Dla chomiczka150, która wspiera mnie duchowo
-------------------------------------------------
Ten miesiąc był dla mnie bardzo ciężki. Było bardzo dużo prac domowych, a mój i tak już zmniejszony do ostateczności czas pochłaniały treningi Quiddich'a, ponieważ za tydzień mamy mecz. Nawet jeszcze nie było czasu na korki z Lils. Mam nadzieję, że dziś lub jutro będzie mogła bo sobota i niedziela to jedyny czas w którym to możliwe. Treningów i tak nie mamy, bo na weekend boisko zajęli Ślizgoni z którymi gramy mecz. Nie wiem tylko, aby czy za bardzo się nie za myśliłem. Właśnie ktoś próbuje mnie przywołać do rzeczywistości i macha mi ręką przed oczami.
- Zabieraj tą łapę! - krzyknąłem wiedząc, że to Syriusz
- Spokojnje. - powiedział i uniósł ręce w obronnym geście. - Chciałem tylko zapytać czy masz dziś czas, bo zastanawiamy się kiedy zrobić jakąś mini imprezę dla dormitorium naszego i dziewczyn.
- Chyba nie chcesz zaprosić Carmel i Glimmer?
- Nie chciałem, ale w sumie i tak przyjdą więc co za różnicą. - Jak przyjdą to OK, ale nie zapraszamy. A co do tego co robię to nie wiem. RUDA!!!
- CO CHCESZ!!!
- CHODŹ TU NA CHWILĘ!!!
- SAM PRZYJDŹ!!! - chcąc nie chcąc podszedłem do niej
- A te korki nadal aktualne.
- Też nad tym myślałam i wymyśliłam, że jak chcesz jeszcze to mogą być w niedzielę o 18:00 w pokoju życzeń
- Spoko. Miałem pytać o tą samą datę. Przyjdziecie z Małą, Chudą, Miłą, Czarną na 20:00 do nas na coroczne
mini-imprezy?
- Raczej tak. To znaczy ja na pewno, ale nie wiem jak dziewczyny.
- To jak będą chciały niech przyjdą.
- Przekażę.
- Do zobaczenia. - i poszedłem do chłopaków
- Może być dziś.
- To trzeba powiedzieć dziewczynom.
- Mówiłem Rudej, żeby im przekazała
- Spoczko.
- To teraz tylko wszystko tylko przygotować. - wtrącił się do mojej rozmowy z Łapą, Lunio.
- No.
-------------------------------------------------
Wszystko było już przygotowane. Łużka zmienione w pięć sof, bo miało być 10 lub 12 osób. Reszta też była nieco zmieniona, ale tak jest co roku tylko jest jedna sofa wiecej, bo byl Glizdek. Spojrzałem na zegar. Była godzina 19:59. Zaraz pewnie przyjdą. O właśnie ktoś puka. Pierwszy podeszłem do drzwi i otworzyłem je.
- Część dziewczyny. - powiedziałem
- Witam. - powiedział Syriusz który się pojawił obok mnie - Zapraszamy do środka.
Dziewczyny usiadły z nami na sofach. Ja siedziałem na z Mała i Rudą w środku nich. Scott siedział z Frank'iem i Miłą, Syriusz z Dor, a Lunio z Ann. Ostatnie miejsce było dla Zołzy i Glim, które pewnie przyjdą o 21:00 mówiąc, że chcą się z nami zabawić.
- Więc może zaczniemy od butelki, bo nie mam zamiaru w to grać gdy przyjdą Te z Waszego Dormitorium (tak też na nie mówimy). - powiedział Scott
- Mnie tam pasuje. - powiedziała Lils - Ale wyjmujcie fałszoskop (nie wiem czy dobrze napisałam).
Luniaczek wyjął sprzęt i zaczęliśmy grać. Wypadło na mnie.
- Prawda czy wyzwanie?
- Niech na początek będzie prawda.
- Więc, z jakiego powodu lubisz każdego z nas. - powiedział Lunio
- Bo jesteście. Zawsze gdy Was potrzebuje mogę na was polegać. Teraz ja kręcę.
Wypadło na Lils.
- Powiedz dlaczego zgodziłaś się ze mną spotkać.
- Ponieważ już widzę, że się zmieniłeś. Lubię spędzać z tobą czas i widzę więcej tego na co przez całe lata przymykałam oko.
- Czyli?
- Nie muszę odpowiadać. Wystarczy, że ja wiem.
- No dobraaa... A z godzisz się jeszcze raz ze mną spotkać. Na przykład za dwa tygodnie podczas wyjścia do Hogsmead.
- Z miłą chęcią. - powiedziała i uśmiechnęła się. Byłem bardzo szczęśliwy. Graliśmy w to jeszcze długo, do czasu przyjścia dziewczyn.
- Cześć James. - powiedziała Carmel uśmiechając się zalotnie na co chciało mi się żygać - Cześć reszta.
- Hejka wszystkim. - powiedziała w tym samym czasie Glim
- Hej. - odpowiedzieliśmy - Wchodźcie.
Mini-impreza trwała do północy. O tej godzinie dziewczyny zaczęły się zbierać. Piliśmy tylko Kremowe więc kaca raczej nie będzie. Na końcu podeszła do mnie Zołza.
- Wybierzesz się ze mną do Hogsmead za dwa tygodnie? - spytała
- Jestem już z kimś umówiony.
- Tak? A z kim?
- Z najpiękniejszą dziewczyną która stąpa po tej ziemi. - odpowiedziałem i odeszłem
Zauważyłem jeszcze jak Carmel odchodzi wściekła, a na twarzy Rudej pojawiają się rumieńce. To znaczy, że nie jestem jej obojętny. Z tak samo dobrym nastrojem zasnąłem.
-------------------------------------------------
Dzisiaj miał się odbyć mecz o 11:00, a jutro miały być drugie korki z Evans. Jak zawsze przed meczem razem z Syri'm mieliśmy świetne nastroje. Reszcie drużyny to się nie udzielała, bo nie chcieli nic jeść. Dalej było tak jak zawsze czyli w skróci kazałem im jeść, poszliśmy na boisko, po około dwudziestu minutach wygraliśmy z dużą przewagą, bo aż 200 punktów, a na końcu wszyscy nam gratulowali. Zresztą jak zawsze. Ostatnie co pamiętam to jakaś kula, która trafiła mnie w tył głowy, przestraszone zielone oczy w kształcie migdałów i piękne rude włosy.
-------------------------------------------------
Wiem, że krótko, ale musiałam w tym miejscu skończyć. Mam nadzieję, że zrozumiecie. Kolejny rozdział z perspektywy Lily, ponieważ będzie dużo do opisania.
☆☆☆
CZYTASZ
Oczami James'a Potter'a
FanfictionHistoria przygodach huncwotów i Lily Evans. Nietypowe jest to że tu piszę z perspektywy Rogacza. Nie umierają u mnie i przewiduję drugą część :)