Recenzja "Braci wojny"

121 7 1
                                    

Tytuł: "Bracia wojny"
Autor: MimirPL
Gatunek: historyczne

Przeczytałem "Braci wojny". To powieść historyczna (tak przynajmniej ja określiłbym to dzieło). Pozwolę sobie zacząć jego recenzję od zauważenia tego, co wydaje mi się w nim najlepsze. A dobrych rzeczy jest tam bardzo wiele. Już w początkowych fragmentach opowieści, znalazłem dwie z nich: wyraźne umiejscowienie akcji w konkretnym momencie historii; (tłem dla wydarzeń opisanych w pierwszym rozdziale jest desant Aliantów w Normandii) i piękny opis uczuć głównego bohatera (wydaje mi się, że nim jest, choć trudno powiedzieć, żeby ta historia była przede wszystkim o nim), Pawła. W pewnym momencie opowiada on w urzekający sposób o swojej ukochanej i opisuje poruszenia serca, które w nim wywołuje. Czytając dalej doszedłem do wniosku, że te pierwsze fragmenty "Braci wojny", które tak mi się spodobały, stanowią syntezę całej opowieści. Oczywiście, nie znaczy to, że w  dalszej części nie dzieje się już nic nowego. Chodzi mi o to, że wątek "wojenny" jest fantastycznie kontynuowany przez całą znaną nam opowieść (wszystko wskazuje na to, że nie jest ona jeszcze ukończona), a  motyw uczuć jest bardziej subtelnie, ale jednak także ciągle obecny (może trochę szkoda, że tak mało mówi się w tej opowieści o miłości czy miłościach Pawła, ale nie będę się o to czepiać, wojna nie daje miłości zbyt wiele miejsca). W "Braciach wojny", często pojawiają się fachowe nazwy broni, sprzętu wojskowego itp. Można to różnie oceniać, bo dla części czytelników niezbyt zorientowanych w sprawach militarnych, (do których zresztą sam się zaliczam), niewiele one mówią. Mimo to uważam, że stanowią niezaprzeczalną wartość, ponieważ przydaje opowieści wymiar realizmu. Czyta się to chwilami jak autentyczną kronikę wojenną. Piękne jest jednak i to, że w recenzowanym właśnie dziele, pojawiają się też wątki z wojną niezwiązane. Teraz przejdę do omówienia spraw, które mniej mi się podobały w "Braciach wojny". Podkreślam, że to tylko moja ocena, choć oczywiście miejscami opiera się ona na obiektywnych przesłankach: poprawności stylistycznej, ortograficznej itd. Jednego jestem pewien: nie da się znaleźć w tej powieści wielu poważnych błędów. No, może jeszcze jednego; błędy, niedociągnięcia i inne, nieudane rzeczy, choć niezbyt liczne, tam są. Zacznę od omówienia rzeczy dla mnie najmniej istotnej: błędów ortograficznych, interpunkcyjnych itd., (gdyby było to dla mnie bardzo ważne nie pisałbym teraz tej recenzji, przypuszczalnie nie pisałbym niczego nowego, tylko poprawiał swoje dotychczasowe błędy). Zatem z ciężkim sercem, ale też w poczuciu niewdzięcznego obowiązku, piszę o tych drobnych potknięciach.W tekście stwierdziłem kilka błędów interpunkcyjnych i ortograficznych, jednak moją uwagę przykuły błędy stylistyczne, źle dobrane słowa, nieprecyzyjne wyrażenia i niefortunne sformułowania np. w pewnym momencie Autor wkłada w usta głównego bohatera zdanie, że naziści  "robili trudności" żołnierzom sił sprzymierzonych. Wydaje mi się, że rozumiem, co Autor chciał przez to przekazać, ale od pierwszego momentu, kiedy przeczytałem to zdanie, wyjątkowo mi się ono nie spodobało. Moim zdaniem, nie były to słowa stosowne do opisu takich okoliczności. Nie można, na poważnie mówić, że nazistowscy żołnierze, w trakcie walk z Aliantami, w którymkolwiek ich momencie, "robili im trudności"! W końcu, ta opowieść o tym jak nasi bohaterowie mają przed sobą żądnych krwi żołnierzy wrogiej armii. Próba zabicia człowieka, czy nawet prowadzenie przez nazistów dywersji, sabotażu, czy jakichkowiek akcji przeciwko walczącym z nimi wojskom, a ostatecznie; całemu wolnemu światu nie może  być określana jako "robienie mu trudności". Powtarzam: rozumiem szlachetne intencje Autora, ale to określenie wydaje mi się (może mylnie) bardzo niefortunne. Skoro poruszamy już tematy historyczne; bardzo mi się podoba wątek przeszłości w "Braciach wojny". Niestety, momentami staje się on "przezroczysty", a chwilami wręcz "zanika", jak bohaterowie jednego z filmów Woody' ego Allena. Oczywiście, tło czasów II wojny światowej, jest w tej opowieści obecne przez cały czas.  Czytając ją, czułem się czasem jakbym słuchał opowieści wojennych mojego dziadka; kombatanta. Wydaje mi się, że Autor nie do końca chciał osiągnąć taki efekt, (mogę to tylko zgadywać, może kiedyś On sam zechce opowiedzieć więcej). Widać bowiem, że Jego powieść ma być historią o "zżyciu" panującym między przyjaciółmi - jak sam cudownie to określił, trochę też o wojsku i jego uniwersalnych urokach, bolączkach i prawidłach. To jest, żeby nie było wątpliwości - fantastyczne, natomiast bardzo podobają mi się też historyczne wątki tej opowieści. Naprawdę, porównanie jej do gawęd historyczno - wojennych mojego dziadka to, w moim zamyśle duży i szczery komplement. To skojarzenie wynika stąd, że "Bracia wojny", tak jak historie opowiadane przez mojego dziadka, są barwne, mają w sobie pasję,  niemal przenoszą czytelnika w czasy, o których opowiadają. Rzecz jasna, dostrzegam różnicę, między historiami autentycznymi, a fikcyjnymi, ale sądzę, iż "Bracia" pokazują, że także powieść może pięknie pokazywać historię, przynajmniej w tle fikcyjnej, choć urzekającej opowieści. Tu pojawia się, jednak problem: oto, tak wcześniej chwalone przeze mnie cechy tej opowieści: realizm opisu, odwołania historyczne, zaczynają nagle wyparowywać. W tekście przejawia się, w bardziej lub mniej wyraźny sposób, np. w sposobie komunikacji bohaterów. Nie jestem znawcą tematu, ale wydaje mi się mało prawdopodobne, by w latach 40 XX wieku, powszechnie używano zwrotów typu: "ok, spoko", jak zdarza się to w pewnym momencie w omawianej opowieści. Może jeszcze bym to przełknął, gdyby nie fakt, że takie współczesne wtręty pojawiają się znikąd wsród realistycznych, wciągających opisów historycznych. To moim zdaniem, trochę tak jakby napisać, że np. któryś z żołnierzy walczących w czasie II wojny, korzysta w jej trakcie z laptopa. Jednak, mówiąc uczciwie potrafię wyobrazić sobie, że niektórym, a może nawet większości czytelników nie będzie to przeszkadzało czy, wręcz im się to spodoba. Często mówi się dziś o potrzebie uwspółcześnienia historii. Swego czasu, przecież wydano nawet "Biblię" pisaną w bardziej "dzisiejszym "języku. Czyli, możemy uznać, że zarzut zatracenia w "Braciach" ducha epoki, nie jest wynikiem, także mojej jednoznacznej oceny. W dziele MimiraPL pojawiają się często sceny makabryczne. Trudno mieć o to jakiekolwiek pretensje. Chciałbym je, wręcz pochwalić, bo są świetnie napisane i dobrze pokazują okrutną rzeczywistość II wojny światowej. Tworzenie takich opisów to odwieczne prawo każdego Autora.  Jest, jednak kilka powodów, dla których muszę je skomentować. Mowa tu np. o pełnych nienawiści okrzykach jednego z żołnierzy, w których lży Niemców i Żydów. Nie oczekuję, żeby powieść była podręcznikiem właściwego zachowania czy dobrych manier. Nie powinny się też w niej, raczej znaleźć wyrażone otwartym tekstem oceny moralne postępowania jej bohaterów. Jednak myślę, że jeśli opisuje się tego typu obrzydliwe praktyki, należałoby pokazać w sposób wyraźny ich okropność, a może; jakąś przeciwwagę dla nich np. żołnierza, który stara się przeciwstawiać ksenofobii innych, wyjaśniać im jej bezsens. To zresztą byłoby ważnym, dodatkowym "zastrzykiem" realizmu dla powieści historycznej. Jak wiadomo, Polacy zachowywali się rozmaicie wobec Żydów w czasie II wojny światowej. Prezentowali, jak się czasem mówi, pełne spectrum postaw: od zdrady i bandytyzmu po udzielanie im pomocy. Ale chodzi też o dzień dzisiejszy. Trzeba bardzo uważać, by pokazując "potwory", nie pozwolić im wyjść na światło dzienne. Powieść powieścią, ale moim zdaniem, byłoby dobrze,  gdyby czytelnik mógł w niej znaleźć przykłady bohaterów odnoszących się z szacunkiem do innych czy pokazanie jak wielkim złem jest niechęć na tle rasowym czy etnicznym. Pretensją, która z kolei paradoksalnie, bardzo dobrze świadczy o "Braciach wojny", jest ta, którą żywię w związku ze zbyt małą obecnością pewnych rzeczy w tej powieści. Dotyczy ona np. opisów bohaterów i ich uczuć. Są one bardzo dobrze i ciekawie, ale też krótko, "w żołnierskich słowach napisane". Rozumiem, że części czytelników może się to podobać. Generalnie, mam pozytywne zdanie o całej powieści. Uważam, że jest ona ciekawa, a czasem pasjonująca. Chwilami, nie sposób jej nie lubić. Rolą recenzenta było, jednak pokazać także jej słabsze i gorsze momenty.
Moja ocena: 9/10

RecenzjeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz