Prolog

161 9 11
                                    

Drogi pamiętniczku...

O Talosie jak to okropnie brzmi!

Po prostu przez całe życie byłam wychowywana na twardą "wojowniczkę" i z trudem przychodzą mi takie rzeczy jak "och jaką piękną masz suknie...". Nigdy tego nie lubiłam, ale musiałam się tego uczyć, ponieważ moja prababka miała tytuł Nerevaryjczyka. No, a to właśnie jest przyczyną moich manier. Można to określić jako jedyny tytuł szlachecki noszony przez kogoś spoza Morrowind, który jest uznawany przez Mroczne Elfy.

A tak w ogóle to Ci się nie przedstawiłam. Jestem Thorina Hallwell i cóż, siedzę sobie w celi w Cersarskim Mieście. Rozmowa o tym jak sie tu dostałam doprowadza mnie do szału! W każdym razie zaczęło się od tego, że pewnego razu moja prababka Meniora Hallwell zasłabła jeszcze w Morrowind... O Maro! Przedstawiłam się, ale coś więcej o sobie to już nie powiem (ach te maniery).

Więc jestem Thorina Hallwell i jestem Cesarskim. I tu pojawia sie pytanie: "Skąd Cesarski w Morrowind?". Ta historia jest tak szalona jak szalona była moja prababka. Ah... ile to lat już upłynęło? Zawsze mam tu dziurę. Nigdy nie wiem. To zawsze mnie dziwi, ale pewnie tak ma być. Wracając, mam kruczocarne włosy sięgające do ramion i mocno zielone oczy. Jestem dosyć drobna jak na osiemnastolatkę, ale nie mała (mam około sześć stóp*). Dzięki prababce umiem otwierać zamki, kraść, tworzyć słabe mikstury i zaklinać. A z mej szlachetności wyniosłam: retorykę, targowanie, walkę na sztylety oraz sztrzelectwo. Choć nie wszystko idzie mi jakoś wybitnie.

W każdym razie Meniora, moja prababka, zasłabła, wszyscy matrwiliśmy się o jej zdrowię. W końcu mało kto dożywa dwustu lat. Ponoć długi wiek zawdzięczała styczności z bogami, a może to były manipulacje czasem? Miałam wtedy czternaście lat, ile by nie było, to zawsze za mało by pożegnać się na zawsze z kimś, kto czasem jest dla ciebie ważniejszy niż własna matka. Kiedy już myśleliśmy, iż jej los jest już przesądzony, ona obudziła się i w tym samym momencie złapała mnie za rękę, gdzyż stałam koło łóżka. Zaczęła mówić:

"Czas dobrych lat się już dokonał,
Tam gdzie początek miał swój każdy ,
Problemy zażegnane, lecz z prowincji,
Skąd wojownik dzielny pochodził
Pomóc trzeba, przed kataklizmem uchronić.
Z jej rodu... czwarta linia... tylko ta osoba pomoże, naprawi, zmieni bieg historii..."

Nie wiedziałam co jej sie stało, ale jej zagadki były raczej o wiele łatwiejsze. Jakoś nie mogłam wyrzucić tych słów z głowy. Ona zawsze zmuszała mnie do myślenia logicznie... W końcu "przepowiednia" wygrała. Musialam rozwikłać tę zagadkę.

Nie trwało to krótko i zajęło mi ponad rok. Gdy wiedziałam co znaczą te słowa poszłam do Meniory, która od tamtego ataku prawie nie ruszała się z łóżka.

- I jak moja droga. Znasz juz odpowiedzi?

- Tak. Pierwsze zdanie Czas dobrych lat się już dokonał jest dosłowne, musimy się szykować na ciężkie czasy. Tam gdzie początek miał swój każdy - według uczonych to Morrowind, ponoć to właśnie tu znaleziono pierwsze ślady pierwotnych cywilizacji. Nie było to łatwe do wydobycia z tych cichych książkofi... - ugryzłam się w język. - Problemy zażegnane, myślę, że chodzi o to jak zostałaś Nerevaryjczykiem. Lecz z prowincji, Skąd wojownik dzielny pochodził, tu natomiast rozchodzi się o ciebie i Cyrodil czyli prowincje, z której pochodzisz. Pomóc trzeba, przed kataklizmem uchronić, kolejne zdanie dosłownie rozumiane. Z jej rodu... czwarta linia... tylko ta osoba pomoże, naprawi, zmieni bieg historii..., to była najprostsza część, czwartą linią, czwarte pokolenie reprezentuje ja.

Meniora wtedy patrzyła na mnie swymi, ciemnymi jak niebo nocą, oczyma. Nie docierało to do mnie. Nie chciało dotrzeć. Cyrodil zagrożone? Czym? Najazdem Wysokich Elfów? Ha ha ha! Dobre żarty. Ale babka nie przestawała świdrować mnie wzrokiem. Natychmiast sie uspokoiłam i poukładałam "fakty". Miałam uratować Cyrodil przed zniszczeniem. Jeszcze nie wiedziałam jak, ale wiedziałam, że muszę to zrobić. Igranie z przeznaczeniem zwykle pogarsza sprawy. Musiałam być lojalna wobec rodaków.

Wracając do meritum... jak szlachcianka dostała się do więzienia? Wredni służalcy, służbiści złapali mnie na granicy. Po pokazaniu papierów przejazfowych stwierdzili, że są sfałszowane. "Każdy wie, panienko, że weszły nowe formy.". Pokazałam potwierdzenie autentyczności. Niestety tym bardziej przekonałam ich o przekręcie, "ktory na pewno próbuje zrobić". Ał! Ze złości kopnęłam w krzesło. Ale właśnie dlatego siedzę tu i nudzę się zamiast ratować tą krainę. Chociaż z tym narazie dam sobie spokój. Idę spać. Przeznaczenie samo mnie znajdzie...

*stopa ~ 30 cm.

OblivionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz