-Hejka Dessy-słyszę w telefonie gdy odbieram połączenie od Luke'a
-Hej, co tam?-podchodzę do lustra widząc w nim swoje odbicie. Moje włosy owinięte są w ręcznik dlatego wyjmuję z szafki suszarkę z zamiarem ich wysuszenia, po czym zostawiam ją i przechodzę do pokoju by otworzyć szafę i wybrać coś co założę na dzisiejszą imprezę.
-O której idziemy do Caluma?
-Będę gotowa za 1,5 godziny
-Boże, dopiero?
-Dopiero się wykąpałam, musze wysuszyć włosy, ubrać się i pomalować
-Będę u Ciebie za pół godziny, nie chce mi się siedzieć w domu-zakończył połączenie, a ja wróciłam do poprzedniej czynności. Po wysuszeniu włosów słyszę otwieranie drzwi mojego pokoju w których zaraz pojawia się Hemmings.
-Serio, puka się. A jakbym była nago?-powiedziałam stojąc przed nim w samym ręczniku
-Nic czego wcześniej bym nie widział-wzruszył ramionami mijając mnie po czym usadownił się na moim łóżku, a ja zgarnęłam z niego piżamę w którą postanowiłam się ubrać zanim wybiorę coś na dzisiejszy wieczór. Chłopak ubrany był w błękitną koszulę i czarne rurki, a jego włosy idealnie postawione były do góry. Wyglądał ładnie, jak zawsze. Podczas gdy ja siedziałam przy toaletce malując się, on grzebał w telefonie zamieniąjąc ze mną co jakiś czas kilka zdań.
Już po godzinie stoimy przed wielkim domem naszego przyjaciela, z którego słychać głośną muzykę i hałasujących ludzi. Wiedząc że gospodarz i tak nie usłyszy dzwonka, naciskamy klamkę wchodząc do środka, a naszym oczom ukazują się osoby z naszej szkoły, bardziej lub mniej nam znane. Przeciskamy się przez nich kierując się podświadomie w stronę kuchni, gdzie spotykamy Hooda, stojącego tam razem z Michaelem, witając nas szerokim uśmiechem i okrzykiem radości. Witamy się z nimi przytulając ich do siebie i już po chwili zostajemy obdarowani butelkami pełnymi piwa, z których pociągamy łyk słuchając opowieści czerwonowłosego o już pijanym Ashtonie kręcącym się gdzieś w salonie. Tej nocy mam zamiar dobrze się bawić w towarzystwie moich przyjaciół, dlatego biorę do ust ciemnozieloną szyjkę szklanego naczynia i już po chwili moim przełykiem przedostaje się pożądna ilość gorzkiej cieczy, na co uśmiecham się, patrząc na Clifforda kończącego swoją opowieść.
Kilka godzin, kilka piw i kilkanaście shotów później tańczę na środku salonu razem z Katie i Jamesem z którymi chodzę na biologię i naprawdę bardzo ich lubię, mimo iż łączy nas tylko ta jedna lekcja i wspólne imprezy, oraz kilkuminutowe rozmowy raz na jakiś czas na przerwach. Słyszę pijanego Caluma który skacze za laptopem puszczając swoją ulubioną muzykę do której każdy dobrze się bawi i głośny śmiech Ashtona gdzieś w oddali. Szumi mi w głowie i czuję brak kontroli nad moim ciałem co niesamowicie mi się podoba. Nie przejmuje się niczym tylko dobrze bawię śmiejąc się ze znajomymi.
Gdy otwieram oczy pierwsze co widzę to znajoma sylwetka wysokiego chłopaka, która znajduje się teraz w przejściu do sąsiedniego pomieszczenia i od razu rozpoznaje w nim Luke'a przyglądając się mu. Opuszcza głowę i robi krok w bok, przez co zauważam stojącą przed nim Kimberly-dziewczyna z jego rocznika za którą nigdy nie przepadałam, chociaż musiałam przyznać, była ładna. Wysoka i szczupła, miała idealną sylwetkę i długie, proste, blond włosy. Takie o których zawsze marzyłam. Naprawdę jej pasowały, idealnie komponowały się z niebieskimi oczami które zawsze były idealnie podkreślone eye linerem i czasem cieniami. Umiała idealnie konturować twarz co nadawało spektakularny efekt, a jej szminka tak dobrze wyglądała na jej pełnych ustach, jakby została stworzona specjalnie dla niej. Nie była jedną z tych sztucznych lasek, po prostu była idealna i prawdopodobnie za to tak bardzo jej nie lubiłam, a fakt że na jej biodrach spoczywały teraz ręce mojego Luke'a, sprawił że znienawidziłam ją jeszcze bardziej. Zalewa mnie fala smutku którą wyraźnie czuję, jakby alkohol który wypiłam wyostrzał moje zmysły, a gdy oboje kierują się wgłąb pokoju, wcześniej śmiejąc się i niebezpiecznie do siebie zbliżając, nie wytrzymuje czując budującą się we mnie złość. Jestem zazdrosna, jak mogłabym nie być. Nie dość że kocham go całym sercem, to jeszcze on bajeruje z dziewczyną która była powodem moich wszystkich kompleksów. Muszę się napić, odchodzę od znajomych czując jak w moich oczach gromadzą się łzy i idę w stronę kuchni znajdując tam pełną do połowy butelkę wódki, którą od razu przechylam zaciskając powieki, gdy ciecz zaczyna nieprzyjemnie parząc moje gardło. Przesadziłam, gdy opuszczam głowę ledwo odkładam butelkę czując jak wszystko cofa mi się do gardła. Nieprzytomnym wzrokiem zauważam Caluma wchodzącego do kuchni, który od razu do mnie podchodzi widząc moją minę.
-Hej, Des, co tam?-zapytał, na co opieram głowę o jego ramię i przymykam oczy chcąc zniwelować zawroty prowokujące wymioty. Biorę głęboki oddech i gdy czuję się lepiej z powrotem sięgam po butelkę. Nie obchodzi mnie już nic, muszę się upić żeby nie myśleć o tym idiocie przez którego ciągle cierpie.
-Whoa, dziewczyno, co się stało? Dobrze się czujesz?
-Muszę się upić-odkładam butelkę na stół ponownie czując mdłości, dlatego sięgam po stojącą na blacie szklankę z zamiarem zrobienia sobie drinka, jednak na drugim końcu stołu zauważam butelkę wina, a że kochałam wino, stwierdziłam że będzie to idealny trunek-Um, mogę?-pytam podchodząc do butelki, a Hood przygląda mi się ze skupieniem gdy próbuję otworzyć zakorkowane szkło.
-Siema ziomy, co tam?!-do kuchni wpada Michael stając obok swojego czarnowłosego przyjaciela i teraz wspólnie obserwują moje zmagania, lecz w końcu litują się nade mną pomagając mi.
-Dessie stwierdziła że musi się upić-wyjaśnia Calum, kiedy podchodzę do niego czekając aż w końcu wręczy mi tak bardzo potrzebny alkohol.
-Wow, okej. Zróbmy to razem!-krzyczy Clifford obejmując mnie ramieniem i przytulając do siebie, a na moich ustach pojawia się uśmiech, jednak niestety w towarzystwie łez, ale ukrywam je opuszczając głowę i odbierając od gospodarza domu wino.
~*~
Wszyscy klikamy gwiazdkę! <3
![](https://img.wattpad.com/cover/50548369-288-k202554.jpg)
CZYTASZ
Friendzone ✔️
FanfictionJedna impreza, o wiele za dużo alkoholu, nieodpowiednia dziewczyna i jeden, zły sposób poradzenia sobie z gniewem, który będzie miał tragiczne skutki...