#9

82 7 5
                                    

-Isobel wzięłaś formularz? Spakowałaś wszystkie potrzebne rzeczy?-pytała cały czas Emma.

W końcu przewróciłam oczami i spojrzałam na dziewczynę.

-Tak mamo, wszystko wzięłam i nie martw się zadzwonię jak tylko ulokuję się w pokoju.

Emma zaśmiała się i trąciła mnie ramieniem.

-Nie drocz się ze mną. Pierwszy raz masz wychodne.

-Ta wiem. Jakoś to będzie.... czy tylko mi to wychodne przynosi na myśl więzienie?

-Cóż na początku myślałaś że trafisz do poprawczaka, Liam mi kiedyś mówił. Ale tu jest lepiej prawda?

Kiwnęłam głową i wyszłyśmy z budynku, po drodze natknęliśmy się na Liama i Ivette. Kiedy nas zobaczyli uśmiechnęli się do nas i pomachali nam. Nadal nie mogłam przywyknąć do myśli, że ja i Iv ze sobą rozmawiamy, śmiejemy się. Okazało się, że mamy wiele wspólnych tematów.

Podsumowując jest lepiej niż myślałam, że będzie.

-Cześć wam!-zawołała Ivette z szerokim uśmiechem.

-Cześć, myślałam że już pojechaliście.-odezwała się Emma.

-Bez pożegnania? Serio? Za kogo wy nas macie!-odparł Liam.-Grupowy przytulas!

Wszystkie trzy zostałyśmy dosłownie zmiażdżone w silnym uścisku Liama.Próbowałyśmy się wyrwać śmiejąc się przy tym głośno. Niestety bezskutecznie.W oddali zobaczyłam Damona i Sarę , gdy udało mi się oswobodzić rękę pomachałam im. W odpowiedzi dostałam wesołe uśmiechy.

Miną dwa dni zanim znowu ich wszystkich zobaczę. Za to spędzę ten czas z ojcem, wyrwę się by spotkać się z Cleo i chłopakami....

-Hej Isobel!-usłyszałam głos Liama, więc spojrzałam na niego. Uświadomiłam sobie, że przed sobą widzę plecy Emmy i Ivette a ja i Liam idziemy powoli za nimi.

Potrząsnęłam głową i skupiłam wzrok na chłopaku.

-Pytałeś o coś?-spytałam niepewnie.

-Pytałem o wiele rzeczy ale się zamyśliłaś.-zaśmiał się chłopak.

-Przepraszam.-uśmiechnęłam się i poprawiłam rączkę torby.

-Denerwujesz się spotkaniem z ojcem?-spytał po chwili chłopak.

Zamiast odpowiedzieć na zadane mi pytanie podniosłam głowę do góry i spojrzałam na niebo. Wiem że wybrałam najgorsze rozwiązanie by uniknąć rozmowy o ojcu ale nic innego nie mogłam wymyślić. Minęło tyle czasu odkąd mnie widział, odkąd ja go widziałam. Jak zareaguję gdy go zobaczę? On w ogóle wie, że wracam do domu? Nie informowałam go o mojej decyzji, w sumie nawet nie miałam jak to zrobić. Więc to nie moja wina.

Zamrugałam oczami gdy wyszliśmy na parking szkoły. Obejrzałam się za siebie zdając sobie sprawę

z tego że będzie mi brakowało tego zamczyska.

-Chodźcie, usiądziemy tutaj.-zawołała Ivette.-Może minąć trochę czasu zanim ktoś po nas przyjedzie.

Minęło może dziesięć minut i przed Akademię zaczęły zjeżdżać się przeróżne samochodu. Pierwsze z naszej ekipy odjechały Emma i Ivette. Później przyszedł czas na Damona i Sarę. Na parkingu zostało już mało uczniów. Coraz bardziej denerwowałam się tym czy ojciec mnie nie wystawił. Już miałam wstać i wrócić do Akademii ale Liam w ostatniej chwili złapał mnie za rękę.

-Twój ojciec.-powiedział tylko i kiwnął głową w stronę drogi. Zgadzało się, z daleka poznałabym to auto. Ojciec zatrzymał się niedaleko nas, zgasił silnik i wyszedł z samochodu.

Westchnęłam
cicho i już chciałam udać się w jego stronę gdy Liam ponownie pociągnął mnie za ramię. Odwróciłam się do niego z pytającym wyrazem twarzy, a on niespodziewanie przyciągnął mnie do siebie z taką siłą, że obiłam się o jego klatkę piersiową.

-Liam?-zaczęłam niepewnie gdy poczułam jak jego usta przysuwają się do mojego ucha.

-Obiecaj mi parę rzeczy.-zaczął.-Obiecaj, że po powrocie do Akademii będziesz tą samą Isobel, którą wszyscy lubią.Obiecaj mi, że chociaż spróbujesz dogadać się z tatą. Wiem, że czujesz się zraniona przez niego ale on również cierpi. Obiecaj, że Cleo i chłopaki nie będą mieli na ciebie wpływu, nigdy więcej.

Liam odsunął się ode mnie i uśmiechnął się niepewnie. A ja nadal stałam jak wryta, nie mogłam wydobyć z siebie głosu. Widząc to chłopak zaśmiał się wesoło.

-Wiem, że proszę o dużo ale spróbuj.

Chłopak podniósł moją dłoń i uformował ją w taki sposób bym przybiła z nim żółwika. I odszedł

w stronę samochodu, który stał na parkingu od dwudziestu minut.

-Czyli Liam czekał aż będziemy sami....-przeszło mi przez myśl.

Uśmiechnęłam się pod nosem i zaczęłam iść w stronę samochodu.

-Spróbuję.-szepnęłam sama do siebie.

Spróbuję.

____

No więc tak, jak zwykle witam Was na końcu tego rozdziału.

Przepraszam, że nic nie dodawałam prawie przez 4 miesiące ale miałam matury później te formalności z załatwianiem studiów i ostatecznie nie miałam ochoty by cokolwiek napisać.

Mam nadzieję, że rozdział przypadnie Wam do gustu. Jutro postaram się dodać #10 rozdział który

w 50% mam już napisany.

Więc do jutra :*

Pozdro 600!


Savin' MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz