#2 cz 2

364 32 2
                                    

Byliśmy na plaży, miałam 10 lat. Siedziałam na gorącym pasku i bawiłam się łopatkami. Budowałam zamek. Mama i tata siedzieli pod parasolem przytuleni do siebie. Rozmawiali, zawsze wykorzystywali wolny czas od pracy. Mama była pisarką, mimo nawału zajęć zawsze miała dla mnie czas. Teraz też podeszła do mnie i zaczęła ze mną budować zamek…

Obudziłam się, poczułam jak po moich policzkach spływają łzy. Wtuliłam twarz w poduszkę. Tak bardzo chciałabym by mama żyła. Ona by mi pomogła. Może nie musiałabym się zmieniać.

Do moich uszu dobiegł dźwięk przewracanej kartki. Był cichy, stłumiony, ledwo go usłyszałam. Słyszałam też jak ktoś stale poprawia się na krześle, wydawało mi się, że parę razy ta osoba odwracała się by na mnie spojrzeć.

Usłyszałam jak otwierają się drzwi, ktoś wszedł do pokoju.

-Liam!-usłyszałam niski, dziewczęcy głos.-Cześć! Co jest przyszedłeś kontrolować czy ona tu jeszcze jest?

-Ciszej Emmo.-usłyszałam zdecydowany ale przyjazny głos chłopaka.-Obudzisz ją. Dużo dziś przeszła.

-W jakim sensie? Ona jedynie zmieniła szkołę.

-Jest zmęczona walką z samą sobą. Okłamuje wszystkich dookoła ale najbardziej siebie. Musimy jej pomóc.

-Damy radę.-dziewczyna uśmiechnęła się.

-Tak, dacie radę.-pomyślałam z ironią i otworzyłam oczy.

Zobaczyłam plecy Liama, siedział na łóżku tej dziewczyny- Emmy. Jeśli o nią chodzi to zobaczyłam tylko burze ciemnych loków. Rozejrzałam się po pokoju. Był duży. Na mojej „połowie” stało łóżko, duża szafa i biurko. Koło biurka stał mały regalik na książki. Na jej połowie było tak samo, obok jej szafy były jeszcze jedne drzwi, których wcześniej nie zauważyłam. Pokój był pomalowany na jasne barwy. Sprawiał miłe wrażenie.

Miałam dość leżenia, westchnęłam głęboko i wstałam. Byłam cała zesztywniała. Spojrzałam na zegarek. Było dawno po 18. Czyli spałam dwie godziny. Zaraz dwie godziny? Gdy tu przyszłam, Liam powiedział że Emma skończy zajęcia za pół godziny. To ile trwają tu zajęcia, do czwartej? No bez jaj!

-Isobel!- moje rozmyślania przerwał Liam.-Wstałaś już.

-Jak widać.-przeciągnęłam się.

-Isobel, poznaj Emmę. Od dzisiaj będziesz jej współlokatorką.

Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie, wydawało mi się że jest to przyjazny uśmiech.

-Fajnie, że już jesteś.-dziewczyna odezwała się w ten sposób przerwała ciszę narastającą między nami.

Skrzywiłam się i spojrzałam w bok wyglądając przez okno. Za oknem widziałam korony drzew. Najwyraźniej znajdował się tam park.

-Gdyby to ode mnie zależało wcale bym tu nie przyjeżdżała.-powiedziałam głośno.-Ale to zależało od mojego ojca. Teraz się pewnie cieszy. Pozbył się mnie na rok.

Sama się zdziwiłam gdy usłyszałam we własnym głosie rozżalenie i smutek. Patrząc na park za oknem przypomniała mi się scena z dzieciństwa. Koło mojego domu rosną dwa  olbrzymie drzewa. Gdy miałam 6 lat tata zamontował na jednym z nich huśtawkę. Przypomniała mi się moja radość, a gdy spadłam tata tulił mnie do siebie i kołysał aż przestałam płakać.

Czemu to minęło?

Potrząsnęłam głową, nagle zdałam sobie sprawę z tego, że obok mnie siedzi Liam. Dopiero teraz poczułam  jego palce zaciskające się na mojej dłoni. Szybko wyrwałam dłoń z jego uścisku i stanęłam pod przeciwległą ścianą. Moja podświadomość odnotowała, że zachowuję się jak osaczone zwierzę. Nie podobała mi się ta myśl.

Savin' MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz