Karteczka+powrót

952 69 8
                                    

Powoli zaczęłam otwierać oczy.  Jasność  przez chwilę mnie oślepiła. Od razu poczułam ogromny ból z tyłu głowy. Była owinięta bandażem. Wszystko mi się przypomniało.  Ten świr napadł mnie w kawiarni, pobił,  a następnie czymś mocno walnął w głowę,  tak że zemdlałam.   Gdy się przyzwyczaiłam, rozejrzałam się po pomieszczeniu.  Leżałam na jakimś twardym łóżku, w ręku  wbity miałam wenflon.  Nadal otumaniona nie wiedziałam jak się znalazłam  w szpitalu.
- o Panienka już wstała- do sali wszedł lekarz.
- jak się tu znalazłam? - spytałam prosto z mostu.
- pański szef zadzwonił po pogotowie. Zobaczył ciebie nieruchomo,  poplamiona krwią.  Zapomniał jakiś dokumentów i musiał wrócić do lokalu- nie wierzę.  Ten psychopata zostawił mnie tak o. Nie przejmując się tym iż mogę się wykrwawić.  Tego za wiele. Jak stąd wyjdę od razu pójdę na policje. 
- panienka musiała się walnąć głową o kant stolika i zemdleć- chciałam wybuchnąć śmiechem,  lecz się powstrzymałam.  Czyli on wszystko tak zrobił,  by była inna wersja wydarzeń.  Pięknie.
- mogę już wyjść? - spytałam.  Chce jak najszybciej zgłosić nękanie i pobicie.
- na razie musi pani zostać na obserwacji. Najszybciej zostaniesz wypisana dopiero jutro.  Na szczęście nic poważnego się nie stało. Ktoś chce się z panią spotkać.  Wpuścić go?- pokiwałam głową, co wywołał lekki ból. Ciekawi mnie kto to może być, przecież nie mam tu rodziny ani znajomych. Za drzwi wyłoniła się znana mi czupryna.

- hej mała- zamknął drzwi.

- hej szefie- uśmiechnęłam się.

- jak tam zdrowie? Od razu mówię, że dostaniesz tydzień wolnego. Tym się nie przejmuj- jaki troskliwy.

- już nieco lepiej. Dziękuję. Jesteś wspaniały- usiadł na krześle, obok łóżka.

- wyglądasz okropnie. Napuchnięta warga  i ten bandaż. Niczym z horroru- taak. On zawsze umie pocieszyć.

-i  tak wiem, że mnie lubisz- delikatnie walnęłam go w ramię, na co udał, że go boli i teatralnie spadł z krzesła. Śmialiśmy się z dobre dziesięć minut


Tak rozmawialiśmy przez dobre kilka godzin. W swoim szefie, widzę przyjaciela. Jest to na prawdę super facet, a na dodatek wolny. Niestety zrobiło się późno i musiał już wracać. Niechętnie się z nim pożegnałam.

Co ja teraz będę robić?  Nie chcę mi się spać,  ani nic. Postanowiłam przejść się korytarzem, by wyprostować kończyny. Nie potrafię tak leżeć cały dzień. Powoli wstałam, założyłam kapcie szpitalne, odłączyłam się od wszelkich urządzeń i powoli ruszyłam do drzwi. Cicho, by nikt nie usłyszał wyszłam z sali. Rozejrzałam się w prawo i lewo. Na szczęście nikogo nie zauważyłam.

Chadzałam się  tak kilkanaście minut. Wszystko było puste,ponieważ zapewne wszyscy spali. Nawet zobaczyłam jak ochroniarz przyciął komara. Ta ochrona jest do bani.

W mojej głowie  znajdowało się tornado. Czego on chciał ode mnie? Nie mógł się na kogoś innego uwziąć?  I skąd on wiedział  te wszystkie informacje o mnie. Gdy poczułam się senna i lekko zmęczona ruszyłam do swojej sali.

- gdzie panienka się wybiera? Powinna już dawno leżeć  w łóżku i spać- zatrzymałam się w pół kroku. Niech to szlak. Akurat teraz musiała zatrzymać mnie jakaś pielęgniarka. Na pięcie odwróciłam się, by stać  do niej przodem.

- musiałam... skorzystać z toalety- na szczęście stałam obok ubikacji i wskazałam na białe drzwi. Popatrzyła się na mnie przenikliwym wzrokiem i chyba  odpuściła.

- niech będzie,  następnym razem proszę kogoś zawołać. Mogłaby panienka zemdleć- z świstem wypuściłam powietrze i ruszyłam do swojego pokoju. Na stoliku obok łóżka dostrzegłam małą karteczkę zgiętą w pół. Zdziwiłam się, przecież jej tu nie było nim wyszłam.  Powoli ruszyłam przed siebie. Wzięłam papier w rękę i przeczytałam.

" Witaj.

To znowu ja.  Ochronę macie tu beznadziejną. A jak jakiś psychopata się włamie?

Nie powinnaś całować tego Justina. Jesteś TYLKO MOJA.  Zapamiętaj, będąc niegrzeczną dziewczynką, czeka kara, ponieważ złe dziewczyny muszą ponieść konsekwencje za swoje czyny".

Z przerażenia puściłam kartkę. Zaczęłam ciężko oddychać. On tu był.  W każdej chwili mogłam natknąć się na  tego psychola w korytarzu. O matko. Cała wystraszona położyłam się na łóżku. Szczelnie opatuliłam się kołdrą. Wątpię, że dziś jakoś zasnę. Odechciało mi się spać. Co on sobie wyobraża.  Nie jestem jakąś rzeczą, by być czyjaś. Dobrze, że już niedługo wychodzę ze szpitala. Ta karta będzie jako dowód nękania.


 Tak jak się spodziewałam. Dzisiejszej nocy nawet oka nie zmrużyłam. Do sali wszedł lekarz,  gdy zobaczył mnie odpiętą od wszystkich urządzeń, zaczął mówić regułkę, że coś mogło mi się stać i takie bla bla bla. Nie zważałam nawet na to co ktoś do mnie mówi. Myślami byłam na komisariacie składając zeznania.

- proszę iść się ubrać w swoje ciuchy. Są już w łazience- powiedział starszy mężczyzna. Powoli wstałam i ruszyłam do wymierzonego celu.

Ubrałam się  w ciuchy. Wszystkie ruchy wykonywałam niczym robot, po czym wróciłam do sali.

- na panią czeka wypis. Jest do odebrania w recepcji- chciałam się schylić po karteczkę, która będzie dowodem, lecz jej tam nie było. Zamarłam.

- gdzie jest ten papierek, który tu leżał?- wskazałam na podłogę.

- gdy byłaś w łazience, woźna patrzyła czy wszystko jest w porządku i wyrzuciła go do swojego śmietnika- wytrzeszczyłam oczy.

- stało się coś?- uniósł brew do góry.  Teraz modlę się tylko o to,by policja uwierzyła mi na słowo. Po telefon nie pójdę, ponieważ nie ma na to czasu. Z haczyka wzięłam swoją torbę i skierowałam się po wypis. Nie obchodziło mnie teraz jak ona się tu znalazła.


Odebrałam wypis i jak najszybciej ruszyłam na policje.

___________________________________________________________________________________

rozdział nie był taki za specjalny. Wybaczcie.

Witajcie! Jednak, mój powrót był szybszy niż myślałam :o Za bardzo stęskniłam się za pisaniem, mimo, iż nie umiem  perfekcyjnie tego robić.

Mam nadzieję, że zrobiłam wam "niespodziankę"

Niestety jest też smutniejsza wiadomość. A mianowicie, już niedługo zaczyna się nowy rok szkolny. Wiąże się z tym iż rozdziały będą mogły się pojawiać raz na tydzień.

Postanowiłam, że teraz wezmę się za naukę, więc no ;-;

Niechciane sms'yOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz