-Niall, gdzie masz klucze? - staliśmy przed naszym nowym domem. W Nowym Jorku.
To szalone.
-W tylnej kieszeni - ręce miał zajęte walizkami (uparł się, że nie powinnam nosić ciężkich rzeczy i on zaniesie wszystko sam), więc włożyłam dłoń do jego kieszeni i wyciągnęłam klucze.
Ręce mi się trzęsły, kiedy wkładałam klucz do zamka, bo cholera, nie wierzę, że tu jesteśmy.
-Mamusiu, szybciej, muszę siku - ponagliła mnie Rosie, więc szybko otworzyłam drzwi i naszym oczom ukazał się ogormny, jasny salon.
Weszliśmy do środka, rozlądając się dookoła. Było niesamowicie.
Salon był połączony z kuchnią, co dawało efekt jeszcze większej przestrzeni. Wszędzie porozstawiane były kartony z naszymi rzeczami, które trzeba będzie rozpakować.
-Idę poszukać łazienki - oznajmiła Rosie i wybiegła na korytarz.
Niall odstawił torby na ziemię i przyciągnął mnie do siebie, uśmiechając się szeroko.
Ja też nie mogłam przestać się uśmiechać, stanęłam na palcach i mocno go pocałowałam, ale udawany odgłos wymiotowania gdzieś po mojej prawej stronie sprawił, że szybko się od niego odsunęłam i chwilę późnien oboje krztusiliśmy się ze śmiechu.
***
-Już są - wykrzyknęły dziewczynki stojące przy oknie.W tym roku to u nas miały odbywać się święta, mój ojciec przyleciał do Nowego Jorku dzisiaj rano, a teraz razem z Michaelem i Jake'iem przyjechali tutaj.
Pogoda była jak najbardziej świąteczna, od rana praktycznie bez przerwy padał śnieg i to naprawdę robiło klimat.
-Niall! Chodź tu! - zawołałam mojego męża, który pakował jeszcze jakiś prezent.
Stanęliśmy przy drzwiach, żeby właściwie przywitać gości, wygładziłam sukinkę, która uwydatniała ciążowy brzuch i poprawiłam kołnierz koszuli Nialla.
W końcu drzwi się otworzyły i weszli do środka.
-Dziadek - dziewczynki rzuciły się na mojego ojca - stęskniłeś się za nami?
Zaśmiał się ciepło.
-Jak mógłbym się nie stęsknić za moimi ulubionymi wnuczkami.
-Lepiej uważaj z tym "ulubionymi" tato - sama również dopchałam się do ojca, trzymając dłonie na brzuchu.
-Córeczko - przyjrzał mi się uważnie - gratulację - przyciągnął mnie do uścisku, śmiejąc się radośnie.
Odsunęłam się, a on podszedł do Nialla, żeby również go uściskać.
-Gratuluję.
Kiedy wszyscy ze wszystkimi już się przywitali Carmen stanęła pomiędzy nami, zniecierpliwiona tupiąc nogą.
-To jak, kiedy będziemy mogli otworzyć prezenty?
***
-Niall, to już - sapnęłam, łapiąc się za brzuch.Był środek nocy, obudziły mnie mocne skurcze.
-Co? - przekręcił się na drugi bok, naciągając kołdrę pod brodę.