-Wejdź do środka - odsunęłam się, żeby zrobić mu przejście i zamknęłam za nim drzwi - siadaj, zaraz wszystko mi dokładnie opowiesz.
Louis zajął miejsce na brzegu kanapy, wbijając wzrok w swoje dłonie.
-Chodź kochanie, pobawisz się z dziewczynkami, tak? - weszłam na górę i otworzyłam drzwi pokoju Rosie.
Faktycznie, obie leżały na dywanie, mając w rękach otwarte książki.
Aż miło popatrzeć.
-Skarby, przepraszam, że wam przeszkadzam, ale mogłybyście się zająć Lucasem? Ja muszę porozmawiać z wujkiem Louisem.
-Wujek Lou przyszedł? - Carmen od razu się ożywiła, zdecydowanie przepadała za Louisem.
-Tak, ale ma do mnie bardzo ważną sprawę. Więc jak, zajmiecie się bratem? - przestępowałam z nogi na nogę, kołysząc dziecko w ramionach. Uspokoił się i teraz z zaciekawieniem błądził wzrokiem po pokoju.
-Okej - zamknęły książki, odkładając je na podłogę i poszły za mną do pokoju Luke'a.
Posadziłam chłopca w łóżeczku i odwróciłam się nich.
-Jak coś to od razu mnie wołajcie, tak?
Skinęły głowami, a ja wyminęłam je i wyszłam z pokoju, od razu schodząc na dół do Louisa.
Wciąż siedział w tym samym miejscu, nie odrywając wzroku od podłogi.
-Więc mów - usiadłam obok, odwracając się przodem do niego.
Przez chwilę tylko patrzył na mnie bez słowa, aż w końcu westchnął ciężko.
-Zawiodłem go.
Zmrużyłam oczy, czekając, aż będzie kontynuował.
-Zrobiłem coś niewyobrażalnie głupiego...ja...ja go zdradziłem.
W jego oczach pojawiły się łzy, a ja miałam wrażenie, jakby ktoś z całej siły przywalił mi w głowę.
To jakieś nieporozumienie, prawda?
-Co? - mój głos był nienormalnie wysoki.
-Byłem kompletnie zalany, nie myślałem jasno - ukrył twarz w dłoniach, a ja odwróciłam wzrok, bo na pewno nie chciał, żebym patrzyła na niego gdy płacze - on mi tego nie wybaczy, rozumiesz? Zostawi mnie, a ja nie potrafię bez niego żyć.
Nie wiedziałam, co mam mu odpowiedzieć.
Ja...miałam pojęcie, jak się teraz czuł, bo kiedyś sama zrobiłam podobny błąd. Z tą różnicą, że ja byłam wtedy całkowicie trzeźwa. Cóż.
-Musisz o to zawalczyć. Teraz, zanim nie jest jeszcze za późno - wymamrotałam, zaskakując samą siebie - ja tego nie zrobiłam, pozwoliłam wtedy Niallowi odejść i przeze mnie tylko straciliśmy czas.
Podniósł głowę i zobaczyłam małą iskierkę nadziei w jego oczach.
-Harry cię kocha, a jeśli kocha, to wybaczy. Musisz mi uwierzyć. Na pewno będzie mu ciężko się z tym pogodzić, bo zrobiłeś mu wielką krzywdę, ale jeśli oboje nad tym popracujecie, uda się. Obiecuję - wyciągnęłam ramionami, a on bez większego wahania przytulił się do mnie.
Oparł brodę na moim ramieniu i jego niepozornie drobnym ciałem wstrząsnął szloch.
Byłam bardziej niż zaskoczona na to objawienie uczuć, bo Louis nie był człowiekiem skorym do płaczu, a już na pewno nie w czyimś towarzystwie.