Rozdział trzeci

1.5K 141 7
                                    

-Ałć.

-Posuń się tato.

-Rose zabierz rękę z mojej twarzy.

Westchnęłam ciężko, odwracając się plecami do nich. Jeszcze brakowało tutaj Luke'a.

-Nie mam miejsca.

-Przestańcie się rozpychać - zaraz po tym usłyszeliśmy huk, jęknkięcie i kilka przekleństw.

Zapaliłam lampkę i usiadłam, przecierając oczy.

-Co wy robicie? - wstałam i okrążyłam łóżko, żeby móc zobaczyć Nialla leżącego we wnęce między łóżkiem a ścianą.

Biedny.

-Kochanie, jestem pewna, że byłoby ci wygodniej ma łóżku - wyciągnęłam rękę i pomogłam mu wstać.

-Naprawdę? - rzucił mi gniewne spojrzenie, otrzepując się.

-To nie ja pozwoliłam siedmiolatkom oglądać horror.

-Po prostu prześpię się na kanapie - westchnął zrezygnowany.

-Na pewno nie będziesz się bał, że zombie wejdą przez okno i zjedzą twój mózg? - nie mogłam powstrzymać śmiechu, a on tylko pokazał mi przez ramię środkowy palec.

Pokręciłam głową z dezaprobatą i wróciłam do łóżka, gasząc za sobą lampkę.

***

-W ogóle, to zatrudniliśmy nową stażystkę.

-Tak? Jak ma na imię?

-Lucy - leniwie oplótł kosmyk moich włosów dookoła swojego palca.

Był piątkowy wieczór, a my odpoczywaliśmy leżąc na kanapie. Dokładniej mówiąc Niall siedział, a ja leżałam z głową na jego kolanach, ale na to samo wychodzi.

-Dobra jest?

Niall i Louis postanowili otworzyć razem klinikę weterynaryjną. Naprawdę długo i ciężko nad tym pracowali, ale udało im się, a ja niesamowicie cieszę się z ich sukcesu.

-Nie wiem - wzruszył ramionami, a ja poczułam się zaintrygowana, bo to pierwsza kobieta, która będzie z nimi pracować.

-Ile ma lat?

-Jakoś 25, co to za różnica?

Taka różnica, że wolałabym, żeby była po 50 i miała męża i dzieci. I najlepiej wnuki. I była absolutnie niezainteresowana moim mężem.

No co?

-Muszę ją poznać - postanowiłam uśmiechając się do niego słodko.

-Co tylko chcesz - nachylił się i delikatnie mnie pocałował, ale ja złapałam materiał jego koszulki, przyciągając go bliżej i pogłębiłam pocałunek.

-Mmm, co tak zachłannie? - mruknął pomiędzy kolejnymi pocałunkami.

-Nie podoba ci się? - podniosłam się i usiadłam właściwie na jego kolanach, zarzucając mu ręce na szyję.

-Bardzo - przylgnęłam ustami do jego szyi, zostawiając tam pocałunki, lekko przygryzając i ssąc skórę.

-Dzieci są na górze - mruknął cicho odchylając głowę na bok, tym samym dając mi lepszy dostęp.

-Dzieci śpią.

-A co jak się obudzą?

-Jeśli będziemy cicho, to się nie obudzą -złączyłam nasze usta, wplatając palce w jego włosy.

love will remember // horan ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz