IV REYNA IV

618 39 4
                                    

TEŻ CHCIAŁAM BYĆ W GWIAZDACH. Odkąd zobaczyłam tę dziewczynę, marzyłam o tym. W ten sposób zostałabym zapamiętana i niesamowicie uhonorowana. Czy byłam chciwa, że tak chciałam, by ludzie o mnie wiedzieli? Czy byłam pyszna? Raczej nie. Po prostu uznałam coś takiego za fajne. Spojrzałam na Nica. Podczas tej rozmowy coś się wydarzyło. W sensie, nic materialnego, ale przez chwilę mogłam zobaczyć emocje w jego oczach... smutek, brak nadziei, odrzucenie, rezygnacja i jakby... tęsknota? Tyle odczytałam, zanim podniósł swoje zwykłe tarcze i ukrył wszystkie uczucia. Za kim on tęsknił? Był przecież zawsze taki twardy, zamknięty, nie wyrażał emocji. Trochę jak ja, pomyślałam. Potem wysunęłam swoją propozycję, żeby się przespał, ale kiedy stwierdził, że weźmie wartę, poddałam się. Nie chciałam, by był zmęczony, ale miał rację. Oczy same kleiły mi się do snu. A lepiej, żeby ktoś wartę trzymał, niż żeby wartujący ucinał sobie drzemki. Położyłam się na ziemi i momentalnie zasnęłam. Spałam długo, spokojnym, bezsennym snem. Obudził mnie głos Hedge' a.


-OGARY! WSZYSTKIE ZGINĄ! DAWA~ - przerwał mu Nico, zasłaniając mu jadaczkę dłonią. Dzięki mu za to.

-Trenerze, już się przenieśliśmy. Jesteśmy w Paryżu. Czekamy tu na Oriona - i opowiedział mu całą historię. Trener pokiwał głową z dezaprobatą. Nico dalej zakrywał mu usta i chyba zastanawiał się, czy nie wsadzić mu knebla między zęby. W końcu odsunął rękę, rzucił: ,,Tylko się nie drzyj" i podszedł do mnie. Staliśmy przez chwilę, patrząc na trenera. On tylko coś węszył. W końcu znów pokiwał głową.

-Niedobrze, misiaczki. Potwory. Dużo potworów.

-Och tak, w rzeczy samej - odpowiedział nowy głos. Spomiędzy drzew wychynął wysoki na 2,5 metra cyklop wraz z 2 towarzyszami tego samego wzrostu. - Śniadanko grzecznie na nas czeka, jak widzę. Wolicie być ugotowani czy usmażeni na patelni? A może lubicie się piec nad wolnym ogniem?

Hedge chciał pobiec, ale Reyna złapała go za koszulkę.

-Nie teraz, trenerze - szepnęła - teraz się przydasz.

Uśmiechnął się.

-Och, gdzie moje maniery? - rzucił cyklop, ten sam, który przemawiał wcześniej. - Ja jestem Śrubus, a to mój brat Młotus i siostra Spawarka.

-Głupszych imion wymyślić się nie dało, Śrubeczko? - odpowiedział Nico - Biorę tego pierwszego, Hedge - ty weź Spawarkę, a Reyna Młotusa, OK?

-OK - pokiwaliśmy głowami na zgodę. I bez ostrzeżenia natarliśmy. Wtedy stało się coś niespodziewanego. Śrubus wyjął największą śrubkę, jaką w życiu widziałam, długą na 3 metry. Walnął nią o ziemię i wszyscy upadliśmy.

-Nienawidzę - wydyszał - gdy ktoś nazywa mnie Śrubeczką.

Jako pierwszy pozbierał się Nico. Wstał i skoczył na śrubkę, podczas gdy Śrubeczka unosił ją do następnego uderzenia. Stamtąd wskoczył mu na głowę i kopnął w oko. Śrubus zaczął się tłuc pięściami po głowie, (co świadczyło o jego niezwykle niskim ilorazie inteligencji), by strząsnąć Nica. Mając nadzieję, że Syn Hadesa przeżyje, zaatakowałam Młotusa, wołając: ,,Czas przybić parę gwoździ, młotku! Uważaj na swoje brzydkie paluchy". No co? Leciałam na spontanie, nie byłam w stanie wymyślić nic lepszego. Wystarczyło to jednak, by rozwścieczyć cyklopa, który wybełkotał: ,,Młotus zgubić młoteczek w lesie, zmiażdżyć cię pięściami!". Kolejny niski iloraz inteligencji. Ale za to wysoki iloraz siły. Niestety. Walnął pięścią o kamień, przy którym przed chwilą stałam. Rozsypał się w mak. Wtedy do głowy przyszła mi pewna myśl. Wyjęłam nóż i wbiłam go potworowi w mały palec. ,,Auć! Boleć mały paluszek!". Cyklop wyprostował się i tak, jak na to liczyłam, zatoczył się w tył. Podcięłam mu mieczem pięty. ,,Au! Piętusie!" zawołał, po czym kucnął, by je rozmasować. Wykorzystałam to. Wskoczyłam mu na głowę i wbiłam miecz głęboko w lewy bark. Pacnął się w niego z całej siły, przewracając się na ziemię. Wtedy wyjęłam broń i wbiła ją po rękojeść w oko. Potwór zamienił się w pył. Rozejrzałam się i zobaczyła trenera Hedge' a unikającego noża motylkowego Spawarki. Podbiegłam tam. Wow, pomyślałam. To jest prawdziwa broń. I do tego cyklopka była chyba w miarę inteligentna, bo celowała tam, gdzie satyr będzie, a nie, gdzie jest teraz, więc trener za każdym razem unikał cięć o włos.

-Pomóc Ci tu? - wrzasnęłam.

-Pomóż raczej chłopakowi! - Odwrzasnął. - Poradzę sobie!

I wtedy zobaczyłam, jak wygląda sytuacja. Źle. Śrubeczka złapał Nica za ręce i nogi, i zaczął go rozciągać, jak na maszynie do tortur. Chłopak jęknął w agonii. Miecz upadł na ziemię. Co robić, co robić? Wzięłam kamień z ziemi i cisnęłam nim w usta jednookiego, krusząc mu zęba. Potwór jęknął i wypuścił Nica. Podczas spadania uczepił się jego przepaski biodrowej i ześlizgnął się po jego nodze. O ile wcześniej Nico, nawet jeżeli był młodszy ode mnie, dorównywał mi wzrostem, to teraz był troszeczkę wyższy. Skrzywiłam się. To musiało zaboleć.

-Dziękuję! Jeszcze chwila, a wiesz...

-Ależ proszę! A teraz chodź, mamy robotę do zakończenia.

Podniósł miecz i zaatakowaliśmy w perfekcyjnym zgraniu, tnąc w ramiona olbrzyma. Cyklopowi łapska odpadły od barków i zamienił się w proch. Popatrzyliśmy na siebie przez chwilę i uśmiechnęliśmy się do siebie. Potem Nico wbił wzrok w ziemię. Spojrzałam za siebie, by zobaczyć, jak idzie trenerowi. Dawał radę. Uczepił się ramiona Spawarki, wyskoczył z niego i zadał jej potężny kickbokserski cios w powietrzu - prosto w oko - a potem zeskoczył na ziemię. Spawarka złapała się za zraniony narząd, a trener wziął swoją pałkę i walnął nią 3 razy w brzuch cyklopki. Rozsypała się w pył.  Zastanawiałam się jak, przecież pałka nie była wykonana z niebiańskiego spiżu, stygijskiego żelaza czy cesarskiego złota. Nieważne. Ważne, że działa. Podbiegł do nas, wrzeszcząc:

-WIDZIELIŚCIE TO?! BUM, A POTEM BACH I W PROCH! OOO TAK MISIACZKI!

Mimo woli roześmiałam się. A potem wszyscy zaczęliśmy się śmiać, położyliśmy się na ziemi półżywi, poobijani, podrapani i ogarnięci głupawką. Leżeliśmy tak z 5 minut, zaśmiewając się (no dobra, Nico może się nie śmiał, nigdy tego nie robi, ale uśmiechał się). A potem nagle straciliśmy humor. Jakby walki było mało, z lasu wyleciała pierwsza strzała.

Więc, to tyle! Obawiam się, że niestety następny rozdział będzie dopiero w czwartek/sobotę, bo teraz będę zajęty (dodatkowe zajęcia, nauka itd.). W każdym razie, oczekujcie, bo na 100% się pojawi! Komentujcie, jeżeli coś się nie podobało, napiszcie! Spróbuję to zmienić. Trzymajcie się!



Wszystko od początku (Reynico)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz