Otrząsnęłam się z tymczasowego letargu dopiero, kiedy mama wparowała do mojego pokoju, burcząc pod nosem nieprzyjemne epitety o moim słuchu i prawdopodobnie lenistwie. Nawoływała mnie kilka razy, lecz byłam zbyt zajęta wgapianiem się w ścianę i wsłuchiwaniem w ciche dźwięki piosenki, znajdującej się na składance, która wzięła się w mojej jaskini znikąd. Nigdy nie nagrywałam tego typu rzeczy, aczkolwiek ktoś ewidentnie trafił w mój gust.
- Taksówka już jest. - oznajmiła rodzicielka. Zerwałam się z miejsca i rozejrzałam po pokoju sprawdzając czy, aby na pewno o niczym nie zapomniałam. W pewnym momencie mój wzrok natrafił na średniej wielkości brązową, futrzastą kuleczkę zajmującą miejsce na moim łóżku. Rzuciłam się w kierunku pluszaka i energicznym ruchem włożyłam pod pachę.
- Prawie bym o tobie zapomniała, Stiles. - westchnęłam lekko i ciągnąc za sobą przeładowaną walizkę, wyszłam przed dom. Przywitałam się z miłym taksówkarzem, który odebrał ode mnie bagaż i zapakował go do samochodu. Wsiadłam do wozu i obserwowałam jak moja mama siłuje się z zamkiem w drzwiach. Kilka razy pęk kluczy wypadał jej z rąk albo któryś nie chciał wejść do zamka. Wydawała się być czymś niezwykle poddenerwowana. Mieliśmy wakacje, powinna być w pełni wypoczęta i zrelaksowana. Najwidoczniej nigdy nie będę w stanie rozgryźć własnej matki.
- Twoja mama zawsze taka jest? - podskoczyłam lekko, kiedy usłyszałam głęboki głos mężczyzny, siedzącego za kierownicą.
- Jaka? - zmarszczyłam lekko brwi.
- Roztrzęsiona. - sprecyzował.
- Och. - mruknęłam - Nie. Nie wydaje mi się.
- Cóż, wygląda na taką. - nie odpowiedziałam więcej, ponieważ do samochodu weszła kobieta, o której przed chwilą była mowa i uśmiechnęła się lekko.
- Proszę ruszać. - zwróciła się do kierowcy, a ten kiwnął lekko głową i odpalił silnik. Droga na lotnisko minęła nam dosyć szybko i spokojnie, ponieważ los postanowił nam sprzyjać i obyło się bez większych korków. Mama podała mężczyźnie odpowiednią kwotę pieniędzy i podziękowała za podróż, która minęła w miłej atmosferze. Taksówkarz pomógł nam wyjąć walizki z bagażnika po czym wsiadł do auta.
- Miłego lotu! - krzyknął zza uchylonej szyby. Uśmiechnęłam się do niego szeroko i kiwnęłam głową w geście podziękowania. Taksówkarz odjechał, a my odwróciliśmy się na pięcie i pomaszerowałyśmy w kierunku bramek. Odprawa przebiegła sprawnie i po chwili siedziałyśmy wygodnie w fotelach samolotowych. Nałożyłam słuchawki na uszy i włączyłam ulubioną playlistę. Odwróciłam głowę w kierunku okna i podziwiałam piękno krajobrazów, a moje powieki zaczęły robić się coraz cięższe. W końcu poddałam się i zamknęłam oczy, oddając się krainie Morfeusza.
~o~
Ze snu obudził mnie mocno przesłodzony głos stewardessy, który poinformował mnie o zapięciu pasów, ponieważ samolot przygotowywał się do lądowania. Wykonałam polecenie i rozejrzałam się za moją rodzicielką. Siedziała dwa rzędy za mną, kurczowo zaciskając palce na podłokietnikach. Ewidentnie nie znosiła dobrze lotów samolotem. Nie przypominałam sobie, żeby kiedykolwiek mi o tym wspominała. Samolot wylądował bez większych komplikacji i po chwili ta sama kobieta, która przerwała mój sen, wyprowadziła nas z pokładu. Niemal od razu w oczy rzucił mi się wujek, nonszalancko opierający się o swój samochód. Cały Phil. Na siłe próbował wyglądać na czasie. Uśmiechnęłam się najszerzej jak potrafiłam i rzuciłam się w stronę krewnego.
- Wujku! - krzyknęłam, wieszając się mu na szyi. Mężczyzna odwzajemnił uścisk i zaśmiał się melodyjnie.
- Cześć, Cali. - powiedział wesoło.
- Wymłodniałeś. - pochwaliłam go wiedząc, że lubi tego typu komentarze.
- No wiesz. - rzucił - Staram się. - wypiął dumnie pierś do przodu. W tym samym momencie do naszego towarzystwa dołączyła moja rodzicielka. Była blada, a na jej czole mogłam dostrzec kropelki potu.
- Cześć, Phil. - powiedziała, wymuszając uśmiech.
- Anna, hej. - uśmiechnął się szeroko, całując ją w policzek.
- Możemy już jechać? - zapytała cicho - Jestem wykończona.
- Wszystko dobrze? Nie wyglądasz najlepiej. - odparł wujek.
- Muszę po prostu odpocząć. - mruknęła.
Phil kiwnął lekko głową i poprowadził ją do auta. Zabrałam od rodzicielki walizkę i zapakowałam ją wraz z moją do bagażnika. Obeszłam pojazd i otworzyłam drzwi od strony pasażera. Wsiadłam i zapięłam pas bezpieczeństwa, wskazując wujkowi, że może już jechać. Mężczyzna uśmiechnął się i włączył do ruchu. Odwróciłam się za siebie, aby sprawdzić stan mojej mamy. Kobieta opierała głowę o zagłówek i zaciskała mocno powieki. Naprawdę zaczęłam się martwić. Powinna poczuć się lepiej już jakiś czas temu. Westchnęłam ciężko i powróciłam wzrokiem przed siebie. Jechaliśmy jeszcze kilka minut w ciszy, a po chwili wujek skręcił w przyjaźnie wyglądająco uliczkę i oznajmił, że jesteśmy na miejscu. Zaparkował pod domem, a ja od razu ujrzałam bujną czuprynę Ally, opalającej się na balkonie. Na jej nosie spoczywały czarne okulary, a twarz wyciągnęła ku słońcu. Podskoczyłam podekscytowana w fotelu.
- Wystraszmy ją, czy coś. - wujek klasnął w dłonie. Czasami zastanawiam się czy on, aby na pewno ma te swoje 40 lat. Wyskoczyłam prędko z samochodu i trzasnęłam głośno drzwiami, ale kiedy odwróciłam się z powrotem w stronę domu, dziewczyny nigdzie nie było. Zmarszczyłam zdezorientowana brwi i zajęłam się wyjmowaniem walizki z bagażnika.
- Cali! - moje uszy zarejestrowały niesamowicie głośny wrzask, który na pewno usłyszał każdy mieszkaniec ulicy. Rozejrzałam się wokoło, w drzwiach domu dostrzegając Ally z szeroko otwartymi ustami. Uśmiechnęłam się, a dziewczyna puściła się biegiem w moją stronę. Po kilku sekundach poczułam jej mocny uścisk, który szybko odwzajemniłam.
- Niespodzianka. - szepnęłam dziewczynie do ucha.
- Calamity Murphy - Ally nadal mówiła nienaturalnie głośno - Czy ty chcesz doprowadzić mnie do zawału?! Tak się cieszę, że tu jesteś!
- Ja też się cieszę, Ally. - przytuliłam ją do siebie jeszcze mocniej - Strasznie tęskniłam.
Trwaliśmy w uścisku jeszcze kilka minut, dopóki nie przerwało nam ciche chrząknięcie. Oderwałam się od kuzynki i rozejrzałam. Wujka i mamy nie było, więc pewnie weszli już do domu, lecz moją uwagę przykuł ktoś inny. Kilka metrów przede mną stał wysoki chłopak, patrzący na mnie z czystym zaskoczeniem wymalowanym na twarzy. Moje usta otworzyły się mimowolnie, a w oczach zamajaczyły łzy. To się nie dzieje naprawdę.

CZYTASZ
not fair afi//zawieszone
Fanfictionteraz wszystko, co robię, to siedzenie i liczenie mil od ciebie do mnie written by irwinearly