Alec wrócił do hotelu o wiele później niż się spodziewał, ludzie na stacji metra dziwnie się na niego patrzyli, ale tego raczej mógł się spodziewać, będąc ubranym w podarte, zakrwawione ubrania.
Gdy tylko przekroczył próg, znaczony przez zakończenie windy, ujrzał zdenerwowaną Isabell, chodzącą w tę i z powrotem, kręcąc palcem swoje czarne jak atrament, proste włosy. Drugą ręką przyciskała telefon do ucha. Kiedy zobaczyła swojego brata wchodzącego do salonu, szybko się rozłączyła mówiąc "jest!". Rzuciła się by go uściskać.
-Alec gdzie ty się podziewałeś?!
-Spokojnie, byłem u... Magnusa...
-Aha...
-Nic się nie wydarzyło jeśli o to ci chodzi.
-Nie, nie o to. Tylko po prostu mogłeś zadzwonić, dać znać, że żyłeś...
-Zapamiętam to.- Uściskał jeszcze raz siostrę i dodał:- Idę do swojego pokoju.
-Jasne, potrzebujesz czegoś?
Chłopak zamyślił się chwilę.
-Mogłabyś przynieść mi wodę... dużo wody i aspiryne.
Dziewczyna popatrzyła na niego spod przymrużonych powiek, ale po chwili pokiwała głową, odwróciła się na pięcie i wyszła.
Chłopak również oddalił się do swojego pokoju. Zdążył tylko ściągnąć ubrania i odszedł do krainy snów w samych bokserkach.
***
Po wyjściu Aleca, Magnus zechciał posprzątać po wspólnym śniadaniu. Oczywiście mógłby sprawić, że mieszkanie będzie błyszczeć od zwykłego pstryknięcia palcami, jednak lubił zachowywać się od czasu do czasu jak zwykły śmiertelnik.
Nagle coś zaiskrzyło przed nim, okazało się, iż to ognisty list, one jeszcze nigdy nie zawierały dobrych wiadomości."OD: RADA CZAROWNIKÓW
DO: MAGNUS BANE, WYSOKI CZAROWNIK BROOKLYNU
Szanowny Panie Bane,
Rada jednogłośnie zdecydowała o Pańskim przedstawicielstwie przed radą Clave w sprawie Wielkich Demonów, przybywających na ziemię. Prosimy, by stawił się Pan w Idrisie w dniu 20.11.2015, czasu nowojorskiego.
Z poważaniem,
Rada Czarowników""Nie... Cholera, nie, nie, nie!"- Pomyślał Magnus po czym uderzył pięściami w blat. Dopiero co zaczęło się między nimi lepiej układać, a teraz? Ma wyjechać na nie wiadomo jak długo i zostawić go samego. Wybrał jego numer w telefonie, nie odbierał. Powtórzył tą czynność jeszcze kilkakrotnie, ale wciąż odzywała się jedynie poczta głosowa.
"Pieprzyć to."- Podpowiadał mu głos w głowie. Wdział na siebie płaszcz i wyszedł.
Trafił do hotelu bez większych problemów, w końcu już raz tu był. W holu jak zwykle powitał go Hodge (czy ten facet kiedyś ma wolne?). Skierował się do windy, a później prosto do pokoju Aleca.
To jest ich dom, więc wypadałoby zapukać do drzwi wejściowych, a z racji ich braku, jedynie postukał knykciami o drzwi w kolorze dojrzałej wiśni, prowadzące do sypialni Aleca.
Kiedy nikt nie odpowiedział, sam się wpuścił. W pokoju panował półmrok, nie licząc kilku promieni słońca wpadajaących przez szczeliny w żaluzjach. Jego anioł spał w samej bieliźnie z białą pościelą w nogach. Magnusa doprawdy rozczulił ten widok.
Podszedł niemal drepcząc na palcach, do łóżka i bezszelestnie poprawił kołdrę. Alec zamruczał cicho i odwrócił się na drugi bok. Mężczyzna nie chciał przerywać mu drzemki, w końcu miał za sobą ciężką noc. Jednak w końcu usiadł koło niego i zaczął gładzić jego policzek z delikatnym zarostem. Alec zatrzepotał rzęsami i otworzył oczy.
-Magnus? Co ty tutaj robisz?- Spytał cicho, sennie.
-Przyszedłem ci coś powiedzieć, ale spałeś.
-Już nie śpię. Nie mogłeś zadzwonić?
-Próbowałem, ale nie odbierałeś.
Alec dźwignął się na łokcie i sięgną po komórkę, leżącą obok łóżka.
-Szlag. Już osiemnasta. Przespałem cały dzień.
-Nic nie szkodzi...
-Więc o czym chciałeś porozmawiać?
Magnus popatrzył się w jego piękne oczy... nie, nie chciał mu mówić, ale jednak powinien.
-Wyjeżdżam w delegacje za parę dni, nie mam pojęcia na jak długo.
Brwi chłopaka powędrowały do góry.
-O to chodzi?
-Może mnie nie być cały miesiąc...
-Nie ma sprawy.
Magnusa odrobinę zabolała obojętność Aleca, ale w końcu byli tylko bliskimi przyjaciółmi, prawda?
-W takim razie... ja już chyba pójdę.- Powiedział zamierzając by wstać.
-Możesz zostać, u mnie... nas. Przedstawię cię mojej siostrze i bratu.
-Już ich znam.- Zauważył.
-A rozmawiałeś z nimi chociaż?
-Słuszna uwaga. Mogę zostać.- Uśmiechnęli się oboje.
-Dasz mi minutę, żebym mógł się ubrać?
Wyszedł z pokoju wolnym krokiem. Gdyby został prawdopodobnie by zerkał co chwilę, a to na pewno nie spodobało by się Alecowi.
Oparł się o ścianę w korytarzu, koło niego przeszedł Jace, prawie obojętnie, lecz w ostatniej chwili zwrócił na niego uwagę.
-Magnus Bane.
-Jace Herondale.
-Co ty tutaj robisz?- Zapytał z przymrużeniem oczu.
-Przyszedłem do twojego parabatai.
W mgnieniu oka Jace przyszpilił go do ściany. Już zapomniał o szybkości jaką posiadali osoby z rodu Herondalów.
-Znam cię Magnusie Bane'ie, znam cię na tyle dobrze by wiedzieć, że lubisz wykorzystywać takich chłopców jak Alec, ale wiedz, że jeśli stanie się mu krzywda, to ty poniesiesz dziesięć razy gorszą karę.
W tym momencie zza drzwi wyłonił się wspomniany chłopak. Jace wypuścił Magnusa niemal tak szybko jak go dotknął.
-O czym rozmawiacie?- Spytał lekko zakłopotany Alec.
-O niczym szczególnym.- Jace poklepał Magnusa po ramieniu.- Tak po prostu... o życiu.
Skinął głową i zwrócił się do mężczyzny.
-Chciałbyś zobaczyć resztę hotelu?
W odpowiedzi, Magnus chwycił Aleca pod rękę i zaciągnął do windy.
Kiedy drzwi się za nimi zamknęły, chłopak odchrząknął i powiedział:
-Możemy najpierw pójść do serca tego budynku, biblioteki.
Pomimo, że Magnus stał przodem do drzwi, jego oczy powędrowały w stronę Aleca. Zaśmiał się krótko i znów wrócił wzrokiem do wrót.
-Co? O co chodzi?
-Nic...
-Magnus!
-Naprawdę, o nic, po prostu lubię spędzać z tobą czas.
Alec przewrócił oczami, a czarownik złożył szybki, niespodziewany pocałunek na jego ustach, w chwili kiedy drzwi się otworzyły, a do środka weszła para turystów z Niemiec. Wymienili między sobą zakłopotane spojrzenia. Alec kiedyś uczył się niemieckiego, więc zrozumiał dialog, który między sobą prowadzili. Po minie Magnusa, zrozumiał, że on także zna ten język.
Gdy zabrzmiał dzwonek, oznajmiający, że przybyli na miejsce Magnus skierował słowa w obcym języku do pary:
-Mnie zawsze dziwiły pary hetero.
Niemal od razu wszystkie kolory znikły z ich twarzy. Alec posłał mu kuksańca.
-Dlaczego to zrobiłeś?- Zapytał już w ich narodowym języku.
-A dlaczego nie?
-To było nieuprzejme.
-Oni też nie byli mili.
Skręcili parę razy, później Alec otworzył masywne drzwi i weszli do środka wielkiej sali wypełnionej po brzegi książkami. Magnus udał zachwyt, by zrobiło się przyjemnie Alecowi. Bywał w pokaźniejszych budynkach.
-Mamy tutaj zbiór wielu, starych ksiąg, spędzam przed nimi całe dnie.- Tłumaczył.
Magnusowi podobało się dowiadywanie gdzie Alec marnuje czas. W końcu każda godzina niespędzona z Magnusem jest zmarnowana.
Po pół godzinie słuchania o historii biblioteki przez przypadek ziewnął. Alec obruszył się.
-Nudzi ci się?- Zapytał. Magnus nie widział powodu by kłamać.
-Wolałbym robić coś co będzie ciekawsze niż... słuchanie wykładu historii.- Położył głowę na wyprostowaną rękę, leżącą na stole, Alec przysiadł naprzeciwko Magnusa i spojrzał mu w oczy.
-W takim razie co chcesz robić?
-Nie spodobał by ci się ten pomysł.
-Jesteś pewien?- Powiedział, a po chwili zdał sobie sprawę o czym mówi Magnus.- Masz rację, nie spodobałby mi się.
W tym samym momencie do pomieszczenia wtargnęła Isabell, podeszła do nich i ciepło się uśmiechnęła.
-Idziecie z nami do Taki?
Wymienili spojrzenia, Alec naprawdę wolałby być teraz w większym towarzystwie, z kolei Magnus chciałby porozmawiać z chłopakiem i spędzić miło czas przed telewizorem.
CZYTASZ
Please, Malec. ✔
FanfikceAlternatywna wersja poznania się Wysokiego Czarownika Brooklynu, z najprzystojniejszym Nocnym Łowcom. Enjoy!