Ashton:
Wszystko potoczyło się w ułamku sekundy. W jednej chwili postawiłem Calamity na podłodze, a w drugiej znalazłem się przy osobie znajdującej się po drugiej stronie, ściskając jego koszulkę.
- Jak śmiesz tu przychodzić. - warknąłem.
Calamity ścisnęła moją dłoń i pociągnęła do tyłu, posyłając błagalne spojrzenie. Przetarłem twarz dłońmi i splotłem palce z tymi należącymi do Calamity.
- Dlaczego tak agresywnie? - odparł Kian, poprawiając koszulę - Przyszedłem odwiedzić moją dziewczynę.
- Cals nie jest twoją dziewczyną. - syknąłem, przyciągając brunetkę bliżej mojego ciała.
- Będę rozmawiać z Cammy, nie z tobą. - mruknął, wlepiając wzrok w nasze dłonie.
- Nie mów tak na mnie. - burknęła brunetka, chowając się lekko za mnie.
- Chyba mnie pamiętasz, co? - zmarszczył brwi - Słyszałem, że odzyskałaś pamięć.
- Jesteś takim kutasem. - splunąłem - Gdzie byłeś, kiedy Cals leżała w śpiączce? Wyjechałeś uciekając od problemu!
- Nie oceniaj mnie, nie znasz całej historii. - wzruszył ramionami, oblizując wargi.
- Wystarczy to, że ja byłem z nią, kiedy ty bawiłeś się w youtuber'a. - wytknąłem, zaciskając palce na biodrach Calamity.
- Cammy? - zwrócił się do dziewczyny, ignorując moją wypowiedź - Możemy porozmawiać? W cztery oczy. - dodał.
- Nie ma mowy. - parsknąłem.
- Myślę, że tak. - oznajmiła w tym samym czasie brunetka.
- Chyba sobie żartujesz. - jęknąłem.
- Mówię poważnie, Ashton. - szepnęła, puszczając moją rękę. Przyłożyła dłoń do mojego policzka i potarła go kciukiem. - Pogadam z nim.
Prychnąłem, strzepując jej dłoń i pokręciłem rozczarowany głową, spoglądając na głupi uśmieszek Kian'a.
- Czas jest zbyt cenny, żebym tracił go na oglądanie ciebie, Lawley. - bąknąłem i wyszedłem na zewnątrz, wbijając dłonie w kieszenie spodni.
- Ashton!
Przewróciłem oczami i zacisnąłem pięści, odwracając się niechętnie. Nim zdążyłem się zorientować, Calamity przyciągnęła moją twarz do siebie i przycisnęła swoje usta do moich. Kiedy pierwszy szok minął, przyciągnąłem ją do siebie i pogłębiłem pocałunek. Brunetka wsunęła palce w moje włosy i pociągnęła za nie lekko. Westchnąłem cicho w usta dziewczyny i oparłem czoło o jej.
- Ash, ja...
Zaczęła, ale moją uwagę przykuli przyjaciele i Kian, stojący w drzwiach z szeroko otwartymi ustami.
- Widzieli. - szepnąłem przerażony.
- Jest okej, Ashton. - uśmiechnęła się - Niech wiedzą.
Posłałem dziewczynie szeroki uśmiech, zakładając kosmyk włosów za jej ucho. Oderwałem się od niej i pomachałem przyjaciołom wesoło, przechodząc na drugą stronę ulicy.
~*~
Leżałem plackiem na łóżku z głupim uśmiechem na ustach, kiedy drzwi do mojego pokoju otworzyły się, a do środka zawitała mama. Jęknęła cicho na widok zasłoniętych szczelnie zasłon, zaduchu panującego w pomieszczeniu i głośno grającej muzyki, czego szczerze nienawidziła.
- Ashton. - podeszła do łóżka i potrząsnęła moim ramieniem - Co ci jest?
Odwróciłem głowę w jej stronę i wzruszyłem ramionami, śmiejąc się cicho. Kobieta przyłożyła dłoń do mojego czoła i przyjrzała mi się uważnie, marszcząc brwi.
- Nie masz gorączki, nie wyglądasz na chorego. - wyliczała, kiedy na jej ustach pojawił się szeroki uśmiech - Jesteś zakochany.
Ponownie wzruszyłem ramionami i podgłosiłem muzykę małym pilocikiem.
- Ashton! - skarciła mnie, zabierając mi zabawkę i wyłączyła urządzenie.
Westchnąłem cięzko i zakryłem twarz poduszką.
- Powinieneś się przewietrzyć. - podeszła do okna, odsłaniając zasłony i otwierając drzwi na balkon.
- Mhm - mruknąłem, kładąc się bokiem.
- Wyjdź na świeże powietrze. - zarządziła i wyszła z pokoju, mrucząc coś z dezaprobatą.
Sturlałem się leniwie z łóżka i podeszłem do wieży, wkładając następną płytę.
Zdjąłem przepoconą koszulkę, rzucając ją na kołdrę i wyszedłem na balkon. Oparłem ręce na barierce, a po moim ciele przeszedł przyjemny dreszcz przez ochładzające się powietrze.
Uśmiechnąłem się lekko na widok domu na przeciwko. Marzyłem tylko o tym, żeby znaleźć się już obok Calamity i czuć się tak właściwie. Rozanielony rozejrzałem się po okolicy, zastanawiając się czy nie zadzwonić do brunetki, kiedy moje spojrzenie przykuł balkon państwa Brooks. Wytężyłem wzrok, dostrzegając dwie postacie. Nie miałem na celu świadomego podglądania sąsiadów, mój wzrok sam lgnął w tamtą stronę.
Ujrzałem dziewczynę dociśniętą do ściany domu przez chłopaka, wyglądali na bardzo pochłoniętych badaniem swoich jam ustnych. Byłem pewny, że to Calum i Ally, w duchu śmiejąc się z wiecznie napalonego bruneta. Lecz kiedy przejeżdżający obok samochód rzucił światło na budynek, ścięło mnie z nóg.
Osunąłem się zszokowany na zimne płytki, a moje serce popękało na milion małych kawałeczków.
a/n: pisanie mi już chyba nie idzie, nie mam czasu ani chęci, ale dokończę to, co zaczęłam
chamska reklama: możecie follownąć mnie na:
twitterze➡cliffordolary tumblrze➡fookwmejanos.tumblr.com
CZYTASZ
not fair afi//zawieszone
Fanfictionteraz wszystko, co robię, to siedzenie i liczenie mil od ciebie do mnie written by irwinearly