Chapter nine - She scared

1.4K 118 22
                                    


Dla wszystkich, którzy to przeczytają. A zwłaszcza dla Martyny, bo napisała tekst, który zaparł mi dech w piersiach. I dlatego, że wciąż chcesz ze mną współpracować, mimo, że ja i mój brak weny i chęci wielokrotnie utrudniamy ci pisanie czegokolwiek. A przecież to ma być nasza wspólna praca.


Czas. Tak właściwie, pojęcie względne. Nie liczące się dla uporządkowanego umysłu, upływające sekundy czy nawet minuty, często pozostają tylko w przestrzeni jako zwykłe sekundy i minuty. Jednak nie zawsze. Czasem są nieśmiertelne, ale to tylko te nieliczne jednostki. Dla mnie nieśmiertelna była wojna, każda jej godzina w jakiś sposób zmieniła całe moje życie. Nie wiem czy ktokolwiek poza tymi, którzy to przeżyli są w stanie wyobrazić sobie, że każda pojedyncza sekunda w jakiś sposób wpływa na całe nasze życie, na każdy nasz późniejszy czyn. Na czyny innych ludzi. W moim przypadku wystarczyła jedna setna sekundy, jeden krok w nie właściwym kierunku, różdżka wymierzona w niewłaściwą osobę, niewłaściwe poczucie przynależności i jeden niewłaściwy wybór. Kolejne nieśmiertelne sekundy.

Mimo, że czas mija, a stracone godziny już nie wrócą, to przeszłość nigdy nie zostawi nas w spokoju i zbierze swoje żniwo prędzej czy później, w najmniej odpowiednim momencie. Zwłaszcza ta przeszłość, której wstydzimy się najbardziej. Powróci ze zdwojoną siłą, nie pozwoli nam by o niej zapomnieć.

Nigdy.

***

Stał w deszczu tuż pod murami Hogwartu. Westchnął. Wpatrując się w księżyc w pełni, nie myślał o tym, że jest już cały przemoczony, nie myślał też o tym, że któryś z nauczycieli może go zauważyć w ten sposób - przemoczonego, dygoczącego z zimna, stojącego nieruchomo z miotłą w ręku - myślał tylko o tym, co powiedziała mu Noel, jeszcze 10 minut temu.

Często nie rozumiał słów, których kierowała w jego stronę (nie tylko tych przekleństw po francusku, które rzucała, kiedy aż czerwieniła się ze zdenerwowania), ponieważ często kryły drugie dno. Jako jedna z niewielu ośmielała się patrzeć mu w oczy, nie okazując żadnego strachu, do którego z resztą się przyzwyczaił. Robiła wszystko na opak. Tak zrobiła też i tym razem.

Miał ochotę ją wyśmiać. Grozi mu śmiercią? Nie ona jedna. Jest przekonana, że potrafi to zrobić? Dobrze. Nie pierwsza i nie ostatnia. Nie to go nurtowało. On sam rozumiał swoją nienawiść do niej. Podpadła mu już pierwszego dnia w szkole, jest przyjaciółką Chłopca Który Przeżył Tylko Po To Żeby Go Wkurzać, jest GRYFONKĄ, a charakter ma niepokojąco podobny do niego samego, a to już był szczyt wszystkiego. Nie rozumiał dlaczego ona nienawidzi go tak bardzo. Od ich pierwszego spotkania był przekonany, że każde pogardliwe spojrzenie jakie mu rzucała ma jakieś drugie dno. Czy zrobił w przeszłości coś co mogłoby się jej nie spodobać? Zapewne. Robił wiele głupstw, wiele osób go nienawidzi, ale w jej nienawiści nie kryła się tylko uraza. Jak bardzo musiał jej czymś podpaść by gardziła nim tak bardzo? Nie zależało mu na jej aprobacie. W ogóle wolałby, żeby miała go kompletnie gdzieś. Jedynymi osobami na, których szacunku mu zależało byli jego matka, Pansy i oczywiście Blaise - jego brat, mimo, że nie łączyły ich więzy krwi.

Te rozmyślania przypomniały mu o jego matce. Zapewne nie spała i mimopóźniej pory,doskonale wiedział, że na niego czeka. Kiedy wyszedł z pubu,poczekał jeszcze chwilę na Mundungusa i wyciągnął z niego reszte informacji. Fletcher spotkał jego matkę w Dziurawym Kotle, co oznaczało, że Narcyza Malfoy ma do swojego syna bardzo ważną sprawę. Dracon wiedział, że nie udawałby się do t a k i e g o miejsca, gdyby nie musiała. Dlatego też nie miał wątpliwości, że powinien jak najszybciej udać się do Malfoy Manor.

Jeszcze raz odwrócił twarz w stronę zamku, spoglądając na wieżę astronomiczną, zamknął oczy i pozwolił zimnym kroplom deszczu spływać z jego powiek, na blade policzki.Wziął głęboki oddech i przygotowując się na najgorsze, wsiadł na miotłe, odbijając się stopami od ziemi. Kiedy uniósł się na odpowiednią wysokość, rozejrzał się wokól patrząc czy nikt go nie widzi, a upewniając się, że może lecieć bezpiecznie, naciągnął kaptur na głowę i rozpłynął sie w mroku, pozostawiając za sobą tylko ślady w błocie i zapisane w nich słowa trwogi, na którą nigdy nie było go stać.

Niewybaczalny - Draco Malfoy StoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz