się, że to był jego pokój. Po policzkach pociekło mi kilka łez. Cholera, chyba mi na nim zależy. Po chwili usłyszałam walenie w drzwi.
-Lydia, proszę otwórz.
Wstałam z pod drzwi i przeszłam wolno po pokoju. Widziałam nasze wspólne zdjęcia, zdjęcia Scotta, Allison. Nasza czwórka była jedyna w swoim rodzaju, teraz tylko trójka. Zobaczyłam mój rysunek oprawiony w ramkę. Obróciłam go. Z tyłu nadal był napis "Dla Lydii". W głowie słyszałam głos Aidena "On bardzo cię lubi, prawda?". Wtedy był dla mnie najlepszym przyjacielem i musiałam mu pomóc, zupełnie jak teraz. Wtedy go pocałowałam, kiedy miał atak paniki, bo darach miał całą trójkę rodziców do złożenia ofiary. W tym ojca Stilesa.
Zeszliśmy ze schodów i stanęliśmy na środku korytarza. Zerknęłam na telefon.
-Aiden nie odpowiada na smsy.
Stiles popatrzył na mnie dziwnie.
-Dobra, może po prostu moglibyśmy tam pójść i...- w tym samym momencie Stiles dostał smsa.
Staliśmy naprzeciwko siebie. Stiles po odebraniu smsa zdenerwował się. Jego ręce bardzo drżały i nie mógł skupić wzroku na niczym.
-Co?- zapytałam.
Stiles nie odpowiadał. Podeszłam do niego.
-O Boże. Co tym razem?
Chłopak pokręcił głową.
-To od Isaaca. Jennifer ona...
Patrzyłam na niego w szoku, bo wiedziałam, że dzieje się coś bardzo niedobrego.
-Ona porwała ojca Allison. Zabrała go.
Cholera. To znaczy, że...
-Ma teraz całą trójkę.
Ręce Stilesa coraz bardziej drżały. Nie mógł wsadzić telefonu do kieszeni. Jego oddech bardzo przyśpieszył. Patrzyłam na niego szeroko otwartymi oczami.
-Wciąż mamy czas. Mamy jeszcze czas, prawda?
Chłopak patrzył na mnie nieobecnym wzrokiem.
CZYTASZ
Little Agony
Fiksi PenggemarA co jeśli ktoś kto zawsze był przyjacielem teraz będzie kimś więcej? Co jeśli będzie musiała znaleźć sposób, by ochronić to co dla niej najważniejsze? Co jeśli będzie musiała dokonać niemożliwego? Co jeśli coś straci, by zyskać coś cenniejszego? ~S...