~2~

1.1K 137 6
                                    

        ~ trzy dni później~

Dalej nie mogę uwierzyć w to co się stało. Jakim cudem?
Jestem cholernie szczęśliwa.  Sue jest naprawdę wspaniała... Zastępuje mi matkę, którą dawno temu utraciłam. Ta kobieta jest naprawdę oazą spokoju.
Wpadłam na pewien pomysł... Bo w końcu jestem człowiekiem no i przydałaby mi się kasa. Co prawda ciocia zostawiła mi dużo pieniędzy, lecz wszystkie moje dokumenty zostały w domu razem z watahą Aspera.
Eh... Asper.. Szkoda, że to wszystko tak się potoczyło. Życie jest cholernie nie sprawiedliwe.   Owszem mogłam mu wybaczyć, ale nie mogłabym z nim żyć.   Ciekawe co tam u nich słychać... Może wpadnę do nich z mała wizytą...

Dowiedziałam się wszystkich potrzebnych informacji. Takich jak gdzie się znajdują i w ,którym kierunku mam wyruszyć. Została jeszcze sprawa czym ja się tam dostanę. Oczywiście mogłabym to zrobić na czterech łapach ale boję się, że znowu zostanę w wilczej skórze.
Sue poinformowała mnie, że nie daleko jest wypożyczalnia aut i motorów.
Wyruszyłam z samego rana. Po drodze widziałam dom na sprzedaż, który znajdował się na obrzeżach lasu. Drewniany dwupiętrowy piękny dom.
Po godzinę marszu dotarłam do celu. Załatwiłam potrzebne sprawy i wypożyczyłam auto. Wsiadłam do białego Jeepa i ruszyłam w drogę.  Coś czuję, że moje nogi poniosły mnie bardzo daleko.
Po wyczerpujących sześciu godzinach jazdy dotarłam na miejsce. Stoję przed moim starym niegdyś domem i podziwiam jego wielkość. Czas zmierzyć się z przeszłością... Zadzwoniłam dzwonkiem i czekałam.  Po chwili drzwi się otworzyły, a w nich jak na złość stanął Asper.  Chłopak dalej był tak samo przystojny i uroczy. Ale coś mnie od niego stanowczo odpychało.
- Hej... Ja tylko po moje rzeczy... - Powiedziałam i opuściłam głowę.
- Boże... To naprawdę ty?- Zapytał Asper nie wierząc własnym oczom.
- No chyba ta...- Odpowiedziałam niepewnie.
- Wejdź oczywiście w końcu to twój dom...- Powiedział Asper robiąc mi miejsce na przejście.
Musiałam mu to wszystko wytłumaczyć. W końcu zniknęłam bez śladu...
Usiadłam w salonie na kanapie. Asper usiadł naprzeciwko. Zapatrzony był we mnie jak w obrazek co mnie bardzo irytowało. Opowiedziałam mu cała moją historię zaczynając od ucieczki z domu do  przemiany w człowieka .. kończąc zdanie... zaczynam wszystko od początku.  Chłopak zrobił smutną minę po czym powiedział, że rozumie.
- Gdzie wataha ?- Zapytałam przerywając tą chorą sytuację.
- W szpitalu..
- Hyh?
- Flos urodziła wczoraj córkę.- Powiedział Asper, a na jego twarzy wystąpił szeroki uśmiech.
- To fantastyczne...
Bo wiesz.. Jak wcześniej powiedziałam przyjechałam tu po swoje rzeczy. Dom zostaję do waszej dyspozycji. A co do pieniędzy...- Nie dokończyłam  bo mi przerwano...
- Nie musisz... Już jest wszystko ok. Dzięki za dach nad głową.  I szkoda, że tak się skończyło, a nie inaczej...- Powiedział Asper i zrobił smutną  minę.  Nie chcąc dłużej o tym gadać wstałam i skierowałam się do swojego pokoju. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka szybko je za sobą zamykając.  Wszystko było tak jak zapamiętałam. Na półkach zalegał kurz co mówiło, że nikt tu nie wchodził ani nie sprzątał. Ucieszyło mnie to ogromnie. W końcu nikt nie grzebał w moich rzeczach. Spakowałam ciuchy, dokumenty, kosmetyki... Wszystko co było mi potrzebne. Po godzinie moje rzeczy były spakowane do auta. Usiadłam na ganku. Chciałam zapamiętać to miejsce... A może chciałam skończyć z tym raz na zawsze... Gdy wychodziłam z domu Sue zapytała mnie czy wrócę.  Zrobiło mi się przykro i zarazem wesoło.  Przykro z tego powodu, że będę musiała się pożegnać z przeszłością.  A wesoło dlatego, że zaczynam od nowa i mam przy sobie osobę godną zaufania, której jestem dozgonnie wdzięczna. Wzięłam jeden głęboki wdech i wstałam. Podeszłam do auta i otworzyłam drzwi.  Spojrzałam w stronę gdzie stał Asper.  Dalej wpatrywał się we mnie tęsknym wzrokiem.  Lecz na mnie to wcale nie robiło żadnego wrażenia.  Kiwnęłam głową i powiedziałam ciche cześć. Wsiadłam do auta, odpaliłam je i odjechałam zostawiając za sobą wszystkie wspomnienia dotyczące tego domu i tych ludzi.
Po drodze załatwiłam jeszcze parę dodatkowych spraw dotyczących  zakupu domu na skraju lasu i kupnem auta . Dopiero o godzinie 23 wróciłam do domu Sue.  Kobieta czekała na mnie w kuchni pijąc herbatę i przeglądając jakaś starą gazetę. Przywitałam się z nią  i usiadłam na krześle, które stało na przeciwko jej.
- Kupiłam dom... Jest nie daleko stąd...- Powiedziałam i uśmiechnęłam się wesoło. 
Kobieta uśmiechnęła się lecz widziałam, że coś ją męczy.
- Coś nie tak ?- Zapytałam Sue i złapałam ją za rękę.
- Nie nic...
- Myślałam, że ucieszysz się z nowego domu.  Będziemy miały więcej miejsca. W końcu należy ci się coś od życia.
- Jak to ?- Zapytała zdziwiona.
- Myślałaś, że zostawię cię po tym wszystkim tu samą... Jutro zaczynamy przeprowadzkę i to bez dyskusji!- Mówiłam  zadowolona. 
Kobieta uśmiechnęła się i przyciągnęła mnie do siebie.  Obdarzyła mnie matczynym uczuciem, którego tak dawno nie doświadczyłam.... Jutro zacznę wszystko od początku!

________________________________
Witam ;* I oto takim sposobem pojawia się drugi rozdział.  ;)

Carmen new wolf story  cz.2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz