Rozdział pierwszy

2.3K 140 18
                                    

-Niall, duszę się - jęknęłam w poduszkę, próbując zwalić z siebie przygniatające mnie ciało.

-Mhm - przewrócił się na plecy, a ja odetchnęłam z ulgą.

-Musimy wstawać - obróciłam głowę i spojrzałam na niego.

Taki piękny, taki mój.

Jak to możliwe, żeby jednocześnie wyglądać jak urocze słoneczko i najgorętsza osoba na świecie?

-Która jest godzina? - powoli otworzył oczy i wyciągnął rękę, żeby wziąć telefon z szafki nocnej - cholera, już 9.

Usiadł, tym samym dając mi idealny widok na swoje nagie plecy i jeśli to nie jest najbardziej pociągająca rzecz, to nie wiem co nią jest.

Ja również usiadłam i podniosłam z podłogi koszulkę Nialla i moje spodenki, żeby założyć je na siebie i nie być dłużej w samej bieliźnie. 

-Idę obudzić dziewczynki - oznajmiłam, ale zanim wstałam, dałam jeszcze Niallowi szybkiego buziaka w jego policzek, pokryty lekkim zarostem.

Uśmiechnął się i czułam na sobie jego wzrok, kiedy wychodziłam z sypialni.

Otworzyłam drzwi ich pokoju i weszłam do środka.

-Dzień dobry - powiedziałam dość głośno, jednocześnie odsłaniając żaluzje i tym samym wpuszczając - wstajemy - podeszłam do obu łóżek, stojących po przeciwnych stronach pokoju i delikatnie potrząsnęłam Carmen i Rose - czekam na dole ze śniadaniem.

Odburknęły coś w odpowiedzi, a ja wyszłam z pokoju, uśmiechając się pod nosem.

To dzisiaj, dzisiaj wylatujemy do Nowego Jorku.

Stresuję się, nie powiem. W końcu to wielka zmiana, dla mnie i dziewczynek to praktycznie obcy kraj, mamy jedynie tą dogodność, że Niall mieszkał tam przez ostatnie pięć lat, więc chociaż on jest jakoś rozeznany.

Udało nam się kupić dom w pobliżu centrum, w naprawdę dobrej lokalizacji. Był większy nić ten, w którym mieszkaliśmy dotychczas, ale nasza rodzina ma się powiększyć o jeszcze jednego członka i będzie nam potrzeba więcej przestrzeni.

Dodam jeszcze, że nie mogłam się już doczekać, żeby móc poznać płeć dziecka.
Właściwie, to nie wiem, czy wolałabym, żeby był to chłopiec czy dziewczynka, aczkolwiek byłam pewna, że mój mąż po cichu liczył, że będzie miał syna.

Sądząc po dźwiękach z łazienki, Niall brał prysznic. Zeszłam na dół i zaczęłam przygotowywać śniadanie.

Dziwnie mi było patrzeć na praktycznie puste pomieszczenia, wszystkie nasze rzeczy były już w drodze do nowego domu.

Dzisiaj mieliśmy wziąć ze sobą tylko resztę ubrań i jakieś najbardziej osobiste przedmioty, które nie chcieliśmy, żeby uszkodziły się podczas transportu.

Po chwili Carmen i Rosie pojawiły się w kuchni, już całkiem rozbudzone. Najwyraźniej musiały sobie przypomnieć, co nastąpi dzisiaj.

-Mamo, to naprawdę dziś? - aż błyszczały im oczy, były naprawdę podekscytowane tym wszystkim, wliczając w to podróż samolotem.

-Tak, kochanie - zaśmiałam się, podając im talerz z kanapkami i wstawiając wodę na kawę.

-Pamiętasz, że Justin ma dzisiaj przyjść, żebyśmy mogły się z nim pożegnać? - spytała po chwili Rosie, mając usta pełne jedzenia.

Mój żołądek ścisnął się na myśl Justina i Nialla razem w jednym pomieszczeniu, ale nie mogłam odmówić tego dziewczynkom. Justin wciąż był bardzo ważną osobą w ich życiu i wiem, że będą za nim tęsknić i tak samo działało to w drugą stronę.

love will remember // horan ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz