~14~

973 109 6
                                    

Droga minęła mi w ekspresowym tempie. Wyszłam z auta i niezastanawiając sie dłużej podeszłam do dobrze znanych mi drzwi. Myślałam, że nie będę musiała tu wracać... A jednak myliłam się.- Pomyślałam po czym nabrałam powietrza w płuca, policzyłam do dziesięciu i
zapukałam do drzwi.
Po chwili w drzwiach stanęła dobrze mi znana blondynka.
- Carmen ?! O jeju to naprawdę ty!- Krzyczała Flos. Dziewczyna rzuciła mi się na szyje nie biorąc pod uwagę, że mnie dusi.
- Mi też ciebie miło widzieć.- Powiedziałam.
- Co tu robisz ?- Zapytała się i odsunęła ode mnie.
- No właśnie jest sprawa. Musicie mi pomóc. ..

Weszłam do dużego salonu gdzie siedziała wataha. Gdy mnie zobaczyli rzucili się na mnie. Najgorsze jest to, że zrobili to dosłownie!
Oczywiście prócz Aspera, który wpatrywał się we mnie z uśmiechem na ustach. Wstałam z podłogi i otrzepałam ciuchy. Postanowiłam w końcu się odezwać..

- Wiem że się nie odzywałam.. I bardzo tego żałuje, nie powinnam się od was odsuwać. W końcu to tylko sprawa między mną, a waszym alfą..- Powiedziałam spuszczając wzrok.
- Co cię zatem tu sprowadza.- Zapytał alfa i podszedł bliżej.
- Potrzebuje pomocy.. I to na zaraz...-

Po wytłumaczeniu całej sprawy, alfa chętnie się zgodził .
Nie mogę uwierzyć, że po mimo tak długiej nieobecności tutaj czuję się przy nich dobrze.
Ja , Asper, Atis, Mitis,Evi i Ofelia ruszyliśmy powoli w stronę mojego domu. Flos musiała zostać ze swoją małą dwuletnią córeczką. Pff.. Jako rozsądna alfa nawet nie pozwoliłabym jej jechać... Córka Atisa i Flos nazywa się Liz i jest mega słodka. W końcu urodę ma po mamusi.. A charakterek po tatusiu.. Felcor został aby opiekować się dziewczynami no i oczywiście żeby dotrzymać im towarzystwa.

Wieczorem byliśmy na miejscu. Widziałam jak wataha Christiana pakuje do wozów najpotrzebniejsze rzeczy .
Alfa stał na dworze i gadał z kimś przez telefon. Gdy auta podjechały odwrócił się . Wyszłam z wozu i zachęciłam Christiana by podszedł . Widziałam, że nie jest zadowolony ale cóż.
- Kto to ? Zapytał alfa zaciskając ręce w pięści
- Jestem Asper, a to moja watha.- Powiedział i wsakazał na czwórkę osób stających za nim.
Christian wyprostował się podał alfie dłoń po czym przywitał się z jego watahą. Wszyscy zostali sobie przedstawieni. Zaprosiliśmy ich do domu, w końcu musimy omówić plan, a oni muszą się przespać.

Widziałam w oczach Christiana, że nie jest zadowolony. Jest wręcz wściekły i musi uważać aby czasami nie wykipieć. Nie wiem czy chodzi o to, że to mój były. . czy o to, że się go nie słucham. Nie myślałam, że już na samym początku będą aż taki zgrzyty między nami.

Wszyscy siedzieli w salonie. Christian próbował wytłumaczyć im o co chodzi..
Wataha Aspera najwidoczniej polubiła watahę Christiana bo gadali i śmiali zjadając przy tym zrobione przez Irene ciastka czekoladowe..
- Możesz jeszcze raz dokładniej nam to opowiedzieć.- Zirytował się Asper.
- A czego znowu nie rozumiesz ?!- Zapytał wkurzony już Christian.
Zauważyłam, że atmosfera zrobiła się gęstsza. Postanowiłam wyciągnąć Christiana na górę, a tamtym dać się przespać. Oczywiście większość z nich spoczęła na wielkiej sofie, fotelach i materacach. Musieli się jakoś zmieścić.
- Daniell, Irene.. Zróbcie im kolację. Pokażcie gdzie jest toaleta i dajcie im ręczniki, mają się czuć jak u siebie.- Powiedziałam i puściłam oczko do dziewczynom.

