~6~

1.1K 133 13
                                    

Wataha odprowadziła mnie do domu. Po czym żegnaliśmy się może z dobre pół godziny.
Usiadłam na stołku barowym i jadłam płatki z jogurtem. Jest godzina 2:34.
Ekstra.. Ciekawe co Sue robiła.. Gdy skończyłam jeść płatki poszłam sprawdzić co  u niej. Weszłam po cichu do jej pokoju i podeszłam do łóżka. 
Spała jak niemowlę. Pocałowałam ją w czoło i wyszłam. Weszłam na górę wzięłam rzeczy z szafy i poszłam się wykąpać.  Wyciągnęłam telefon z kieszeni i zobaczyłam że mam wiadomość.

Od nieznany:
Hej co tam ?
Matt XD

Zapisałam sobie jego numer i odpisałam.

Do Matt :
Nic idę się kapać i spać ;)

Od Matt:
Masz okno w łazience?  ^·^

Do Matt:
Jesteś głupi XD Dobranoc..

Od Matt:
Dobranoc ;)

Obudził mnie dźwięk mojego dzwonka w telefonie. Spojrzałam na wyswietlacz Daniell.
- Halo..- Powiedziałam ledwo żywa.
- Ubieraj się jedziemy do miasta !- Usłyszałem pełen energii głos dziewczyny.
- Gdzie?  Co ? Jak ?- Pytałam zaskoczona.
- Naprawdę masz kiepską pamięć.
- Aaa.. Faktycznie. Już wstaję.  Przyjdę po was.
- Okk. To do zobaczenia paa..- Powiedziała zadowolona Daniell i rozłączyła się. 

Wstałam z łóżka i podreptałam do łazienki.  Ogarnęłam się, ubrałam i zeszłam na dół.  Oczywiście Sue czekała na mnie z pysznymi tostami. Przywitałam się z nią, dałam jej buziaka w policzek wpakowałam jednego tosta do buzi, a drugiego owinęłam w serwetkę. Zabrałam kluczyki do auta i powiedziałam Sue, że wrócę na obiad. Wybiegłam z domu i wsiadłam do auta. Rafael wczoraj wytłumaczył mi jak mam dotrzeć do ich domu. I bez większego problemu dotarłam...   Wyszłam z auta ujrzałam śliczny dwupiętrowy, wielki dom. Z piękna werandą i bujanym fotelem. Podeszłam do drzwi i zapukałam.  Drzwi otworzył mi Matt, który od razu dostał lekko pod żebra za to pytanie z oknem w łazience. Chłopak zaprowadził mnie do wielkiego salonu gdzie było czysto i schludnie.
- Ładny dom. - Stwierdziłam i usiadłam na jednej z kremowych sof.
Do moich uszu dotarła bardzo nieprzyjemna kłótnia.
- Nigdzie nie pójdziecie z tą nędzną gnidą!
- Pójdziemy nie jesteś naszą alfą! - Słyszałam zapłakany głos Irene.
- Zamknij pysk i do pokoju! - krzyczała Clara. Wstałam z sofy, a Matt podążał za mną zdziwionym wzrokiem.
- Chyba nie chcesz tam iść? - Zapytał .
- Oczywiście, że chcę... - Powiedziałam i skierowałam się na górę.
Gdy weszłam ujrzałam przykry widok. Clara stała i śmiała się  z zapłakanych dziewczyn. Nie mogłam na to dłużej patrzyć podeszłam bliżej i powiedziałam pewnie i bez cienia strachu.
- Zbierajcie się idziemy na zakupy.
Dziewczyny podniosły głowę i uśmiechnęły się.
- Ty.. W moim domu rozkazujesz!.- Krzyknęła Clara i spojrzała na mnie zawistnym wzrokiem.
- Jak dobrze wiem to nie twój dom.. I w ogóle kto ci pozwolił obrażać i bić innych!- Także podniosłam głos.
Czułam się pewnie. I wiedziałam, że choćby rzuciła się na mnie tu i teraz to nie miałaby ze mną szans!

- Wypierdalaj z tego domu, a one nigdzie nie idą.- Krzyczała fioletowa ze złości Clara. Zmieniła się w czarnego wilka i warczała na mnie. Poszłam w ślad za nią i także stałam na czterech łapach.  Bez problemu patrzyłam na nią z góry.  Byłam większa i silniejsza. Słyszałam ciche wow.. Gdzieś z tyłu. Czułam  miłe uczucie, które rozpierało mnie od środka . Moja wilczyca obudziła się i zaczęła warczeć.  Clara kłapała pyskiem na lewo i prawo.  W końcu dziewczyna rzuciła się na mnie zatapiając zęby w mojej nodze. Uderzyłam ja łapą w pysk z taką siła, że wleciała w ścianę. Zaczęła cicho skamlać.  Podeszłam do niej pewnym krokiem i popatrzyłam się jej w oczy. Zawarczałam i Zmieniłam się w człowieka.  Otrzepałam ciuchy i odwróciłam się do dziewczyn. Ich min wyrażały zdziwienie.
Odwróciłam się w drugą stronę i ujrzałam Christiana, Louisa, Rafaela i Matta , mieli podobne miny do dziewczyn.
- Zbieramy się dziewczyny idziemy na zakupy!.- Powiedziałam.  Wyminęłam chłopaków, zeszłam  na dół i wyszłam na dwór. Wyciągnęłam paczkę papierosów z auta i odpaliłam jednego. Usiadłam na masce samochodu i delektowałam się świństwem, które nic nie daje...
Po chwili z domu wyszedł  Christian i spojrzał na mnie niepewnym wzrokiem.  Zaciągnęłam się a po chwili wypuściłam  dym z moich płuc.
- Palisz?- Zapytał podchodząc do samochodu.
- Nie...
- Przecież widzę.- Powiedział alfa.
Zgasiłam papierosa i wyrzuciłam .
- Nie pale... Musiałam odreagować...- Powiedziałam i zeskoczyłam z maski.
- Nie wystarczy, że rozwaliłaś mi ścianę w korytarzu?- Powiedział alfa lekko się uśmiechając.
- Przepraszam siła wyższa.  Wiesz, że nie stałoby się tak gdyby nie jej zachowanie. - Odpowiedziałam nie żałując tego co zrobiłam.
Bo w końcu nic złego się nie stało.  Stanęłam w obronie dziewczyn...

- Wiem.. Głupi byłem.  Słuchałem rodziców.  Oni nie wiedzą jaka jest naprawdę.  Właśnie się pakuje i mam nadzieję, że już więcej jej nie zobaczę.
Za to mam nadzieję, że znów zobaczę cię w ciele wilka. Masz takie niesamowite oczy...

Na szczęście tą dziwną sytuacje przerwały dziewczyny, które uradowane wyszły z domu. Christian podszedł do nich i przytulił, każdą po kolei.
Przyglądałam się tej sytuacji oparta o drzwi samochodu.
Christian przeprosił dziewczyny i obiecał, że taka sytuacja nigdy się nie powtórzy. Dalej nie słuchałam bo zauważyłam, że w moją stronę idzie Matt.
- Dzięki mała..- Powiedział i oparł się ręka o drzwi.
- Niby za co?- Zapytałam.
- Nie mogłem temu pustakowi przetłumaczyć, że tamta wariatka powinna jak najszybciej opuścić nasz dom...
- Fakt..
W tej chwili podeszły do nas dziewczyny wraz z alfą.
- Mam pomysł...-Powiedziała Irene.
- Zamieniam się w słuch.- Odparłam.
- Może weźmiemy ze sobą Judy?.
- Judy? -Zapytałam.
- No  młodszą siostrę Christiana..- Wytłumaczyła Daniell.
- To on ma siostrę?!
- Nie było okazji ci jej przedstawić...- Bronił się alfa.
- To mogłeś chociaż mnie o niej poinformować.. Powiedzieć, że taki ktoś istnieje.- Powiedziałam poirytowana..
- Dziwię się dlaczego Sue ci o niej nie wspomniała... Przecież bardzo dobrze zna moich rodziców...
Na mojej twarzy wystąpiło wielkie Ooo...(*0*)
- Sue ich zna ?- Zapytałam..
- No tak.- Odpowiedział alfa.
- Dobra wsiadamy do auta jedziemy po Judy i wybieramy się na zakupy. Gdzieś po drodze zahaczając o lody...- Powiedziałam i wsiadłam na miejsce kierowcy. Irene i Daniel usiadły z tyłu mojego czarnego Jeppa. Gdy chciałam już dojeżdżać do auta wskoczył alfa.
- A ty gdzie?
- Jadę z wami. Od razu pogadam z rodzicami o dotychczasowej  sprawie...
- No ok...
Włączyłam radio i ruszyłam kierowana przez Christiana. Po dziesięciu minutach jazdy byliśmy na miejscu. Zaparkowałam przed wielkim drewnianą bramą. Weszłam do środka i ujrzałam wiele małych drewnianych domów.
- Wow.. Ale ich tu dużo...- Powiedziałam nie mogąc uwierzyć.
- Wataha moich rodziców  liczy 62 osoby..- Odparł z dumą w głosie alfa.
Gdy poszliśmy do jednego z większych domów, alfa zapukał w drzwi. Po paru sekundach otworzyła nam drzwi starsza, bardzo ładna , niska o krótkich do ramion prostych włosach blondynka.
Rzuciła się na alfę mocno go przytulając.
Gdy go puściła zwróciła się do nas.
- Witajcie miło was widzieć moi kochani... A ciebie to jeszcze nie znam moja droga.. Jestem Rosalie, mama Christiana, a ty skarbie?- Zapytała kobieta łapiąc mnie za rękę.
- Jestem Carmen...- Powiedziałam niepewnie.
- Zapraszam wejdźcie do środka. - Mówiła zadowolona Rosalie.
Weszliśmy do wielkiego przytulnego salonu z pięknym kominkiem i wielkimi sofami. W salonie czekała na nas dziewczynka, która gdy od razu zobaczyła Christiana rzuciła mu się na szyję głośno się przy tym śmiejąc.
Gdy go puściła alfa złapał ją za rękę i przyprowadził ja do mnie.
- Jestem Carmen.- Podałam dłoń małej, kruchej dziewczynce o pięknych zielonych oczkach i czarnych długich włosach.
- Judy.- Powiedziała speszona dziewczynka.
Kucnęłam przed nią, a alfa zostawił nas same. Spojrzałam jej w oczy i uśmiechnęłam się.
- Masz może ochotę jechać na lody ze mną, Irene i Daniell?- Zapytałam.
- Tak.. Ale muszę zapytać mamy..
- Mamą się nie martw. Zaraz ją zapytam... Powiedziałam i wstałam.
Do pokoju wszedł wysoki starszy mężczyzna o takich samych oczach jak Christian.  Miały trochę mniej koloru ale dalej były niesamowicie piękne. Podszedł do mnie wziął moją dłoń i ucałował ją lekko. 
- Nazywam się Victor jestem ojcem Christiana i Judy. Miło mi cię poznać.  Dużo o tobie słyszałem samotny wilku...- Powiedział uśmiechając się przy tym.
-Carmen...- Odparłam..
-Czy mogłaby zabrać Judy do miasta na lody.- Zapytałam.
- Pewnie jeszcze pytasz..- Powiedziała uradowana Rosalie.
- To świetnie, dziękuję.
- Judy.. Idź się przebrać. Przynieś gumkę i szczotkę do włosów ...- Powiedział kobieta i usiadła na sofie.
- Carmen.. Pójdziesz ze mną...- Zapytała Judy łapiąc mnie za rękę.
- No pewnie już wstaje i idziemy...
- Mała przylepa... Jak już się przylepi to cię nie puści.- Powiedział ojciec Christiana i  Judy.
Słyszałam stłumione śmiechy i co chwilę gdzieś padało moje imię.
Judy zaprowadziła mnie do swojego pokoju. Miał kolor zielony. W rogu stało łóżku i szafka nocna. Na przeciwko wielka szafa z lustrem i biurko. Na ścianie od drzwi stały półki wypełnione zabawkami i książkami. 
- To w co się przebierasz?- Zapytałam i usiadłam na łóżku. Dziewczynka otworzyła szafkę i wyciągnęła z niej czarne leginsy i zieloną koszulkę. Wyciągnęłam jej jeszcze szarą bluzę bo kto wie może zrobić się zimno. Dziewczynka się ubrała, a ja zabrałem się za robienie jej kitka.  Gdy była gotowa wróciłyśmy do salonu. Pożegnałyśmy się z wszystkimi i w czwórkę ruszyłyśmy do miasta.

_______________________________
Proszę ,to dla tych co nie mogli sie doczekać ;** sorcia za błędy obiecuję,że poprawie ;)) MIŁEGO WIECZORKU !!

Carmen new wolf story  cz.2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz