#6 Randez Vous

504 42 3
                                    

Czytajcie, komentujcie i gwiazdkujcię.
-------------------------------------------------
Dziś miało być wyjście do Hogsmead. Byłem trochę mniej szczęśliwy niż przed pierwszą randką z Evans, bo miałem wrażenie, że coś się wydarzy. Szedłem na śniadanie z mieszanymi uczuciami. Najbardziej przestraszyłem się gdy przede mną wylądowała sowa z Ministerstwa. Z pewnym lękiem odwiązałem list. Podeszła do mnie Ruda i spytała co dostałem jednak już zacząłem czytać.
Drogi James'ie Potter'rze!
Wczoraj w okolicach godziny 19:00 śmierciożercy zaatakowali twój dom w Dolinie Godryka. Niestety twoi rodzice nie przeżyli. Naprawdę bardzo nam przykro.
Z wyrazami szacunku Minister Magii.
Nie zastanawiając się co robię pobiegłem w stronę PŻ (pokój życzeń). Lily, która chyba też czytała mój list pobiegła za mną. Usiadłem na kanapie w pokoju, który wymyśliłem. Evans przebiegła zaraz za mną. Usiadła obok mnie i przytuliła. Wiele to dla mnie znaczyło.
- Jeszcze będzie dobrze. Zawsze masz jeszcze Syriusza, a po za tym mnie, Remusa i resztę. - powiedziała
- Masz rację. Nie mogę się poddawać. - odpowiedziałem
- Idziesz do Hogsmead czy wolisz tu posiedzieć?
- No pewnie, że idę z tobą do Hogsmead. - odpowiedziałem
Od razu polepszył mi się nastrój. Złapała mnie za rękę na co się tylko uśmiechnąłem i poszedłem z nią do kolejki osób udających się do wioski. Może nadal byłem smutny, ale przynajmniej nie aż tak jak chwilę temu.
- Gdzie idziemy najpierw? - spytała Lils gdy już przeszliśmy przez kontrolę Filch'a.
- Może do Trzech Mioteł? - spytałem
- Spoko. - powiedziała
- Dziękuję.
- Za co?
- Za to, że mi pomogłaś.
- Daj spokój. - powiedziała
Nasze twarze dzieliły milimetry. Przysunęła się blizej i pocałowała mnie. Od razu go oddałem. Chciałbym, żeby ta chwila trwała wiecznie. Niestety Lils się ode mnie oderwała.
- Przepraszam, ty straciłeś rodziców, a ja cię całuję.
- Uwierz, że ja też tego chciałem. Wiesz przecież, że ja cię kocham.
- No bo wiesz... ja chyba też coś do ciebie czuję.
Byłem z tego powodu bardzo szczęśliwy. Pocałowałem ją jeszcze raz. Tym razem to ja przerwałem.
- Pójdziemy się przejść? - spytałem
- Ok.
Szliśmy w milczeniu. Po chwili ona złapała mnie za rękę i spojrzała pytająco. Ja przytaknąłem głową i uśmiechnąłem się. Nie odzywalismy się do siebie, ale było to raczej przyjemne. Wracaliśmy już do Hogwartu. Przed bramą się zatrzymałem.
- Czy to prawda? To co mówiłaś w Hogsmead. - spytałem, a ona przytaknęła głową - Chciałabyś być moją dziewczyną?
- Tak i to bardzo. - byłem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie
Przytuliłem ją, ale po chwili oderwaliśmy się od siebie.
- Kocham cię. Wiesz?
- Wiem. Ja ciebie też.
Pocałowaliśmy się, jak tak dalej pójdzie to będziemy się więcej całować niż rozmawać. Nie żebym narzekał, bo Ruda bardzo dobrze całuje, ale warto też się lepiej poznać.
- Lubisz latać na miotle? - spytałem
- Nigdy nie latałam. - powiedziała a ja zrobiłem zdziwiąną minę - W pierwszej klasie bałam się na początku wysokości, a potem tak jakoś wyszło.
- Chcesz się nauczyć. - widząc jej niepewną minę dodałem - Ze mną nic ci nie będzie.
- Wierzę. - powiedziała - Co szkodzi spróbować.
- To chodź. Trzeba korzystać z pięknej pogody.
Wziąłem Lily za rękę i poprowadziłem w stronę boiska Quiddich'a. Przywołałem różdżką swoją miotłę, a jak przyleciała kazałem Lils na nią wsiąść. Zaraz po niej ja to zrobiłem. Usiadłem za Rudą i złapałem rączki miotły przed nią. Zaufała mi i rozluźniła się. Przyśpieszyłem i leciałem prosto na drzewo.
- Zatrzymaj to! - krzyknęła, a ja w ostatnim momencie wykręciłem łagodnie miotłą.
- Miotła jest chyba nie dla mnie - powiedziała - Jak ty to tak świetnie robisz?
- Lata praktyki.
- Bardzo śmieszne. - powiedziała - Dokończymy nasze lekcje latania kiedy indziej, bo jestem głodna.
- Więc chodźmy. Powinien się zaczynać obiad.
- Coś mi się zdaje, że Snape znowu zaszczyci nas swoim towarzystwem. - powiedziała i zaczęła biec do zamku. Pognałem za nią, a gdy ją dogoniłem złapałem ją w talii. Ona tylko się jeszcze bardziej we mnie wtuliła. Weszliśmy tak do WS. Większość dziewczyn gapiła się w Lily z nienawiścią. Zajęliśmy swoje stałe miejsca. Po około pięciu minutach dołączyła do nas Mała.
- Wy już tak na serio razem? - spytała, a Lily pokiwała głową. - James bardzo mi przykro z powodu twoich rodziców.
- Widocznie tak miało być. - powiedziałem
Nasz spokój zakłucił nie kto inny jak Wycierus w swojej własnej obrzydliwej osobie.
- Lils...
- Mówiłam coś o nazywaniu mnie tak przez moich nieprzyjaciół.
- Ty z nim jesteś?
- Tak, a co.
- Wiem kto zabił jego rodziców.
- A ja nie i nie chcę wiedzieć. - powiedziałem - Levicorpus!
- Puść mnie!
- Nie, trzeba mu jeszcze przedłużyć włosy i wydepilować nogi. - powiedziała Laura i machnęła różdżką - A i znowu je umyć, bo już masz brudne. Ach co ja z tobą mam. Ruda pomożesz?
- Pewnie. - powiedziała
- Ja też chcę - dodałem i zabraliśmy się do roboty
Razem z Lils depilowałem mu nogi, a Mała przedłurzała i cieniowała włosy. Efekt był zachwycający. My jakby nigdy nic wyszliśmy z WS i udaliśmy się do PŻ. Siedzieliśmy tam do wieczora rozmawiając o nowej Casanovie dziewczyn. Syriusz teraz będzie miał konkurencję.
-------------------------------------------------
Sorry, że tak późno, ale mama nie pozwoliła mi wczoraj dodać. Kolejny rozdział w tym tygodniu.
PS. Macie pozdro z matmy.
☆☆☆

Oczami James'a Potter'aOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz