Tytuł: "It's time to die - FNAF"
Autor: gotowanawszystko
Gatunek: FF, opowiadanie przygodowePrzeczytałem "It's time to die - FNAF", autorstwa gotowejnawszystko. Na początku podkreślam, że nie jestem częstym czytelnikiem, ani wytrawnym znawcą takich opowiadań, (mówiąc szczerze; jakichkolwiek innych też, ale częściej mam z nimi kontakt). Może moja recenzja na tym traci, choć z drugiej strony jest szansa, że ułatwi mi to bardziej obiektywne spojrzenie na " It's time to die", niż czytelnikowi, który od zawsze fascynuje się taką twórczością. Oczywiście, to nie znaczy, że teraz, nie zacznie się ona podobać także mnie. Zgodnie z moim zwyczajem nie będę streszczać tego opowiadania, a jedynie postaram się je przedstawić, zrecenzować i zachęcić Czytelników, którzy jeszcze go nie znają do czytania go. Już piękny i wzruszający początek tej historii pokazuje, że Autorka posiada niezwykły talent zapoznawania czytelnika z uczuciami bohaterki. Możemy śledzić, co dzieje się w jej wnętrzu, przez co mamy szansę spojrzeć jej oczyma na wszystko, co ją otacza i zrozumieć, a przynajmniej odczytać jej myśli. To wspaniałe. W pewnym momencie okazuje się jednak, że narrator nie jest wszechwiedzący i są chwile, w których wraz z nami może się tylko domyślać najgłębszych odczuć i intencji bohaterki. Ta niepewność jest intrygująca. Jednak pasjonujących zagadek jest w tym opowiadaniu bardzo wiele. Wiążą się one, przede wszystkim z pokazanymi jako bardzo tajemnicze postaciami animatroników; (przepraszam, jeśli to nieprawidłowo zapisuję, ale jak już wspomniałem; moja znajomość tematu jest żenująco mała). Kiedy pojawia się w tej historii wątek związany z nimi, zaczyna się szereg dziwnych i niepokojących zdarzeń, (konsekwentnie o nich nie opowiadam). Są one pasjonujące i tworzą cudowną, bardzo chwaloną przez Czytelników, atmosferę napięcia. Co niesamowite, ono z rozdziału na rozdział narasta! Autorka stosuje też pewne ciekawe, nowatorskie rozwiązanie: dopiski, w których wyjaśnia kwestie związane z opowiadaniem. Jeszcze nigdzie nie widziałem, niczego podobnego. Często spotyka się notki pod rozdziałami czy konwersacje w komentarzach, jednak gotowanawszystko posługuje sie interesującą, choć też kontrowersyjną formą, zwracając się bezpośrednio do czytelników w tekście. Teraz przejdę do omówienia nielicznych, ciemniejszych stron dzieła. Dostrzegłem ich bardzo niewiele. Były to drobne literówki, kilka razy brak przecinka, w miejscach, w których powinien się on pojawić, trochę błędów stylistycznych. Nie urządzę o to "dramy", jak pięknie mówi jedna z Autorek na wattpadzie, bo ostatecznie decyduje gotowanawszystko i każda Jej decyzja jest dobra, ale nie podoba mi się cudzysłów przy dialogach. Po ich zastosowaniu w tym miejscu, wypowiedzi bohaterów opowiadania, mogą wyglądać jak cytaty, a przecież nie o to chodzi. Generalnie, opowiadanie bardzo mi się podobało. Chyba jeszcze nie czytałem na wattpadzie, opowieści tak trzymającej w napięciu.
Moja ocena: 99/10