fourteenth. △

98 7 1
                                    

  13.10.2015
Wracam właśnie z wycieczki integracyjnej samorządu. Byliśmy w większym mieście, w Centrum Sztuki Współczesnej, w kinie na filmie o obozach koncentracyjnych, i w McDonaldzie, typowo. Rozmawiamy właśnie, ja i Julia, z Filipem, z którym chodziłam do klasy w podstawówce, i kolegą, który mieszka w bloku przede mną i z którym wychodziłam w dzieciństwie na dwór. Gadamy o duchach i innych tego typu rzeczach. Lubię takie tematy, ale jest jakaś 22:30 i jak dojedziemy do domu, to będzie przed północą i będę się bała iść sama od szkoły do domu, no i jeszcze nie będę mogła później zasnąć.
***
Idę pustą ulicą, jest 23:36, mega się boję, bo jest ciemno jak w dupie. Liczyłam, że będę szła z Kacprem, ale gdy wyszłam z autobusu, to jego już nie było, poszedł szybciej, a ja nie dałam rady go dogonić. Dlatego właśnie idę sama przez tę pustą ulicę i umieram ze strachu. Zaczynam biec. Jest mi dość ciepło. Jestem już przed moim blokiem i oddycham z ulgą. Dwóch chłopaków siedzi na ławce i je pizzę, uśmiecham się do nich i mówię:
- Smacznego.
- Dzięki kochana dziewczyno — również się śmieją. - Dziwnie musimy wyglądać, siedząc tu przed północą i jedząc pizzę.
Otworzyłam drzwi do klatki i szybko wbiegłam na swoje pierwsze piętro i wskoczyłam do wanny i za moment do łóżka. Chciałam szybko zasnąć, ale wyszło tak, że dopiero o 3 zamknęłam oczy i odpłynęłam.

all I have is hope. △Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz