-Tęsknisz za nim? - spytał nagle Niall, nawiazując do naszej rozmowy, a ja przez chwilę tylko poruszałam niemo ustami, nie mogąc znaleźć słów żeby mu odpowiedzieć.
Dziewczynki chciały zrobić Justinowi niespodziankę z okazji z jego urodzin i odwiedzić go w Wielkiej Brytanii, a ja miałbym polecieć tam z nimi. Same to wymyśliły, a mi nawet spodobał się ten pomysł, więc pozostawało przekonać do tego Nialla. I właśnie takiej reakcji bardzo się obawiałam.
-Co? - wydukałam w końcu, czując, jak zaczyna skręcać mnie w żołądku.
-Spytałem, czy za nim tęsknisz - oparł dłonie na biodrach, patrząc na mnie z góry.
-Niall wiesz, że...
-Nie, właśnie, że nie wiem - przerwał mi gniewnie, łypiąc na mnie wzrokiem.
-Tak, tęsknię za nim - podniosłam głos, czując nagły przypływ złość - spędziłam z nim pięć lat mojego życia, jak niby mogłabym za nim nie tęsknić? Co? - wymachiwałam dłońmi dając upust irytacji - to on został ze mną, kiedy ty postanowiłeś olać własne dzieci, to on się nimi opiekował, to on je wychowywał i kochał. To on był dla mnie oparciem, dzięki niemu poradziłam sobie z tym wszystkim. Gdzie ty wtedy byłeś?
Z każdym słowem narastał we mnie większy gniew. Kim był, żeby to oceniać?
-To skoro jest taki cudowny i tak za nim tęsknisz, dlaczego w ogóle go zostawiłaś? - teraz oboje już krzyczeliśmy, a ja bałam się, że dzieci się obudzą i będą mogły nas usłyszeć.
Nienawidzę, gdy się kłócimy, ale jeszcze nigdy nie poruszyliśmy tego tematu.
-Bo cię kocham? - odparłam, ale on tylko parsknął złośliwie.
-Jak weszłaś mu do łóżka to też mnie kochałaś? - krzyknął, a w sekundę potem oboje zamarliśmy.
Doskonale wiedział, że w tym momencie przesadził, posunął się o krok za daleko.
Łzy zapiekły mnie pod powiekami, zacisnęłam dłonie w pięści, chcąc powstrzymać płacz.
Jak mógł? Jak mógł mi to wypomnieć?
Przecież do cholery wiedział, że żałowałam tego jak niczego innego, wiedział jak bardzo mnie to bolało.
Ale zrobił to, powiedział to na głos.
-Skarbie - jego wyraz twarzy złagodniał, podszedł do mnie, ale odepchnęłam go, zanim zdążył położyć dłonie na moich ramionach.
-Zostaw mnie - warknęłam żałośnie i odwróciłam się na pięcie, żeby nie mógł zobaczyć moich łez.
Zdjęłam z wieszaka pierwszą kurtkę, która wpadła mi w ręce i wyszłam na zewnątrz, trzaskając drzwiami.
Mroźne powietrze od razu musnęło moją twarz i przez chwilę musiałam przyzwyczaić wzrok do mroku panującego na dworze.
Śnieg lekko skrzypiał pod moimi uggami, kiedy przeszłam przez podjazd, nakładając na siebie kurtkę.
Okazała się być ona kurtką Nialla, więc sięgała mi do połowy ud, a rękawy zasłaniały palce, ale przynajmniej nie zamarznę. Włożyłam dłonie do kieszeni, w jednej znalazłam jego beanie, którą szybko wciągnęłam na głowę.
Z drugiej kieszeni wyciągnęłam paczkę papierosów i zapalniczkę.
Westchnęłam ciężko, tyle razy prosiłam, żeby przestał palić. Jak grochem o ścianę.
Weszłam do parku, o tej porze praktycznie pustego. Alejki były oświetlone przez lampy, ale i tak nie wiedziałam zbyt wiele na odległość dłuższą niż 5 metrów.