Chapter One - He has a problem

4.3K 160 14
                                    

Stacja Hogsmeade.

Mimo ,że znajdowała się tu po raz pierwszy, nie mogła przestać się uśmiechać patrząc na wieże zamku górujące nad drzewami. Widziała je w każdym mrocznym śnie jakiego doświadczyła. Czuła na skórze pewne i mało delikatne podmuchy wrześniowego wietrzyku którego języki niemal kaleczyły jej delikatną skórę. Mimo kłucia każdego nawet lekkiego zefirku, czuła ulgę. Ten ból był przyjemny. Przejechała palcami po niezwykle bladym nadgarstku, a po jej palcach pozostawały lekkie czerwone smugi. Była chyba najbardziej kruchą dziewczyną jaką widział świat. Usmiechnela się do siebie i pozwoliła by wiatr dalej rozwiewał jej długie blond włosy. Przymknęła lekko powieki gdy dała się ponieść chwili. Nic nie było w tej chwili przyjemniejsze niż świadomość tego gdzie się znajdowała i w jakich okolicznościach tu przyjechała. Ta chwila dla niej mogłaby się już nigdy nie kończyć. Nagle ktoś klasnal tuż przed jej oczami tak mocno , że biedna dziewczyną straciła równowagę i upadła na twarde płyty betonu.

-Och przepraszam nic Ci nie jest ? Tak mi przykro..- brązowowłosy chłopak podał dziewczynie rękę i pomógł jej wstać - Chciałem się po prostu przywitać. Nazywam się Harry Potter, a to są moi przyjaciele - wskazał na dwie postacie za nim ,które usmiechaly się do niej uprzejmie- Hermiona Granger i Ron Weasley.

Dziewczyna uścisnęła dłonie całej złotej trójce po czym zgrabnie przemieściła się z nogi na nogę ignorując ból w kości ogonowej spowodowany upadkiem.

- Nazywam się Noel..Noel Mecris. I jestem tu nowa.

Nikt nie wiedział ,że z boku całemu zajściu przygląda się para dziwnie zaciekawionych, ale wciąż zimnych i stalowych oczu pewnego kretyna...Uch to znaczy blondyna.

Wędrówka przez miasteczko nie wydawała jej się długa nie tylko dlatego, że kochała spacerować co starała się robić jak najczęściej, bo po prostu uważała to za zdrową ucieczkę od rzeczywistości, ale dlatego ,że była stale zagadywana przez nowych znajomych. Hermiona jako jedyna wykazała się nutką taktu i dała odpocząć dziewczynie po długiej i zapewne męczącej podróży tylko kiwajac jej głową że zrozumieniem za co ona była wdzięczna do tego stopnia, że mogła całować ją za to po stopach, gdyby tylko odczepili się od niej Ci audiomacniacy, i dali w końcu odpocząć jej biednym uszom..I jej samej. Przyznając sobie w głowie całkiem niezłego kopa w twarz prawdziwie acz nie chętnie stwierdziła, że polubiła tych dwóch świergotliwych Gryfonów i ich cichą przyjaciółkę- której cicho w podświadomości nadała ksywke anielica - i nie chodzi o to ,że nie mogła, ale nawet nie chciała winić za ich dociekliwosc. Była nowa i była tematem plotek. Czego innego się mogła spodziewać ? Jej za równo pierwszy jak i ostatni rok w Hogwarcie mimo tego ,że wcześniej wydawał się być nudny szybko miał okazać się całkiem ciekawy. I ona tego nie chciała. Czekały ją OWTM-y i nie zamierzała zdać ich na słaba ocenę. Dopiero po chwili kiedy już głęboko zagubiona w swoich myślach doszła do jakiegokolwiek wniosku, coś zrozumiała.

Wcześniej nie chciała myśleć o czymś innym niż nauka. Zamierzała zakuwać dwadzieścia cztery godziny na dobę przerywając sobie jedynie na jedzenie, czy proste fizjologiczne potrzeby. Nie widziała sensu wychodzenia nawet z pokoju. Odkąd wojna się skończyła ,a Czarny Pan poniósł klęskę nie musiała już walczyć i mogła znów tak po prostu żyć po cichutku. Niestety jej temperament już od razu pokazał się, w momencie kiedy zagadana przez Gryfonów wpadła na 'Tlenionego debila' i odpyskowała mu ciętymi docinkami uprzedzając je najzwyczajniej w świecie tekstem 'Jak leziesz tleniona podróbo sklepowego manekina', nie wiedząc tym samym z kim właśnie zadarła. No dobra wiedziała, i zrobiła to celowo.

Draco Malfoy.

Zwykle cierpliwy i rzadko ukazujący swoje uczucia ślizgon, a równocześnie były śmierciożerca był w tej chwili na skraju załamania psychicznego. Nawet nie chodziło, o Dziecko Szczęścia w postaci Harry'ego Pottera, czy rudego łasica ,ani nawet tej kujonki Granger, którzy stali w tej chwili obok niego, wyraźnie rozbawieni całą sytuacją. Chodziło o małą ciemno-blond włosą istotkę, która stała przed nim z uniesioną głową i zadziornym uśmiechem na twarzy, i nie dość ,że wpadła mu pod nogi to jeszcze wyzwała jego i jego włosy. Tego było dla młodego arystokraty za wiele. Już miał wyciągać rozdżkę, gdy poczuł na swoim ramieniu dłoń przyjaciela.

Niewybaczalny - Draco Malfoy StoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz