Nie sprawdzony
Powoli zaczęłam się wybudzać. Miałam koszmar. Śniło mi się, że ten psychol tu przyszedł i złamał mi palce.Gdy chciałam wstać, poczułam ogromny ból w prawej dłoni. Od razu krzyknęłam z przerażenia. Popatrzyłam na miejsce, które niemiłosiernie mnie paliło. Wtedy zrozumiałam... że to nie był sen. On na prawdę przyszedł i to zrobił. Do moich oczu napłynęły łzy. Te uczucie było nie do z niesienia. Po policzkach zaczęły płynąć stróżki słonej wody. Od razu w mojej głowie zapaliła się czerwona lampeczka. Drake! Uważając, na najprawdopodobniej złamane palce podniosłam się i podeszłam do chłopaka, który spał. Głowę skierowałam w stronę malutkiego okienka. Słońce dopiero wyłaniało się zza horyzontu. Zdrową dłonią przejechałam po jego rozciętym policzku. Mój dotyk był prawie nieodczuwalny, gdyż robiłam to najdelikatniej jak potrafiłam. Mimo to zobaczyłam jak Drake porusza się nie spokojnie. Od razu od niego odskoczyłam, nie chcąc by mnie zobaczył w takim stanie. Całą zapłakaną i brudną. Uważając, by nie zrobić żadnego hałasu, ruszyłam w stronę drzwi. Musiałam zabandażować sobie chorą rękę, gdyż inaczej nie dałabym rady funkcjonować.
Najciszej jak tylko umiałam otworzyłam jedyną barierę, która dzieliła nas od tego burdelu i na palcach ruszyłam do łazienki. Miałam nadzieję, że tego psychopaty tutaj nie ma. Bałagan był ten sam co wcześniej, nic się nie zmieniło. Będąc przy drzwiach zawahałam się. A co jeśli on tam jest i czeka na to tylko jak wejdę, po czym wyskoczy z nożem? Nie... To nie możliwe. Gdyby chciał już dawno, by mnie zabił. Dostaję paranoi.
Zdrową ręką otworzyłam drzwi i weszłam do łazienki.
Skierowałam się do szafki, z której po chwili wyjęłam dwa bandaże. Gdy się odwróciłam zamarłam. Odbicie w lustrze wcale nie przypominało tamtej dziewczyny, która była kilka miesięcy temu, lecz jej przeciwieństwo. Oczy podkrążone i całe czerwone od nie przespanych i niespokojnych nocy. Cera blada jak u kościotrupa, bardziej wystające obojczyki, włosy poczochrane, na policzku nadal widniał ślad po wczorajszym uderzeniu, a na dodatek jest cała brudna. Pokręciłam niedowierzając głową. Nie mogąc dalej patrzeć na swoje odbicie, usiadłam na wannie i zaczęłam bandażować złamane miejsce,co było nie lada wyczynem, gdyż reka nawet przy najmniejszym dotyku okropnie bolała. Po piętnastu minutach w końcu mi się udało, lecz nie odbyło się bez przekleństw. Nie chcąc tracić ani chwili na kąpiel, bojąc sie, że psychol znów postanowi nas "odwiedzić" szybko ruszyłam do piwnicy. Przez całą drogę odwracałam się za siebie. Miałam wrażenie, że ktoś tu jest. W końcu nie wytrzymałam i biegiem wparowałam do pomieszczenia zamykając drzwi na wszystkie spusty,nie zważając na dłoń. Byłam stu procentowo pewna, iż słyszałam czyjś stłumiony śmiech. Szybko oddychając zjechałam plecami po drzwiach. W ciągu tych kilku dni stałam się taka słaba.
- No, moja droga Nicki- jak się oddycha? Usłyszałam TEN głos. Nerwowo zaczęłam zaczęłam badać pomieszczenie wzrokiem. Nikogo nie zobaczyłam, prócz przerażonego Drake, który się obudził.
- Bardzo wczoraj mnie sprowokowałaś. Nie ładnie tak prowokować. Jak widać poszło to na moją korzyść- oczy szefa patrzyły w kąt pokoju, po czym popatrzyłam w tą stronę. Musiałam wytężyć wzrok, by coś zobaczyć, co mi się udało. Dostrzegam mały magnetofon. To ON musiał go zamontować gdy byłam w łazience i teraz nadaje przez niego.
- Pamiętaj, dziś o północy w TYM miejscu. Jeśli cie nie będzie, twój kochaś za to za płaci i już nigdy nie zobaczysz Justina, skarbie- po czym perfidnie się roześmiał.
- Daj mi kolejną wskazówkę, proszę- wyszeptałam załamana. Nie może przeze mnie umrzeć niewinna osoba. Nie pozwolę ma to. Zapadła grobowa cisza, było słychać tylko mój przyspieszony oddech. Godząc się, na brak odpowiedzi zamknęłam oczy, a po policzkach zaczęły spływać łzy.
- Twoje miasto rodzinne- usłyszałam zachrypiały głos. Wtedy coś we mnie pękło, a wszystkie emocje się skumulowały i wybuchłam niczym wulkan. Nie zważając na chorą dłoń, wstałam i podeszłam do magnetofonu.
- Zostaw mnie w spokoju, bawi cie niszczenie mojej psychiki?! Nie możesz oszczędzić niewinne osoby, które NIC nie mają z tym wspólnego? - zaczęłam krzyczeć, niczym wariatka. Ale nie obchodziło mnie to, za dużo emocji w sobie tłumiłam.
- Inaczej nie byłoby zabawy, skarbie.
-Nie.Nazywaj.Mnie.Tak.Nigdy.Więcej- wysyczałam i z impetem złapałam za urządzenie i z hukiem rzuciłam o ścianę. Krzyczałam, płakałam, wyłam i tak bez końca. Nie obchodziło mnie to, że cały ten cyrk widział Drake. To po prostu mnie przerosło. Tak, załamałam się psychicznie.--------------------------
Wybaczcie, że tak długo nie dodawałam rozdziału, ale zapomniałam hasła do wattpada. Tak, mądra ja, ale w końcu udało mi się jakoś je odzyskać.6 komentarzy+ 20 vote (gwiazdek)= next
CZYTASZ
Niechciane sms'y
RandomTy: cześć, jestem Nicki a ty? Obcy: Witaj. Jestem twoim koszmarem skarbie. Ty: Śmieszne żarty wiesz? Obcy: Ale kochanie to nie żarty . Już wiem wszystko o tobie :) Może się niedługo spotkamy Collins? Ty: Skąd wiesz jak mam na nazwisko? O.o Obcy: W...