Nie było momentu, w którym mógłbym się uśmiechnąć, na myśl, o tej dziewczynie. Teraz wydaje mi się to zabawne, ale wtedy, była moją najgorszą i stałą częścią dnia. Z rana - kiedy szliśmy na lekcje, czy wieczorem - kiedy oboje wykłócaliśmy się, bo chcieliśmy siedzieć przy kominku,a żadne z nas, nie mogło wytrzymać w swoim towarzystwie. Blaise i Granger cierpliwe znosili to, myślę, że wtedy nawiązała się między nimi jakaś nić porozumienia. Przez cały Wrzesień nasze kłótnie były na porządku dziennym. Po prostu, nie zdażało się, byśmy się o coś nawzajem nie zdenerwowali. Więc nietrudno było mi zauważyć, że na początku października, nie reagowała na żadne moje zaczepki. Zaczęło mnie to denerwować. No, bo okej - Granger, uratowała mi tyłek podczas drugiej bitwy o Hogwart, nie miałem już prawa jej nienawidzić, choćbym chciał, więc nie miałem z kogo się wyśmiewać. Więc było mi bardzo nie na rękę, kiedy tak po prostu zaczęła mnie olewać. Ale myślę, że właśnie w tym momencie zaczyna się ta właściwa historia. To początek października był pewną zapowiedzią nadchodzących zdarzeń. To październik jest tym miesiącem. To on to wszystko zaczął. Po tylu latch od tych wydarzeń - wciąż obwiniam właśnie październik.
***
Typowe, burzliwe październikowe popołudnie, nie niosło ze sobą żadnych zmian. Ani dla blondwłosej gryfonki, ani dla pozostałych uczniów Hogwartu. A jednak.
Trzymając w ręku kubek ciepłej herbaty, opatulona w koc, wyglądała przez okno w salonie dormitorium, na zalane deszczem błonia Hogwartu. Przez ostatnie kilka dni często można było zauważyć ją w tej pozycji. Nie wiadomo było czy czemuś się przyglądała, czy może na kogoś podświadomie oczekiwała. Po prostu tam stała.
Łatwo było zauważyć, że często wysyła gdzieś listy, ale nie często dostawała odpowiedzi. Nie kłóciła się z Malfoyem, za to dużo czytała. Nie powtórzyła się też już taka sytuacja jak na lekcji ze Snape'm, ale wydawać by się mogło, że on uważniej się jej przygląda. Nie prosił jej już jednak o odpowiedzi na jakiekolwiek pytania.
Hermiona jako pierwsza zauważyła w niej jakąś zmianę. Była cicha od początku roku, ale teraz w tej ciszy coś się czaiło. Była po prostu inna, bardziej intensywna, ale też przepełniona echem jej głosu. Kasztanowłosa gryfonka postanowiła podzielić się tymi spostrzeżeniami, z inną osobą, której zależało na Noel - Blaise'm. Wiadomo, że w normalnych okolicznościach, nie odezwałaby się do niego słowem. Ale okoliczności były wyjątkowe. Zwróciła się do chłopaka, który uważnie zagłębiał się w strony 'Numerologii dla zaawansowanych', od czasu do czasu ciężko wzdychając.
-Zabini? - zapytała cicho, obserwując Noel, stojącą przy oknie. Hermiona siedziała obok niego, na przeciwległej stronie kanapy, więc łatwo ją usłyszał, za to mogła liczyć, na to, że stojąca prawie nieruchomo dziewczyna, nie będzie miała szansy ich usłyszeć.
-Granger? - odszeptał ironicznie, nie zwracając nawet na nią uwagi. Westchnęła.
-Noel. - szepnęła krótko, przyciągając tym jego uwagę. Ostrożne odwrócił twarz w jej stronę, najpierw przyglądając się wyrazowi jej twarzy, następnie zwrócił głowę w kierunku postaci kruchej dziewczyny. Na jego czole pojawiła się zmarszczka, kiedy patrzył na Noel. Znów odwrócił głowę w stronę kasztanowłosej, tym razem z zmartwionym wyrazem twarzy.
-Co z nią? - zapytał, starając się zrobić to jak najciszej.
-Nie wiem - odszepnęła mu szczerze dziewczyna - Ale coś jest nie tak. No spójrz na nią.
Spojrzał. I nie podobało mu się to co zobaczył. Często tak stała, zawsze wpatrzona w coś czego oni nie mogli dostrzec.
Noel faktycznie czegoś wypatrywała. Rozkoszując się smakiem herbaty, starała się relaksować przy cieple kominka, wodząc wzrokiem po błoniach szkoły. Słyszała ciche szepty Blaise'a i Hermiony, ale nie mogła ich rozszyfrować. Nawet nie zamierzała tego robić.
CZYTASZ
Niewybaczalny - Draco Malfoy Story
FanfictionWydawałoby się, że Draco Malfoy uporządkował już swoje życie i gotów jest, wrócić do Hogwartu by kontynuować naukę wraz z najlepszym przyjacielem -Blaisem. Nie wie jednak jakie zmory pozostawił za sobą w przeszłości. Niewiele brakuje by zaczął podej...