Rok później
Siedzę jak zwykle na łóżku z laptopem na kolanach i białym kotem śpiącym obok mnie. Jest wczesne południe, a ja od rana nie odezwałam się do nikogo, dlatego domyślam się że mój głos musi być straszny. Pierwszy dzień wakacji i zamiast się cieszyć, ja mam ochotę spędzić cały dzień w łóżku, chociaż tu też nie czuję się dobrze, przynajmniej dopóki nie mam zajęcia. Próbowałam oglądać serial, przeglądać obrazki na tumblrze czy poczytać książke, ale każdą czynność nagle przerywałam wracając do pierwotnego stanu od którego zaczął się mój dzień. Sama nie wiedziałam co się ze mną dzieje, ale jak tylko otworzyłam dziś rano oczy i doszłam do siebie zaczęłam płakać. Mój mózg nie pracował jeszcze dobrze, dlatego nawet nie pamiętam co było powodem moich łez. I tak jest za każdym razem gdy siedzę bezczynnie, ale żadne zajęcie nie jest w stanie odciągnąć mnie od tego na tyle żeby pozostało to na dłużej. Czasem po prostu kilka łez spłynie mi po policzkach i potem znowu czuje się dobrze, a czasem zamienia się to w szloch, a całą mną trzęsie z rozpaczy. Mogę tylko podejrzewać co jest tego powodem, ale nie chce o tym myśleć. Po 6 godzinach od wstania boli mnie głowa od ciągłych napadów płaczu, a moja twarz jest opuchnięta i wyglądam naprawdę strasznie, dlatego nie pokazuje się rodzicom. Nie są ludźmi którym mogłam zwierzyć się z moich problemów, dlatego wolę udawać że wszystko jest w porządku. Jednak drzwi od mojego pokoju w pewnym momencie się otwierają, ale zamiast mamy lub taty widzę wysokiego blondyna o niebieskich oczach. To nie był dobry dzień na spotkania z nim, nie kiedy dosłownie wszystko może doprowadzić mnie do płaczu. I teraz już wiem że zaczęło się od niego.
-Hej Dessy-patrzy na mnie badawczym wzrokiem zamykając drzwi i oczywiste jest że coś zauważył. Zbyt dobrze mnie zna żebym mogła cokolwiek przed nim ukryć, zwłaszcza kiedy cała moja twarz mówi sama za siebie. Nie odzywam się, bo boje się brzmienia mojego głosu, zamiast tego wracam spojrzeniem w ekran komputera walcząc ze sobą by się nie rozpłakać. Materac ugina się pod jego ciężarem i wiem że będzie tylko gorzej. Jest za blisko, a mój żołądek kurczy się boleśnie.
-Powiedziałem hej-zmusza mnie bym się odezwała, a ja boje się coraz bardziej.
-Cześć-mówię i tak jak myślałam, mój głos jest straszny. Jestem bezbronna, nie dam rady już nic przed nim ukryć. Siedział tuż obok mnie tak, że gdybym położyła rękę na łóżku byłaby ona milimetr od jego biodra
-Co się stało?
-Nic-szepczę niewyraźnie. Mój głos drży, podobnie jak broda, a oczy niebezpiecznie szczypią i całe moje starania idą na marne, do oczu podchodzą mi łzy i już po chwili wypływają na powierzchnię.
-Hej, hej, co się dzieje?-momentalnie zwala laptopa z moich kolan i jest jeszcze bliżej, tuląc mnie do siebie. Ale to mi nie pomaga, wręcz przeciwnie. Wybucham histerycznym płaczem i nie mogę się uspokoić, każde jego słowo i dotyk bolą jeszcze bardziej. Zapach jego perfum których używa od 2 lat drażni moje nozdrza i zamiast się cieszyć że jest przy mnie i się martwi, ja chce żeby już poszedł. Im bardziej płaczę tym mocniej on mnie przytula, a im mocniej mnie przytula tym bardziej płaczę, ale wiem że nie da mi spokoju ot tak, dlatego łapczywie próbuję odzyskać powietrze w płucach co minimalnie mi pomaga, jednak mija chwila żebym choć trochę się uspokoiła. Przecieram oczy odsuwając się od niego i jest mi wstyd, nie chce na niego patrzeć, ale nie mam gdzie uciec.
-Des
-Idź sobie, proszę, chce być sama-opieram ręce o kolana i chowam w nich twarz, nie chce żeby na mnie patrzył.
-Nie pójdę dopóki nie powiesz mi co się stało-jest stanowczy i wiem że nie ustąpi, ale nie mogłam powiedzieć mu co czuję. Prawda była taka że to właśnie on jest powodem moich łez, mimo tego że znam go od dziecka, dopiero niedawno stało się coś co nigdy nie powinno mieć miejsca. Po tej feralnej imprezie, po tym koszmarnym dniu w którym się z nim przespałam, zakochałam się w nim. Ta myśl boli mnie za każdym razem gdy pojawia się w mojej głowie i jak codziennie jako tako mogę z tym żyć, dziś coś we mnie pękło i cały dzień cierpię przez to uczucie. I nie mogłam mu o nim powiedzieć, to zniszczyłoby te wszystkie lata które spędziliśmy razem.
Fakt że nie chce zostawić mnie samej dobija mnie jeszcze bardziej, przez co fala łez ponownie zalewa moje oczy, a on ponownie mnie dotyka, ale tym razem się odsuwam.
-Spójrz na mnie
-Idź stąd Luke, prosze Cie, idź-błagam, a mój głos brzmi żałośnie.
-Des, czy ktoś Ci coś zrobił?
-Nie
-To dlaczego nawet nie dajesz mi się dotknąć?
-Po prostu stąd idź-nie mam już siły na dyskusje, czuje że zaraz znowu wybuchnę, a dodatkowo moja głowa coraz bardziej boli. Nie chcę żeby myślał że ktoś mi coś zrobił, bo zabrzmiał jakby tak było, a ja może wcale nie przekonałam go że się myli, ale nie obchodzi mnie to, chce w końcu zostać sama.
-Dessy, martwie się o Ciebie
Dessy. Mówi tak na mnie odkąd pamiętam, mam w głowie obraz jego, małego blondynka z którym biegałam po boisku a on krzyczał niewyraźnie 'Desi, Desi!". Wtedy nie mieliśmy żadnych problemów, nie przejmowaliśmy się niczym, najważniejsza była zabawa, ale teraz dorośliśmy i wszystko zrobiło się skomplikowane.
Podnoszę głowę i patrzę na niego napotykając spojrzenie pełne troski i zmartwienia. Zawsze był dla mnie kochany, ideał chłopaka, mogłam zadzwonić do niego w środku nocy a on bez słowa marudzenia przybiegłby do mnie zahaczając po drodze o jakiś nocny sklep żeby kupić mi czekoladę na poprawę humoru. Zawsze gdy widział że jestem smutna starał się mnie rozbawić na wszystkie sposoby, był najważniejszą osobą w moim życiu. Nigdy nie powiedział że nie ma dla mnie czasu, zawsze był gdy go potrzebowałam i tylko on, ze wszystkich znanych mi osób chciał robić ze mną rzeczy które lubie, a on niekoniecznie. Umiał docenić ludzi, nawet moi rodzice uważają go za miłego i pomocnego chłopaka bo od wielu lat pomaga mojej mamie gdy mój tata jest poza domem, albo właśnie jemu w tych męskich rzeczach. Jego babcia ciągle mówi że jesteśmy parą i od wielu lat nie da jej się wytłumaczyć że jest inaczej, ale już przestaliśmy zwracać na to uwagę, jednak odkąd zaczęłam żywić silniejsze uczucie do mojego przyjaciela chciałabym żeby jej słowa się urzeczywistniły. Od zawsze wiedziałam że jego dziewczyna będzie największą szczęściarą, a ja do tej pory cieszyłam się że jestem jego przyjaciółką, dopóki już mnie to nie zadowala i chcę być kimś więcej.
~*~
Okej, ten też jest długi, ale to ostatni taki, obiecuje
czytasz=gwiazdkujesz/komentujesz
CZYTASZ
Friendzone ✔️
FanficJedna impreza, o wiele za dużo alkoholu, nieodpowiednia dziewczyna i jeden, zły sposób poradzenia sobie z gniewem, który będzie miał tragiczne skutki...