(02)

802 74 8
                                    

aveline mieszkała tak blisko lotniska, że na początku, zaraz po przeprowadzce, przez wiele nocy nie mogła spać. jej myśli były wiecznie zagłuszane przez szum samolotów. jednak szybko okazało się, że wszystko ma swoje zalety. w sobotnie wieczory siadała na ławce znajdującej się obok pasa startowego i zapalając jednego papierosa za drugim oglądała starty i lądowania wielkich, powietrznych maszyn. nie miała pojęcia dlaczego, ale sprawiało jej to nie lada przyjemność. mogła oderwana od rzeczywistości patrzeć w jeden punkt, nie zastanawiać się co będzie jutro. po prostu być. nic więcej.

powoli robiło się ciemno i dziewczyna mogła dojrzeć ledwo widoczne, pierwsze tej nocy gwiazdy.

nigdy nie widziała nikogo w tej okolicy. tym razem jednak ktoś jej przeszkodził. gdy usłyszała odgłos kół rowerowych, odwróciła głowę w stronę skąd dochodził dźwięk. pierwsze co zobaczyła to rozpierzchnięte na wszystkie strony brązowe loki. już wiedziała z kim ma do czynienia. rower zatrzymał się tuż obok niej, a harry posłał dziewczynie wesoły uśmiech.

czy on nigdy nie jest smutny? zawsze widziała go z wielkim uśmiechem na twarzy.

aveline szybko podniosła się z miejsca.

-śledzisz mnie? - zapytała chłopaka, może zbyt nagle, może ze zbytnim zdenerwowaniem.

jednak ten w odpowiedzi tylko się zaśmiał.

- myślisz, że naprawdę nie mam nic lepszego do roboty?

trochę zbiło ją to z tropu. rzeczywiście świat nie kręci się tylko wokół niej, a harry mógł być tu zupełnie przypadkowo. z zaróżowionymi policzkami i wzrokiem skierowanym do dołu stwierdziła, że najlepszą obroną będzie milczenie.

- skoro jeszcze raz się spotykamy, to nie może być przypadek prawda?

jej natura nie pozwoliła jej się nie odezwać, nie mogła się powstrzymać. przez chwilę nie wiedziała co (i czy w ogóle) odpowiedzieć, lecz zdecydowała się na moment szczerości.

- nie mam pojęcia czego ode mnie chcesz, pewnie jesteś zwykłym idiotą myślącym, że pozna nagle dziewczynę, pójdą na kawę i będą się namiętnie całować. jeżeli tak to przepraszam, nie chcę mieć z tym nic wspólnego. co do twojego pytania: tak, to jest przypadek, że jesteśmy w tym samym miejscu o tej samej porze. chyba że mnie śledziłeś. i proszę, możesz już jechać.

zmęczył ją ten monolog. miała nadzieję, że harry bez słowa odjedzie, a ona będzie mogła dokończyć papierosa, który powoli przygasał. jednak los nie był taki łaskawy.

- pójdę sobie księżniczko, ale mam jedną małą prośbę. w sumie to dwie. pierwsza, daj mi swój numer telefonu, obiecuję, że nie zabiorę cię do kawiarni, ani nie dotknę twoich ust. druga sprawa, przestań palić, przynajmniej dziś. to bardzo brzydki nawyk. jeżeli to spełnisz, odjadę tak szybko jak tylko potrafię.

- zapomnij. - powiedziała aveline stanowczo.

- to ty zapomnij, że spędzisz chwilę w samotności.

chciała jeszcze trochę zostać na ławce przy lotnisku, więc zdeptała niedopałek i zapisała w jego telefonie swój numer, podpisując się "aveline(nigdy do niej nie pisz, ani tym bardziej nie dzwoń)". harry zaśmiał się krótko.

- masz urocze imię.

-spadaj, możesz już iść.

jednak wtedy zobaczyli światła lądującego samolotu. widok był piękny, o tak późnej godzinie niebo było ciemno granatowe, a jasność samolotu idealnie z nim kontrastowała.

harry patrzył jak zaczarowany na pas startowy, aveline patrzyła jak zaczarowana na harryego.

i wtedy ze strachem zdała sobie sprawę, że jego oczy są tą częścią, w której bez wątpienia mogłaby się zakochać.

lecz wtedy harry wstał i szybko odjechał.

------------------------------------------------------

piszcie co myślicie o harrym, czy go lubicie, czy lubicie aveline, czy lubicie to ff, czy lubicie mnie, czy lubicie kogokolwiek, piszcie cokolwiek

jak wam się podoba, to możecie pokazać swoim znajomym, napisać o tym na twitterze, czy whatever. w każdym bądź razie będzie mi ogromnie miło

+ jak wam się podoba "infinity" one direction?


no reasons ☾ h.s.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz