(03)

613 74 8
                                    

zawsze chciała nauczyć się gry na pianinie. jednak, szczerze mówiąc, gdyby jej muzykalność umieścić na skali, byłaby zdecydowanie poniżej zera.
gdy wreszcie po kilku tygodniach ktoś odpowiedział na jej internetowe ogłoszenie, w którym pisała, że potrzebuje "korepetycji z muzyki szczególnie pianinowej", miała ochotę skakać z radości. umówiła się na spotkanie z dwudziestojednoletnim mężczyzną. ustalili, że sobota będzie idealnie pasować. avelina nie mogła się już doczekać.

lecz gdy sobotnim popołudniem stanęła pod drzwiami wejściowymi wielkiej, starej kamienicy, nie czuła nic oprócz strachu. martwiła się wszystkim czym tylko można się martwić. przez jej głowę przechodziły przeróżne myśli. zastanawiała się co powiedzieć, ale jej mózg nucił głównie nową piosenkę jej ulubionego zespołu, która prawdę mówiąc nie była wcala taka świetna.

w końcu zapukała do mieszkania, w którym miał mieszkać jej nowy nauczyciel. gdy drzwi się otworzyły, zdała sobie sprawę z kim ma do czynienia i natychmiast zapragnęła odwrócić się na pięcie i uciec. korepetytor też wydawał się ogromnie zdziwiony.

- aveline?
jednak zaraz na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. 

-harry? co ty tutaj robisz?

-tak się składa, że mieszkam. nie sądziłem, że pamiętasz moje imię.

jak mogłaby zapomnieć, skoro gdy zamykała oczy widziała jego samego. nie chciała tego przyznać nawet sama przed sobą, ale ten chłopak powodował u niej zupełnie nieznane uczucia.

-wejdziesz do środka, czy wolisz uczyć się gry na fortepianie tutaj, na korytarzu?

był zdecydowanie zbyt pewny siebie, ale zaryzykowała i postawiła pierwszy krok na drewnianych panelach w jego przedpokoju. cały dom był bardzo ładnie urządzony, a jednak skromny. aveline czuła się tu jak u dobrego znajomego. harry nie był jej dobrym znajomym, dla ścisłości. nie był w ogóle żadnym znajomym.

zaprowadzona przez mężczyznę do dużego pokoju, usiadła na kanapie. w centralnej części tego pomieszczenia stał wielki fortepian. wyglądał na wiekowy, jakby przeżył swoją historię. farba w niektórych miejscach trochę odprysła, a klawisze nie były śnieżnobiałe. dziewczyna zakochała się w nim niemal od razu.

harry wrócił do pokoju trzymając małą, czarną tacę, na której stały dwie filiżanki herbaty z pokrzywą. odłożył ją na stolik, a sam usiadł obok aveline.

- nie istnieje takie słowo jak "muzyka pianinowa". powinnaś skupić się na angielskim, zamiast lekcji muzyki. - powiedział.

na początku nie wiedziała co ma na myśli, lecz gdy zdała sobie sprawę, że mowa o jej ogłoszeniu, przewróciła oczami.

-wiedziałeś o co chodzi, tak? wydaje mi się, że to wystarczy. a teraz, możemy zaczynać lekcję? nie przyszłam tu na pogawędki.

więc zaczęli. na początku aveline chciała sprawdzić umiejętności swojego nauczyciela i poprosiła o o zagranie ulubionego utworu.

i harry grał. a grał tak, że nie pozostawało nic, tylko słuchać i tonąć w dźwiękach wydawanych przez fortepian. nurkować w nich coraz głębiej i intensywniej, po to, aby zdać sobie sprawę, że nie ma już drogi powrotu. że jest się otoczonym ze wszystkich stron przez jedną melodię, która zajmie myśli na dłużej niż nowa piosenka rockowego zespołu. która zawsze będzie kojarzyć się z jedną osobą.

za oknem zachodziło słońce. niebo przybrało różowego koloru i wyglądało jak kasza manna z sokiem malinowym, która kojarzyła się aveline z całym dzieciństwem. i mogłaby patrzeć na to niebo bez końca, dopóki coś ciekawszego nie zwróciło jej uwagi. jak przy ich pierwszym spotkaniu, podziwiała jego dłonie. wytatuowany krzyż pomiędzy kciukiem, a palcem wskazującym. małe paznokcie. zdecydowanie najdłuższe palce jakie widziała kiedykolwiek u kogokolwiek.

nagle zdała sobie sprawę, że mogłaby, jeżeli już tego nie zrobiła, zakochać się w harrym ze względu na jego dłonie i grę na fortepianie.

-------------------

ten rozdział podoba mi się w niektórych momentach, a w niektórych nie
czytasz? = może skomentujesz?

no reasons ☾ h.s.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz