Miałam wrażenie, jakby podłoga pode mną się rozsunęła, a ja sama spadałam w dół ciemnej przepaści.
O co tu chodzi?
Jeśli Niall wczoraj wieczorem faktycznie był u tej suki, to po co?
I dlaczego niby mi o tym nie powiedział, tylko zmyślił tą wizytę?
Czy on....?
Nie, nie mógłby mi tego zrobić, jestem pewna. Ufam mu i wiem, że jest mi wierny.
ALE dlaczego w takim razie przed chwilą stało się to, co się stało?
Chodziłam w tą i z powrotem po salonie, nie mając pojęcia, co ze sobą zrobić.
Próbowałam położyć się spać
Kiedy byłam już blisko wydeptania ścieżki w dywanie, usłyszałam brzdęk przekręcanego w drzwiach klucza i do środka wpadli kolejno Rosie, Carmen i Niall z Luke'iem na rękach.
-Cześć mamo - przywitały się ze mną i przemknęły przez salon, żeby zniknąć na schodach.
-O, już lepiej się czujesz? Wciąż jakoś blado wyglądasz - Niall podszedł do mnie i pocałował mnie w czoło, a ja miałam ochotę dodać, że moja bladość niekoniecznie jest spowodowana chorobą.
-Zanieś Luke'a na chwilę na górę, musimy porozmawiać - odparłam, siląc się na spokojny ton głosu.
Niall zmarszczył brwi, jednak spełnił moją prośbę i moment później staliśmy w salonie sami; on zdezorientowany, a ja przestraszona.
Wyciągnęłam z kieszeni dresów jego bransoletkę i podałam mu ją.
Wziął ją bez słowa, wciąż nie rozumiejąc, co mam na myśli.
-Szukałem jej wczoraj, gdzie była?
Zacisnęłam wargi, próbując nie zacząć płakać z bezsilności.
-Zgadnij - odparłam cicho, czekając na jego reakcję.
Wzruszył ramionami.
-Nie mam pojęcia, szukałem jej.
Odetchnęłam głęboko.
-Gdzie byłeś wczoraj wieczorem?
-Już ci mówiłem, u pacjenta. Możesz mi powiedzieć, co się dzieje? - zniecierpliwiony założył ramiona na klatce piersiowej.
-Kłamiesz - wyszeptałam, a on wyglądał, jakby ktoś uderzył go w twarz.
-Co? - położył dłonie na moich ramionach - Melody? O czym ty do kurwy mówisz?
-Wiesz skąd mam tą bransoletkę? Była tu Lucy, powiedziała, że zostawiłeś ją u niej. Wczoraj wieczorem.
Błądził wzrokiem po mojej twarzy i przez sekundę chciałam wierzyć, że to wszystko to jakaś bzdura.
-Co? Nie rozumiem, nie byłem u Lucy - pokręcił przecząco głową.
-To ja nie rozumiem, Niall - mój głos słabł z każdym wypowiadanym słowem - co to ma znaczyć? Dlaczego ona przychodzi tu i oddaje mi coś twojego, a ty niby nic o tym nie wiesz? Niall...Czy ty...?
W jego oczach błysnęło zrozumienie; puścił moje ramiona i odsunął się na kilka kroków.
-Nie wierzę, jak możesz podejrzewać mnie o coś takiego? Po tym wszystkim? - w przeciągu chwili stał się niewyobrażalnie smutny i zawiedziony - myślałem, że mi ufasz.
Przeczesałam palcami włosy, próbując skupić myśli.
-Ufam ci, po prostu...
-Ja, w przeciwieństwie do niektórych, wiem co to wierność, wiesz? I tak się składa, że umiem tego dochować - warknął i odwrócił się na pięcie, żeby wyjść i głośno trzasnąć za sobą drzwiami.