Podeszłam do alfy i chwyciłam go za rękę.
- A ty mój drogi pójdziesz ze mną...
Chłopak nie stawiał oporu, dał się leniwie ciągnąć na górę. Czułam tak bardzo wyraźne zgrubienie na ręce alfy. Kąciki moich ust podniosły się, a z gardła wydobył się cichy pomruk. Otworzyłam drzwi sypialni i weszłam do środka ciągnąć za sobą chłopaka. Puściłam jego dłoń po czym zamknęłam za sobą drzwi. Alfa nic nie mowił, lecz obserwował każdy mój ruch.
Wydawał się być zmęczony...
Usiadłam na łóżku i poklepałam miejsce obok siebie.
- Myślisz, że będzie wszystko dobrze?- Zapytał Christian.
- Yy..co ?- Zapytałam nie rozumiejąc.
- Co co! Po co tu go ściągnęłaś! Po co tam pojechałaś! Przecież wiadome jest że nawet Oni- Zrobił cudzysłów w powietrzu.-nie dadzą sobie z nimi rady..
- Ja chociaż szukam jakiś rozwiązań... Nie uciekam.
- Te dwa lata wywietrzyły twój mózg do cna.. Szkoda, że nic w nim nie zostawiły.- Powiedział alfa i usiadł pod ścianą.

Wiedziałam, że w tej chwili muszę opuścić ten pokój. Wstałam i wybiegłam zostawiając go samego. Słyszałam hałas w kuchni wiec postanowiłam wyjść na dwór. Wzięłam kluczyki z szafki i nałożyłam swoje czarne conversy. Wyciągnęłam parę banknotów z portfela i wyszłam z domu. Szybko zapakowałam się do auta i z piskiem opon wyjechałam z pod domu.

~Christian~

To chyba było za mocne... Czuję, że jest bardzo zdenerwowana.. Ale jak ona może być tak głupia! Przecież nie damy sobie z nimi rady. Jeszcze ten Asper.. Dupek gapi się na nią i bezczelnie uśmiecha.
Nagle usłyszałem pisk opon. Wstałem z podłogi i ujrzałem odjeżdżające auto Carmen...
Jutro ją przeproszę, teraz sam muszę ochłonąć.

~Carmen~

- Jeszcze raz to samo.- Powiedziałam uśmiechając się do przystojnego barmana.
Odwróciłam się w stronę tańczącego tłumu. Wszędzie seksowne dziewczyny, napaleni faceci i alkohol lejący się litrami.
- Proszę. - Powiedział barman przysuwając bliżej mojego drinka.
My wilki nie upijamy się szybko. Potrzebujemy dużo więcej niż zwykły człowiek.
Jest to mój 10 drink. Lekko kręci mi się w głowie, a to co dzisiaj się przytrafiło poszło w niepamięć. Dokończyłam resztę drinka i zapłaciłam. Wyszłam z klubu lekko zataczając się na prawo. Od razu uderzyło we mnie zimne i czyste powietrze. Bez żadnej woni alkoholu ani bez zapachu spoconych ciał.
Ta... tego potrzebowałam, alkoholu i trochę zimnego powietrza.
Skierowałam się w stronę auta zataczając się delikatnie po raz drugi. Uf..

- Ej ty panienko!- Krzyknął ktoś za mną.
Odwróciłam się i ujrzałam trzech napakowanych mięśniaków... Ty czekaj oni także byli przy barze...
Podeszli do mnie mierząc z góry do dołu.
- Czego!.- Warknęłam.
-Trochę grzeczniej.- Odpowiedział i szarpnął mnie za włosy. Poczułam jak wyrywa parę dobrych pasm zadając okropny ból.
- Spierdalaj !- Krzyknęłam ale po chwili dostałam z kolanka w brzuch i padłam na ziemię. Kurwa ! Za dużo alkoholu.
Słyszałam szybkie bicie serca jednego z nich. Śmiali się i szydzili. Podniosłam głowę do góry mierząc jednego z nich . Brzuch bolał niemiłosiernie.
Zamachnęłam się i jednym ruchem powaliłam jednego z nich na ziemię. Wkurwiłam się nie na żarty. Dość, że mój facet mnie obraża to jeszcze jakiś trzech typów prosi się o wpierdol.
Poczułam ostry ból przeszywający mój brzuch. Zauważyłam w reku jednego z nich scyzoryk. Musiałam się bronić. Byliśmy na tyłach klubu więc bez problemu mogłam się przemienić. Zrobiłam to tylko w połowie. Moje paznokcie były dłuższe i ostrzejsze. Czułam się zwinniejsza i silniejsza. W parę sekund pozbyłam się natrętnych dupków. Patrzyłam jak zwijając się z bólu klnąc pod nosem. Szybko pobiegłam do auta. Otworzyłam drzwi i wskoczyłam na miejsce kierowcy, po czym ruszyłam w stronę domu...

______________________________

Dziękuję wszystkim tym co śledzą los Carmen!! Jak myślicie dobrze zrobiła prosząc o pomoc Aspera?

I tak wiem... Rozdział nie jest najlepszy.. przepraszam !

Pozdrawiam ;*;*;*;*! Moje wilczki ❤

Carmen new wolf story  cz.2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz