W nocy obudziłam się z krzykiem. Śniło mi się, że ten potwór przyszedł do nas i wymierzył każdemu kulkę pomiędzy oczy. Pot lał się ze mnie jak deszcz w trakcie burzy. Popatrzyłam na szefa. Na szczęście się nie obudził. Musi być bardzo zmęczony i mieć twardy sen.
Wierciłam się z boku na bok. Nie mogłam już tej nocy wcale spać. Jak udało mi się zmrużyć oczy to widziałam pobitego Drake. Czemu wtedy musiałam wejść na tą beznadziejną stronę internetową? ! Po cholerę mi to było.
Głowę schowałam pomiędzy nogi. Oddech powoli wracał do normalności. Teraz dopiero zobaczyłam i zdałam sobie sprawę z tego jaka brudna i zakurzona jestem.
Wolę swoje nudne życie. Takie jakie było przed tym całym bagnem. Przez malutkie okienko zaczęły wpadać promienie słońca.Tam gdzie nikt cię nie zna, lecz jest jedna osoba, która krąży w tym miejscu. Gdzie jeden raz w roku przynosisz podarunek. Nie widzisz jej, ona ciebie tak. Ostatnio zaniedbałaś go i nie byłaś w tym miejscu kilka lat. Masz tam być za 2 dni o północy.
Jeśli jutro nie będę w tym miejscu Justin nawet może stracić życie, a tego sobie nie wybaczę. Ale ja nie wiem co to jest! Nic mi nie przychodzi do głowy.
Przesiedziałam tak skulona kilka godzin.
Usłyszałam czyjeś pomruki. Popatrzyłam na szefa. Coraz to bardziej zaczął się szarpać, a na jego twarzy widniał strach. Powoli wstałam i skierowałam się w jego stronę.
- Drake- wyszeptałam stawiając kolejne kroki.
- Drake- powiedziałam nieco głośniej. Nadal zero reakcji. Będąc tuż przy nim dotknęłam jego ramienia i kucnęłam. Ten zaczął krzyczeć jeszcze głośniej. Na jego szyi wyskoczyła żyła. Straszne martwiłam się o niego.
- Drake- zaczęłam nim delikatnie szarpać. Uważałam, by nie wyrządzić mu jeszcze większej krzywdy.
- Drake- wydarłam się przerażona. Ten od razu otworzył oczy. Widziałam w nich strach. W swoje dłonie ujęłam jego twarz.
- koszmar???- zapytałam uspokajająco. Chaotycznie pokiwał głową.
- shhh. To tylko sen. Mi też się śniło coś strasznego wiesz? A mianowicie ten psychol. Ale tu jesteśmy bezpieczni- po moim policzku zaczęły spływać łzy. Nie obchodziło mnie jak to beznadziejnie brzmi. Chciałam oszukać nas, że tu nam nic się nie stanie.
- chcesz pić? A może coś zjeść? - bardzo dobrze wiedziałam na co się piszę. Wytarłam oczy i wzięłam kilka głębszych oddechów. Jest chyba około trzynastej i na pewno jest głodny. Od razu gwałtownie pokręcił głową na nie. Swoje ręce wzięłam z jego policzków i odwiązałam szmatke, którą miał na ustach. Szef zaczął się szamotać, lecz ja to zlekceważyłam.
- co ty robisz? !- wykrzyczał przestraszony. Jego głos jest okropny, cały zachrypiały.
-shhh- zakryłam dłonią jego usta. - bądź ciszej, bo on tu gdzieś może być. Teraz uwolnię ci ręce i nogi. Tylko proszę cię. Nie wydawaj żadnego dźwięku. Wiem co robię i zaufaj mi- patrzyłam na niego błagalnie. Zabrałam się za słupy.
- nie rób tego. Coś ci się stanie. Nie możesz ryzykować- usłyszałam łamiący się głos tuż nad uchem. Jedną rękę już odwiązałam.
- wiem co robię, mówiłam ci to- odparłam.
- nie pozwalam na to- od razu zaprzestałam swoich czynności.
-że co proszę? - z żalem patrzyłam wprost w jego oczy.
- to za duże ryzyko. On w każdej chwili może tu przyjść- próbował mnie przekonać. Zastanowiłam się kilka minut nad podjęciem decyzji.
- dobrze- w końcu wysapałam. Drake wypuścił głośno powietrze, jakby spadł mu kamień z serca.
- ale- nie dałam mu nic powiedzieć- usta będziesz miał odkneblowane i zjesz jakąś puszkę. Mam tu śledzie i takie tam. To jest mój warunek. A i ręce będziesz miał rozwiązane. - wstałam i wyprostowałam się. Patrzył się na mnie niepewnie, lecz zrezygnowany burknął coś pod nosem.
- dobrze, że się rozumiemy- skierowałam się do kąta. Zaczęłam tupać nogą i skakać. Te czynności wykonywałam na przemian.
- co ty robisz?- usłyszałam zdziwienie szefa.
- zaraz... zobaczysz- schyliłam się i puknęłam w deskę, która poleciała do dołu ukazując wielki schowek.
- tadaaa- odwróciłam się do Drake. Na jego twarzy malował się szok co mnie bardzo zafascynowało. Bez słowa wskoczyłam do dziury. Kilka miesięcy temu gdy mówili, że ma być koniec świata postanowiłam zrobić sobie schron i oto on. Wkładałam tam codziennie jedzenie, picie oraz jakieś ciuchy.
Zaczęłam się dusić. Kurz tu był nie miłosierny.
- wszystko w porządku? -słyszałam krzyk.
- tak. Bądź cicho- odkrzyknęłam. Tylko tego mi brakowało, by ktoś go usłyszał i się dowiedział, że jest rozwiązany.
Pociągnęłam za sznureczek, który wisiał na suficie i od razu zrobiło się jaśniej. Nie mogąc wytrzymać, nos zakryłam swoją bluzką, przez co było mi widać pół brzucha.
-gdzie to mamy- wyszeptałam do siebie rozglądając się.
-o. Już wiem- poszłam przed siebie. Stanęłam przed średnią szafą. Otworzyłam ją. W środku znajdowały się butle z mlekiem, płatki kukurydziane, śledzie, o których wcześniej wspominałam, jakieś batony, słodycze i miski wraz z sztuczcami. Wzięłam mleko i płatki, miskę i łyżkę.
- co tu...- do moich uszu doszedł ryk.
- aaaaa! !!!!!!- usłyszałam przeraźliwy krzyk Drake i trzask drzwi. Szklana butelka wyleciała mi z dłoni rozbijając się.
- ratuj się Nicole!!! Szybko!!!! Nic mu nie powiem gdzie jesteś! - ponowny wrzask. Po czym tylko cisza. Łzy zaczęły napływać do oczu. Przecież ja zamknęłam drzwi na wszystkie zamki.
To żart. To po prostu żart....-------------------------------
Przepraszam, że tak długo nie było rozdziału, nie miałam internetu. Wybaczcie.
CZYTASZ
Niechciane sms'y
RandomTy: cześć, jestem Nicki a ty? Obcy: Witaj. Jestem twoim koszmarem skarbie. Ty: Śmieszne żarty wiesz? Obcy: Ale kochanie to nie żarty . Już wiem wszystko o tobie :) Może się niedługo spotkamy Collins? Ty: Skąd wiesz jak mam na nazwisko? O.o Obcy: W...