#5

370 29 10
                                    

Czas w tej szkole szybko mi minął, nim się obejrzałam minął już tydzień. Uczniowie mówili między sobą o zbliżającej się przepustce. Wszyscy się cieszyli. Dla mnie miał być to zwykły dzień, nie zamierzałam nigdzie wyjeżdżać. Z dnia na dzień szło mi coraz lepiej, już wiedziałam gdzie mam lekcje, nie potrzebowałam już opieki Liama chociaż spędzałam z nim i z Emmą dużo czasu. Na zajęcia dodatkowe wybrałam łucznictwo, od dziecka mnie to interesowało i nigdy nie mogłam nakłonić rodziców by zapisali mnie na zajęcia, tutaj w Akademii miałam możliwość spełnienia swojego marzenia.

Jednak tydzień w tej szkole to nie tylko miłe chwile, często natykałam się na Ivette. Dziewczyna umyśliła sobie zrobić ze mnie swojego kozła ofiarnego. Gdy przechodziłam obok niej albo mnie obrażała albo podkładała mi nogi. Znosiłam to, rozumiałam czemu to robi. Jednak pewnego dnia Ivette przeciągnęła strunę.

Między lekcjami weszłam do łazienki. Byłam w dobrym humorze i nie widziałam, że dziewczyna podąża za mną. Kiedy się zorientowałam co się kroi było już za późno. Ivette trzasnęła drzwiami i spojrzała na mnie z wrednym uśmiechem.

-Twój ochroniarz się zwolnił?-zadrwiła.-ostatnio go nie widzę. Chyba że poznał jaka jesteś.

-Czego chcesz?-spytałam niepewnie. Nie podobało mi się, że jestem z nią sama.

-Uprzykrzyć ci życie.-uśmiechnęła się słodko.-Zemścić się.

Słuchaj, to co ci zrobiła Cleo to nie moja wina. Nie kazałam jej…

-Nie to ty posłuchaj! Nie zrobiłaś nić żeby mi pomóc. NIC! Stałaś i patrzyłaś jak mnie kopią.

-Przykro mi, naprawdę.-zaczęłam.

-O nie. Nie wywiniesz się skruchą. Boisz się mnie, dlatego tak mówisz. Zmieniłaś się wiesz? Nie jesteś już tą wredną jędzą. Czyżbyś zmiękła?

-Nie twoja sprawa.

Do naszych uszu dotarł dźwięk dzwonka, Ivette nawet się nie poruszyła. Patrzyła się na mnie. Po chwili podniosła rękę i wygięła dwa palce w dziwny sposób i z szybkim zamachem opuściła ją. Poczułam jak moją rękę przeszywa ostry ból. Podciągnęłam rękaw bluzki i zobaczyłam głęboką ranę, z której obficie lała się krew. Spojrzałam na Ivette z przerażeniem.

-Co ty mi zrobiłaś?-szepnęłam, w moim głosie łatwo było usłyszeć ból.-Chcesz mnie zabić?

-Daj spokój.-żachnęła się.-Fakt faktem to nie ty mnie kopałaś. Chciałam byś poczuła to co ja wtedy czułam. To była moja zemsta na tobie Isobel. Teraz jestem wolna od jej ciężaru. Dam ci radę, jeśli stałaś się wredną jędzą przez towarzystwo Cleo to zerwij z nim. Tutaj szpanowanie takimi znajomymi przysporzy ci problemów a nie sympatii. Teraz nie musisz się mnie bać. Do zobaczenia na sztuce.

Zostałam sama, osunęłam się na ziemię i patrzyłam jak krew powoli spływa na podłogę. Stawałam się coraz bardziej senna.

-Chciałabym by przestała płynąć.-pomyślałam.

Rana zaczęła mnie piec więc spojrzałam na nią. Musiałam parę razy zamrugać oczami by uwierzyć w to co się działo. Rana sama się zasklepiała, wolno i boleśnie. Przypomniały mi się słowa profesora usłyszane przez drzwi. Miał zajęcia ze swoją grupą. Powiedział, że magia może tworzyć, niszczyć ale też…

-Uzdrawiać.-szepnęłam.-O nie…

Wstałam z ziemi, ledwo utrzymałam się na nogach. Spojrzałam w lustro, ujrzałam pobladłe oblicze mojej twarzy. Ivette powiedziała, że mogę już przestać się jej bać. Nie wiedziałam czy mogę jej ufać. Nie chciałam też uczęszczać z nią na tą sztukę. Jedynym wyjściem była rezygnacja z przedmiotu, ale czy w tej szkole ta zasada obowiązywała?

Savin' MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz