'Harry...' ~ нαzzα

39 1 0
                                    

- Harry... - jęknęła ponownie. Byłoby to całkiem podniecające, gdyby nie fakt, że miała koszmar i nie mogłem jej obudzić od kilkunastu ładnych minut.

Zrezygnowany poszedłem do kuchni po szklankę wody, by parę minut później wylać ją na Harper. Zerwała się jak poparzona. Rozejrzała się chaotycznie po pokoju zatrzymując wzrok na mnie.

- Co do cholery? - powiedziała zachrypniętym głosem
- Um... Miałaś koszmar i... - zacząłem
- Taaa. To pamiętam, ale musiałeś mnie oblewać wodą?
- Inaczej się nie dało - mruknąłem wyczerpany. Stwierdzając, że jest koło 4 nad ranem, ziewnąłem głośno. Kiedy przetarłem oczy, wzrok zatrzymał się tam, gdzie zupełnie nie powinien. Biała, cienka bluzka dziewczyny była cała mokra, co tylko uwydatniało jej proporcjonalny biust.

- O co ci chodzi? - zapytała, po czym podążyła za moim wzrokiem - O kurwa. - mruknąła cicho i szybko zakryła się pościelą. - No i na co się gapisz kretynie? - warknęła speszona
- To nie moja wina... - machnąłem nieznacznie rękoma
- Oh, no przecież to ja wylałam na siebie szklankę wody - powiedziała sarkastycznie i spojrzała na mnie z politowaniem. - Zamiast tak siedzieć jak kołek, rusz się i daj mi jakąś suchą koszulkę. - poleciła, a raczej nakazała

Nigdy nie budź jej w nocy - będzie niemiła.

Wstałem bez słowa i wyjmując z szafy błękitny t-shirt, rzuciłem go w jej stronę. Umiejętnie przytrzymała kołdrę i zwinnie zmieniła bluzkę nie odsłaniając ani kawałeczka piersi. Lekko zawiedziony położyłem się obok niej. Kiedy rzuciła bluzkę w ciemny kąt pokoju i ułożyła się wygodnie, zmarszczyła brwi, jakby coś jej nie pasowało. Wyglądała przeuroczo.

- Harry... Wpierdalaj z mojego łóżka. Teraz. - powiedziała twardym tonem
- O nie. Jeżeli myślisz, że pójdę na kanapę, to się grubo mylisz. - powiedziałem
- Możesz równie dobrze iść do siebie. - zauważyła trafnie - Dlaczego w ogóle nie poszedłeś do swojego mieszkania?
- Chciałem być tutaj.- uśmiechnąłem się zadziornie na co wywrociła oczami.
- Uhh.. Nie ważne. -powiedziała odwracając się na bok, tyłem do mnie - Dobranoc Styles.
- Dobranoc Clifford. - powiedziałem jej stare nazwisko, na co lekko się spięła, ale nie odezwała się ani słowem.

Kiedy Harper smacznie spała i zmieniała pozycje w najdziwniejsze pozy, ja myślałem o niej. O jej ciele, o jej pasji.

Musi być niewiarygodnie rozciągnięta, skoro tańczy. - pomyślałem i wyobraziłem sobie sprośną noc u boku blondynki. Na samą myśl mój przyjaciel lekko stwardniał. Korzystając z okazji, że leżała w miarę prosto, wsunąłem dłoń pod jej bluzkę i zatrzymałem ją pod piersią. Ledwo zauważalnie wygięła biodra do góry.

- Styles... Co ty robisz? - mruknąła przez sen
- Nic takiego. Śpij dalej. - szepnąłem do jej ucha

Nie miałem zamiaru jej macać. Nie zrobiłbym nic bez jej zgody. Jednak ona cicho jęknęła i sunęła dłonią po moim udzie w górę. Przełknąłem głośno ślinę, kiedy dotknęła mojego przyrodzenia. Jej dłonie były takie drobniutkie, a wywoływały u mnie ogromne reakcje.

- Harry... -wyjęczała moje imię wtulając się w moją szyję.

Zaczęła delikatnie poruszać dłonią. Nie chciałem wierzyć, że robi to przez sen. Ale to chyba nazywa się snem na jawie. Byłem taki podniecony..., ale nie straciłem zdrowego rozsądku. Ująłem delikatnie jej rękę i zdjąłem ją z mojego nabrzmiałego członka. Ułożyłem ją na jej brzuchu. Mruknąła niezadowolona. Och, gdyby tylko wiedziała jak bardzo tego chciałem. Tylko nie w taki sposób.

Wstałem i poszedłem do łazienki by poradzić sobie z problemem. Po krótkim, zimnym prysznicu, wróciłem do jej sypialni. Jej ręka leżała tam, gdzie ja kilka minut temu. To było słodki. Pomyślałem, że niepotrzebnie już się kłaść. W sumie było już koło 9, postanowiłem zrobić jej śniadanie. Zrobiłem parówkowe ośmiorniczki. Było to w sumie dosyć infantylne, ale zabawne poniekąd. Smażąc dziecięcy przysmak, usłyszałem szmer w przedpokoju. Mimo tego, że dziś byłem przemiły do bólu, nie straciłem czujności na moment. Wziąłem nóż w rękę i zaczaiłem się za rogiem. Kiedy ktoś miał już wchodzić do środka, unieruchomiłem go i przyparłęm do ściany zakrywając usta.

Kiedy spostrzegłem przestraszone, czekoladowe tęczówki od razu się cofnąłem. Byliśmy tak blisko... Stała tam z zamglnym wzrokiem, była nieobecna. Przestraszona.

- Harp... Przepraszam, myślałem, że to...
-No kto? - szepnęła drżącym głosem przerywając mi
-... ktoś inny.
- Kto inny mógłby tu wejść, Harry?
- Sam nie wiem. - mruknąłem przecierając twarz dłońmi - Mam śniadanie - zmieniłem temat. - Wróć do łóżka, przyniosę.

Po tym zwróciła, a ja zerknąłem na jej nie okryte, długie nogi - mimo, że miała koszulkę do połowy ud.
Wróciłem do kuchni i postawiłem wszystko na tacę. Kiedy po cichu wszedłem do pokoju, leżała na brzuchu w spiętrzonej, jak piana, pościeli. Jej bluzka podwinęła się trochę i mogłem zauważyć jej blado różowe, koronkowe figi. Bezszelestnie postawiłem jedzenie na komodzie i podszedłem do niej. Zawisnąłem nad nią, a kiedy ona poczuła moją dłoń na jej smukłym biodrze, automatycznie odwróciła się na plecy. Miała rozszerzone źrenice i lekko nierówny oddech. Nasze nosy delikatnie się stykały, tak samo delikatnie przejechałem dłonią wzdłuż jej uda. Głośno przełknęła ślinę, a ja przymknąłem oczy zaciągając się jej zapachem. Bardzo lekko opadłem na jej dolne partie moimi biodrami, więc mogła poczuć moje podniecenie. Spuściła na chwilę wzrok, ale chwilę później wbiła go prosto w moje oczy. Uchyliłem lekko usta i zbliżyłem je do jej warg. Momentalnie spojrzała w stronę okna i zaraz z szokiem w oczach odwróciła się z powrotem.

- Harry...- tylko moje, cicho wyszeptane, imię zdołało uciec z jej malinowych ust, kiedy...

***

Tak, to tutaj się kończy dzisiejszy rozdział :)
Zostaw coś po sobie :))

Kocham,
Cliffoconda xx

Dangerous || Styles & HemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz