CLOUDS

176 15 0
                                    

Komplikacje pojawiają się zawsze. Janek mógł się spodziewać, że idealne popołudnie może zamienić się w prawdziwy koszmar. Jego mama wychodząc na nocną zmianę, krzyknęła tylko, że wróci o ósmej, mają bawić się dobrze i, że chyba mają gościa. Nagle w drzwiach twierdzy Janka pojawiła się Magda.

- No proszę, a kto to się za nami stęsknił? Nie mieliśmy przypadkiem spotkać się dopiero za tydzień? - szczerzył się Remek, który w ubraniach Janka prezentował się jeszcze seksowniej, niż zazwyczaj.

- Skoro Wam przeszkadzam, to w każdej chwili mogę wrócić do domu i znów spędzić całą noc pogrążając się w rozpaczy.

- Czyli śpisz z nami? - podniósł pytająco brew Remek.

- Między Wami byłoby w sam raz. - zaśmiała się.

Spędzili ze sobą najpiękniejsze godziny ich dotychczasowego życia. Śmiali się do bólu i w końcu mogli powiedzieć, że są szczęśliwi, bo byli razem.

Za oknem panował ponury mrok, ludzie już dawno pogasili światła a ulicę Wiktoriańską spowiła mgła. Łzy radości i ciepło bijące z ich rozpromienionych twarzy przerwał huk wywarzanych drzwi. Magda i Janek totalnie spanikowani i przerażeni odruchowo chwycili się za ręce, Remek zignorował to, choć serce zamarło mu na kilka chwil, i kazał zostać im w pokoju. Zszedł na dół. Słychać było tylko trzask rozbijanego szkła i krzyk. Janek próbował związać koniec z końcem. Ruchem dłoni pokazał Magdzie, że ma być cicho. Choć sam się bał, wyszedł z pokoju i wychylił się na schody. Ujrzał zamaskowanych ludzi w kapturach, którzy zakleili usta przyjaciela taśmą a ręce z tyłu związali szorstkim sznurem. Był tak sparaliżowany strachem, że nawet nie poczuł Magdy stojącej tuż za nim. Chciała już zbiec na dół, jednak Janek, który zobaczył ostatni gest przyjaciela, wiedział, że musi ją powstrzymać, chwycił ją jedną ręką za brzuch a drugą zakrył usta. Dopiero, gdy wszyscy opuścili dom, poluzował uścisk i dał jej oddychać. Spanikowana Magda przywaliła mu pięścią w twarz, po czym wtuliła się w niego, wręcz sięgając duszy, a do oczu napłynęły jej łzy. Stali tak nie licząc czasu, aż w końcu Janek wziął ją na ręce i zaniósł do łóżka, trzymał za dłoń i uspokajał, zapewniał, że wszystko będzie dobrze choć sam w to nie wierzył.

Zadzwonił na policję. Przyjechali po dziesięciu minutach i jak się okazało, wiedzieli, kto zostawił te ślady. W sercu Janka wyrósł mały korzeń nadziei.


NO CONTROL | JDabrowsky, reZi FFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz