Rozdział drugi

1.6K 148 40
                                    

-Niall, gdzie masz klucze? - staliśmy przed naszym nowym domem. W Nowym Jorku.

To szalone.

-W tylnej kieszeni - ręce miał zajęte walizkami (uparł się, że nie powinnam nosić ciężkich rzeczy i on zaniesie wszystko sam), więc włożyłam dłoń do jego kieszeni i wyciągnęłam klucze.

Ręce mi się trzęsły, kiedy wkładałam klucz do zamka, bo cholera, nie wierzę, że tu jesteśmy.

-Mamusiu, szybciej, muszę siku - ponagliła mnie Rosie, więc szybko otworzyłam drzwi i naszym oczom ukazał się ogormny, jasny salon.

Weszliśmy do środka, rozlądając się dookoła. Było niesamowicie.

Salon był połączony z kuchnią, co dawało efekt jeszcze większej przestrzeni. Wszędzie porozstawiane były kartony z naszymi rzeczami, które trzeba będzie rozpakować.

-Idę poszukać łazienki - oznajmiła Rosie i wybiegła na korytarz.

Niall odstawił torby na ziemię i przyciągnął mnie do siebie, uśmiechając się szeroko.

Ja też nie mogłam przestać się uśmiechać, stanęłam na palcach i mocno go pocałowałam, ale udawany odgłos wymiotowania gdzieś po mojej prawej stronie sprawił, że szybko się od niego odsunęłam i chwilę późnien oboje krztusiliśmy się ze śmiechu.

                                                                                                                                                  ***
-Już są - wykrzyknęły dziewczynki stojące przy oknie.

W tym roku to u nas miały odbywać się święta, mój ojciec przyleciał do Nowego Jorku dzisiaj rano, a teraz razem z Michaelem i Jake'iem przyjechali tutaj.

Pogoda była jak najbardziej świąteczna, od rana praktycznie bez przerwy padał śnieg i to naprawdę robiło klimat.

-Niall! Chodź tu! - zawołałam mojego męża, który pakował jeszcze jakiś prezent.

Stanęliśmy przy drzwiach, żeby właściwie przywitać gości, wygładziłam sukinkę, która uwydatniała ciążowy brzuch i poprawiłam kołnierz koszuli Nialla.

W końcu drzwi się otworzyły i weszli do środka.

-Dziadek - dziewczynki rzuciły się na mojego ojca - stęskniłeś się za nami?

Zaśmiał się ciepło.

-Jak mógłbym się nie stęsknić za moimi ulubionymi wnuczkami.

-Lepiej uważaj z tym "ulubionymi" tato - sama również dopchałam się do ojca, trzymając dłonie na brzuchu.

-Córeczko - przyjrzał mi się uważnie - gratulację - przyciągnął mnie do uścisku, śmiejąc się radośnie.

Odsunęłam się, a on podszedł do Nialla, żeby również go uściskać.

-Gratuluję.

Kiedy wszyscy ze wszystkimi już się przywitali Carmen stanęła pomiędzy nami, zniecierpliwiona tupiąc nogą.

-To jak, kiedy będziemy mogli otworzyć prezenty?

                                                                                                                                                  ***
-Niall, to już - sapnęłam, łapiąc się za brzuch.

Był środek nocy, obudziły mnie mocne skurcze.

-Co? - przekręcił się na drugi bok, naciągając kołdrę pod brodę.

love will remember // horan ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz